Coś pan wymyślił, panie Caro?

Jedenastka Blancos przedstawi się ciekawie w dzisiejszym meczu na El Madrigal. Zabraknie kilku ważnych ogniw, wobec czego zmieni się też ustawienie zespołu. López Caro zaczyna operację, o której mówił w tygodniu. "Chcę uczynić Real niepowstrzymanym" - powiedział.

"Marca" twierdzi, że już widać efekty pracy nowego szkoleniowca Królewskich. W miesiąc z pracy Luxemburgo w Realu już nic nie zostało. Żaden jego pomysł nie został wykorzystany przez Caro, no może poza tym, że krótko trener rodem z Andaluzji stawiał na rodaka, Sergio Ramosa na pozycji pivota. López Caro próbuje nowego ustawienia drużyny i żegna się powoli z ustawieniem z dwoma defensywnymi pomocnikami. 4-2-3-1, takie ustawienie było receptą na sukces Vicente Del Bosque, początkowo z tego pomysłu korzystał też Juan Ramón López Caro, ale dziś zadebiutuje ustawienie 4-1-4-1. Z jednym tylko defensywnie zorientowanym pomocnikiem, dwoma skrzydłowymi, ale za to z obrońcami nie muszącymi pełnić roli bocznych pomocników. Co więcej, z jednym tylko piłkarzem "na szpicy", a za nim - dwóch mediapuntas. Mają oni "pchać" cały wózek na przód, jak również zapewnić Ronaldo dobre towarzystwo w ataku i stwarzać także jemu sytuacje podbramkowe.

Rewolucja taktyczna to dość istotna, bowiem już od dłuższego czasu nie byliśmy przyzwyczajeni do gry bokami, odkąd klub opuścił Figo. Luxemburgo wprowadził poroniony pomysł gry tzw. "rombem", a nie miał tak naprawdę wykonawców. Trudno też Beckhama nazwać skrzydłowym, bowiem jego gra daleka jest od gry współczesnych graczy z tej samej pozycji. Dziś na obu flankach zagrają szybcy i świetnie wyszkoleni technicznie Cicinho i Robinho. Czy zobaczymy w końcu Real grający szybko, pomysłowo, nie pchając się jednocześnie środkiem? Zobaczymy, jak ten nowatorski pomysł zostanie wdrożony w życie drużyny...

Czy znów będziemy mogli oglądać cieszących się Blancos?