„Real Madryt mówi, że latem nie dokona transferów”
Po radiu COPE i dzienniku MARCA teraz madryckie El Mundo twierdzi, że Real Madryt nie planuje latem żadnych transferów do pierwszego zespołu.
Fot. Getty Images
„No niczego nie zrobią. Tak nam mówią”. W głosie hiszpańskich pośredników transferowych słychać żal. Działacze najwyższego szczebla w Realu Madryt od kilku tygodni powtarzają to samo, gdy dostają telefon z ofertą pozyskania jakiegoś zawodnika. „Nie dokonamy transferów”, odpowiadają za każdym razem kolejnemu agentowi, który zaczyna niepokoić się, że latem biznes w sporej części oparty na ruchach Królewskich będzie szedł najsłabiej od wielu lat. El Mundo dostaje taką samą informację, gdy pyta klubowe źródła o najbliższe plany, nawet jeśli ciągle jest daleko do otwarcia okienka, które wciąż nie ma nawet ustalonych dat.
To pandemia wstrzyma ruchy Realu Madryt na rynku i może doprowadzić do sytuacji, która dotychczas wydawała się po prostu nierealna. „Mamy bardzo głęboką kadrę i wielu wypożyczonych. Nie czas na kosztowne operacje, to nie jest prawdopodobne”, mówią na Bernabéu, patrząc na straty spowodowane koronawirusem. Finansowa siła klubu pozwoliła przejść przez okres izolacji w lepszej sytuacji od wielu bezpośrednich rywali, ale ani stan kasy, ani malejące ceny na rynku nie sprawiają, że Real myśli o zmianie strategii. Ani etycznie, ani ekonomicznie nie jest to czas na milionowe transfery, twierdzą w klubie, gdzie na horyzoncie znajduje się w tym momencie jeden cel: odchudzić szatnię.
Zarządzanie nadmiarem piłkarzy i sytuacjami graczy wypożyczonych to już ogrom pracy dla Florentino Péreza i José Ángela Sáncheza, dwóch liderów strefy sportowej Los Blancos. Nie wolno też zapomnieć o wciąż rosnących stratach sporej części przychodów. Prezes w ostatnim liście do socios wspomniał o „załamaniu ekonomicznym”. Brak meczów z kibicami, zamknięte muzeum, zwroty za karnety, wypłata części kontraktu telewizyjnego pod znakiem zapytania, anulowane tournée po Stanach Zjednoczonych, odwołane wydarzenia na Bernabéu...
Możliwość dokończenia La Ligi to złapanie małego oddechu, nawet jeśli mecze będą dograne bez kibiców. To samo dotyczy Ligi Mistrzów, gdzie Realowi zostaje przynajmniej jeden mecz. Brak fanów na trybunach to jednak ogromny problem szczególnie dla gigantów. W takich klubach jak Getafe przychody telewizyjne to prawie 90% rocznego budżetu, więc dla nich ekspresowa liga na zamkniętych stadionach to ratunek. W przypadku Realu czy Barcelony przychody są dużo bardziej zdywersyfikowane.
Dzięki ogromnemu potencjałowi stadionowemu i marketingowemu, prawa do transmisji meczów to zaledwie 25% rocznego budżetu. Kolejne 25% to bilety i karnety na spotkania domowe. Przeliczając to na kwoty na podstawie poprzedniego sezonu: 175 milionów euro wpłaconych przez kibiców i 173 miliony euro wypłacone przez telewizje. Samo zamknięcie klubowego muzeum to wielki cios dla klubowej kasy. Słynny Tour Bernabéu to trzecie najchętniej odwiedzane muzeum w Madrycie, które ostatnio rocznie przynosiło przychód w wysokości 30 milionów euro.
Do strat za ten sezon dochodzi niepewność co do kolejnego roku. Ciągle nie wiadomo, kiedy fani będą mogli wrócić na trybuny. Deeskalacja obostrzeń i malejące liczby dotyczące pandemii wprowadziły wiele optymizmu. W kwietniu mówiono o całym sezonie 2020/21 bez kibiców na trybunach, a teraz praktycznie pewne staje się zapełnienie obiektów w 30% już we wrześniu. To wszystko przekłada się na plany transferowe.
Końcowe wyniki drużyny Zinédine'a Zidane'a w tym sezonie wzmocnią lub podważą plan klubu. Wciąż głównym celem Królewskich w średnim okresie (2021 lub 2022 rok) pozostaje Kylian Mbappé, a reszta operacji jest zawieszona. Nawet te dotyczące młodych perełek, których obserwowano od miesięcy, jak Håland czy Camavinga. To dotyczy także Van de Beeka, z którym dogadano się ostatniego lata, ale teraz również w jego przypadku wszystko jest wstrzymane.
Real Madryt skupi się na sprzedaży zawodników, którzy otwarte drzwi mieli już rok temu, jak James Rodríguez czy Gareth Bale. Największym problemem w obu przypadkach są wysokie pensje. Sceneria po pandemii nie jest najlepszą do pozbywania się takich graczy, którzy mimo słabej postawy na boisku wciąż mają ogromne wymagania poza nim. Mimo wszystko klub jest gotowy wszystko ułatwić, szczególnie w sprawach Walijczyka i Kolumbijczyka, którzy poza brakiem regularności nie liczą też na zaufanie trenera.
W innej sytuacji jest Luka Modrić, filar najlepszego Realu Madryt z ostatnich lat. Chorwat we wrześniu skończy jednak 35 lat. Jeśli ponownie zgłosi chęć przeprowadzki do Włoch, nikt się temu nie sprzeciwi. Wszystko zależy jednak od zawodnika, bo pomocnik cały czas pozostaje ważnym graczem dla Zizou.
Innym tematem, który zajmie większą część lata, będą młodzi, ci znajdujący się w zespole i ci na wypożyczeniach. „Dopóki nie skończy się sezon, nie zostaną podjęte żadne decyzje”, zapewniają w Realu. Nikt nie ukrywa jednak radości ze wzrostu wartości Achrafa Hakimiego czy Martina Ødegaarda. W Mallorce przed zawieszeniem gry błyszczeć zaczął też Kubo. Japończyk już ma oferty kolejnego wypożyczenia z klubów grających w Lidze Mistrzów.
Gorzej w tym względzie wyglądają sytuacje Álvaro Odriozoli czy Daniego Ceballosa. Sergio Reguilón dobrze radzi sobie w Sevilli, ale przy Zidane'ie jego szanse na powrót są minimalne, szczególnie jeśli w ekipie zostanie Marcelo. Zresztą wciąż sam szkoleniowiec musi zapewnić sobie miejsce na ławce Realu Madryt na kolejny sezon...
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze