ABC: Bez kibiców nie będzie transferów
Real Madryt nie zamierza przeprowadzać żadnych wielkich transferów, dopóki futbol nie wróci do normalności. Refleksje zarządu są jasne. Po co mają prowadzić negocjacje z Al-Khelaïfim w sprawie Mbappé, z Rennes o Camavingę czy z Borussią o Hålanda, jeśli Bernabéu będzie puste?
Fot. Getty Images
Królewscy zreflektowali się. Klub nie chce kupować zawodników za wielkie pieniądze, gdy przychody spadły o prawie 25% z powodu obecnej sytuacji i tego, że mecze nie są rozgrywane, a później przez dłuższy czas będą toczyć się przy pustych trybunach. Fani będą mogli oglądać spotkania tylko w telewizji, a przez to do kas nie będą wpływać pieniądze za bilety. Na dodatek Los Blancos mają dwunastu wypożyczonych graczy do innych drużyn, a trzech z nich ma na stałe wrócić do pierwszego zespołu.
Największe kluby najbardziej odczują brak kibiców na obiektach. W zależności od przypadku stracą od dwudziestu do trzydziestu procent przychodów z marketingu oraz ustępu, który Królewscy nazywają po prostu „stadionem”. To wpływy z karnetów, biletów, spotkań towarzyskich czy zwiedzania obiektu. Wszystko to zostało zablokowane 12 marca. Irene Lozano, prezes Krajowej Rady Sportu, zapowiedziała już otwarcie, że kluby powinny planować swoją przyszłość z myślą o grze za zamkniętymi drzwiami w 2021 roku.
Real musi więc patrzeć i planować przyszłość krótkoterminowo, podobnie jak inne wielkie kluby, jak Barcelona, Atlético, PSG, Bayern, Juventus, Manchester United, City, Liverpool, Chelsea czy Tottenham. Dla wszystkich z nich marketing, bilety, karnety czy letnie sparingi stanowiły znaczną część budżetu, który w Madrycie na ten sezon został ustalony na 822 miliony euro. Obniżka pensji przez piłkarzy i trenerów oznacza 39 milionów oszczędności, które wzrosłyby do 80, gdyby pandemia uniemożliwiła dogranie obecnego sezonu.
Królewscy mogą czuć się najpewniej ze wszystkich klubów, ale także muszą kalkulować. Przychody za przyszły sezon, jeśli ten zostanie rozegrany bez udziału publiczności, będą niższe o 25%. Klub musi dostosować budżet do aktualnej rzeczywistości i wykonywać mądre ruchy na rynku, jak robił to już w latach ubiegłych, gdy różnica między kupnem a sprzedażą graczy była niezwykle zrównoważona. Los Blancos muszą też co roku spłacać 30-milionową ratę za kredyt, jaki zaciągnięto na przebudowę stadionu, co również powoduje, że wizja wielkich transakcji znacznie się oddala.
Hipotetyczna gra za zamkniętymi drzwiami także w 2021 roku sprawia, że zawodnicy będą musieli zastanowić się nad kolejną obniżką pensji, ponieważ przez wiele miesięcy klub nie będzie mógł liczyć na te wpływy co zwykle. W takiej sytuacji rozmowy o transferach Mbappé czy Lautaro w przypadku Barcelony wydają się niezasadne, tym bardziej gdy wiele klubów musiało skorzystać z ERTE.
W takich warunkach, i bez kibiców na stadionie, Real uważa za nieroztropne przeprowadzanie ogromnych operacji. Należy przecież pamiętać, że obecnie na liście płac znajduje się 37 zawodników, z czego 12 jest wypożyczonych, ale Ødegaard, Achraf i Łunin mają niebawem wzmocnić zespół Zidane'a. Problemem są także kontrakty obecnych graczy. Nikt nie chce odchodzić z Realu Madryt, mało kto będzie w stanie zapłacić za piłkarzy duże pieniądze, a przecież ktoś będzie musiał zwolnić miejsce wracającym z wypożyczeń. To aktualnie większe zmartwienia Królewskich, niż wielomilionowe transfery.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze