Real Madryt składa skargę na terminarz

Stawka jest coraz większa i każdy detal jest obiektem dyskusji. Po ogłoszeniu terminarza na 33. i 34. kolejkę La Ligi Real Madryt ponownie czuje się poszkodowany względem Barcelony. Tym razem Królewscy między swoimi meczami nie będą mieć nawet 72 godzin przerwy, natomiast Katalończycy będą mogli liczyć na pięć pełnych dni odpoczynku. Skargi i protesty dotyczące terminarza poszczególnych kolejek w Hiszpanii nie są oczywiście nowością, ale wraz z powrotem do ligowej codzienności są one nieodłącznym aspektem każdej kolejnej serii spotkań w La Lidze.

Teraz, gdy znamy już terminy meczów w ramach 33. i 34. kolejki, stało się faktem, że w pierwszych pięciu spotkaniach po powrocie na hiszpańskie boiska Real Madryt za każdym razem ma mniej odpoczynku od Barcelony. Jednocześnie podopieczni Zinédine'a Zidane'a praktycznie cały czas grają po ekipie z Camp Nou – a to z psychologicznego punktu widzenia może odgrywać niezwykle ważną rolę.

Jak informuje MARCA, gdy do działaczy Realu Madryt dotarła wczorajsza informacja z La Ligi, to początkowo nikt nie chciał w nią uwierzyć. Zakładano, że to jakaś pomyłka i niebawem pojawi się oficjalne sprostowanie. Zamknięcie 33. kolejki meczem z Getafe w czwartek o godzinie 22:00 i wyjazd na San Mamés na starcie z Athletikiem Bilbao już w niedzielę o godzinie 14:00 wydawało się czymś nierealnym i nielogicznym. Dla porównania Baskowie swój mecz poprzedzający przyjazd Królewskich rozegrają w środę o godzinie 19:30.

Mając powyższe na uwadze, ekipa Zizou opuści Valdebebas w piątek około 2:00 w nocy, by już kolejnego dnia rozpocząć podróż do Bilbao. W tym samym czasie Barcelona zagra z Atlético Madryt we wtorek o godzinie 22:00, by następnie mieć pełne pięć dni odpoczynku przed kolejnym meczem z Villarrealem w niedzielę o 22:00. Porównania niejednokrotnie mogą być krzywdzące i mogą zamazywać rzeczywisty obraz, ale nie da się ukryć, że pod względem terminarza Real Madryt ma dużo więcej powodów do niezadowolenia niż Barcelona.