Sergio Reguilón – co dalej?
Korzystając z obecnej, wymuszonej przerwy w futbolu spojrzymy z nieco bliższej perspektywy na postępy zawodników związanych z Realem Madryt, o których co tydzień mogliście przeczytać w ramach serii „Jak grali wypożyczeni i sprzedani”. Zachęcamy was do dyskusji na temat tego, co z poszczególnymi zawodnikami powinni zrobić po sezonie Królewscy. Dzisiejsza część dotyczy Sergio Reguilóna.
Fot. Getty Images
W ubiegłym sezonie wychowanek Królewskich był jedną z najbardziej zaskakujących postaci. To był jego pierwszy rok na seniorskim poziomie i niemalże od razu, oczywiście wykorzystując słabszą dyspozycję zespołu i odejście Lopeteguiego, posadził na ławce Marcelo. Regui był jedną z bardziej wyróżniających się postaci i tym, czym ujął większość kibiców Realu Madryt było widoczne zaangażowanie i walka o każdy metr boiska. Na ławkę trenerską wrócił jednak Zinédine Zidane z misją odzyskania Marcelo, a latem, na jego wyraźne życzenie, sprowadzono Ferlanda Mendy'ego. Reguilóna więc czekało wypożyczenie i następny rok miał spędzić w ekipie Sevilli.
Hiszpan w drużynie z Andaluzji od razu wszedł do pierwszego zespołu, i to wszedł z przytupem. Pierwsza kolejka ligowa przeciwko Espanyolowi i od razu zwycięstwo, gol i asysta Reguilóna. Od razu zaskarbił sobie sympatię zarówno kibiców, jak i kolegów oraz trenera, Julena Lopeteguiego, który przecież tak niechętnie stawiał na niego, gdy obaj panowie spotkali się w Madrycie. Lewy obrońca stał się od razu jednym z filarów zespołu, jedynie raz na jakiś czas odpoczywając. Sergio Escudero nie mógł przy nim nawet powąchać murawy i pozostały mu spotkania w Lidze Europy z Dudelange czy Karabachem. Regui zaś nie zwalniał tempa, radząc sobie bardzo dobrze w obronie i wprost świetnie w ataku. Praktycznie co tydzień był jednym z najlepszych zawodników Sevilli.
Nie można jednak popadać w hurraoptymizm. Hiszpan wciąż ma sporo pracy przed sobą, bo wciąż przydarzały mu się błędy w defensywie. Nie można też od niego oczekiwać gry takiej, jaką za najlepszych lat prezentował Marcelo, ale nadal może się poprawić w ofensywie. Już teraz można jednak cieszyć się z zaangażowania i nastawienia, z jakim zawsze wychowanek Królewskich wychodzi na boisko. Za każdym razem widać, jak bardzo mu zależy. Biega od jednego pola karnego do drugiego, zawsze pokazuje się do gry i dość szybko nawet zaczął pokrzykiwać na kolegów z nowego zespołu, przejmując w pewnym stopniu rolę boiskowego lidera.
Choć z pewnością nie był tak „głośnym” zawodnikiem wypożyczonym z Realu Madryt, jak Martin Ødegaard czy Achraf Hakimi, to można jasno powiedzieć, że Regui miałby miejsce w pierwszym składzie niemalże każdym zespole La Ligi. Być może często się tego nie docenia, ale mówimy o wręcz astronomicznie szybkim rozwoju chłopaka, który jeszcze półtora roku temu grał w Castilli. Jego obecna dyspozycja z pewnością oznacza, że Hiszpan jest jednym z najlepszych lewych obrońców na Półwyspie Iberyjskim i w każdym kolejnym meczu pokazywał, że wciąż ma ogromne pole do rozwoju.
Jak już wspomnieliśmy wyżej, Reguilón stał się niemal od razu podstawowym zawodnikiem. Rozegrał 25 meczów, w których strzelił gola i zanotował cztery asysty, w sumie spędzając na murawie 2059 minut. Wydawać by się mogło, że po takim sezonie w Sevilli, szczególnie, jeśli po powrocie La Ligi Hiszpan utrzyma formę, czekać będzie na niego miejsce w Realu Madryt. „Problem” jednak polega na czymś innym, a konkretnie na kimś – Marcelo. Brazylijczyk raczej nie chce opuszczać ekipy Królewskich i w związku z tym powrót Hiszpana po prostu nie ma sensu. Zidane wyraźnie liczy póki co na swój obecny duet lewych obrońców i dla Reguilóna nie byłoby w Realu Madryt miejsca. Szkoda byłoby również hamować bardzo szybki rozwój wychowanka Królewskich, który cały czas może się w wielu aspektach poprawić.
Trzeba jasno powiedzieć, że Marcelo wiecznie w stolicy Hiszpanii grać nie będzie i jest już raczej bliżej niż dalej odejścia z Santiago Bernabéu. Real Madryt ma więc ogromny komfort, mogąc liczyć na Reguilóna. Skoro zaś Brazylijczyk chce jeszcze przynajmniej kolejny sezon rozegrać w białej koszulce, uczciwie będzie mu na to pozwolić. Przy takim obrocie spraw natomiast na Reguiego czeka kolejne wypożyczenie, a jesteśmy przekonani, że na brak ofert nie będzie narzekał.
Jaki więc jest werdykt? Wydaje się, że Sevilla będzie ogromnie zainteresowana tym, żeby Reguilóna zatrzymać na kolejny sezon. Biorąc zaś pod uwagę fakt, że najpewniej taka sytuacja będzie Królewskim bardzo na rękę, a możliwe jest, że Andaluzyjczycy zagrają w Lidze Mistrzów, co pozwoliłoby Hiszpanowi zebrać doświadczenie na najwyższym poziomie, wydaje się to bardzo dobrą opcją. Lopetegui na niego stawia, koledzy mu ufają, a kibice kochają. Idealne warunki, by dalej się rozwijać i latem 2021 roku dołączyć do pierwszej drużyny Realu Madryt. Regui co prawda musi się pogodzić z faktem, że w pewnym sensie jego los zależy od decyzji Marcelo, ale gra w drużynie swoich marzeń powinna mu to za pewien czas wynagrodzić.
Seria „Co dalej?”:
- Dani Ceballos
- Achraf Hakimi
- Andrij Łunin
- Takefusa Kubo
- Borja Mayoral
- Álvaro Odriozola
- Martin Ødegaard
Następna część: Óscar Rodríguez
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze