Niezależnie od wszystkiego ktoś będzie musiał spaść z La Ligi
Prezes La Ligi w piątek stwierdził publicznie, że niezależnie od rozwoju sytuacji w Primerze i Segundzie dojdzie w nich do spadków określonej liczby ekip. Niektórzy interpretowali to jako groźby wobec niechętnych do powrotu, ale takie klarownie są zapisy regulaminów rozgrywek.
Fot. Getty Images
W ostatnich dniach w Hiszpanii niektórzy piłkarze czy ekipy podnieśli głosy, że nie zamierzają wracać do gry, dopóki nie będzie to w pełni bezpieczne. Jako że praktycznie wszystkie takie wiadomości wyszły od ekip uwikłanych w walkę o utrzymanie i zamykających tabele Primery i Segundy, wskazano, że prawdziwy cel takich wypowiedzi nie dotyczy wcale zdrowia.
W piątek Javier Tebas w czasie rozmowy ze stowarzyszeniem ADEA według niektórych wystosował groźbę do tych drużyn: „Nie będziemy rozszerzać naszych lig, to mówię z pełną pewnością. Model La Ligi Santander to 20 klubów i 10 miesięcy rozgrywek. To określają nasze kontrakty. Nie mamy prawa tego powiększyć, bo tylko bardziej byśmy wszystkim zaszkodzili. Wiem na pewno, że ktoś spadnie. Co do tego, nie ma żadnej wątpliwości”.
Portal Iusport stwierdza, że nie tyle jest to groźba ze strony prezesa, a rzeczywistość regulaminowa. Porozumienie Koordynacyjne podpisane między La Ligą a Hiszpańską Federacją Piłkarską w kontekście zarządzania profesjonalnymi rozgrywkami w punkcie 2. artykułu IV. mówi o tym, że liczba uczestników rozgrywek profesjonalnych to maksymalnie 20 ekip w Primerze i 22 ekipy w Segundzie, a spadki i awanse między tymi rozgrywkami to efekt porozumienia, które powinno zostać określone przed startem sezonu i nie może być zmienione w trakcie jego trwania. Co więcej, w tym samym punkcie zapisano, że liczba spadków/awansów między Segundą B i Segundą, czyli na granicy rozgrywek profesjonalnych i nieprofesjonalnych, wyniesie 4 zespoły, a jakiekolwiek zmiany w tej kwestii mogą zostać dokonane jedynie przed startem sezonu.
Niektórzy wskazali na to, że przed startem kolejnego sezonu La Liga i RFEF mogłyby ogłosić powiększenie lig profesjonalnych, ale Javier Tebas przekazał, że jest to niemożliwe z powodu podpisanych kontraktów telewizyjnych na kwotę 2,2 miliarda euro za sezon. Renegocjowanie ponad 80 umów, które obejmują prawa do pokazywania La Ligi, jest po prostu nierealne.
To jedyne regulacje dotyczące obecnej sytuacji, w jakiej znalazła się La Liga. Nie stworzono żadnych przepisów dotyczących niedokończenia rozgrywek z powodu siły wyższej. Porozumienie zakłada jedynie istnienie komisji składającej się z dwóch członków La Ligi i dwóch członków RFEF, która będzie rozstrzygać „kwestie dotyczące rozgrywek, tabeli czy zwycięzców”. Jeśli ta nie dojdzie do porozumienia w jakimś temacie, decydujący głos ma prezes Federacji.
Warto przypomnieć, że Federacja w tym miesiącu poinformowała, że do UEFA wysłałaby listę pucharowiczów na podstawie tabeli po ostatniej w pełni rozegranej kolejce. La Liga odpowiadała, że nie są to kompetencje RFEF, chociaż w teorii przy braku porozumienia co do ostatecznej tabeli decyzję podejmuje prezes związku.
Wszyscy zgadzają się jedynie co do tego, że najsprawiedliwsze będzie dogranie wszystkiego na boisku i zatwierdzenie wyników na podstawie osiągnięć sportowych z 38 kolejek. Jeśli to się nie uda, La Liga będzie musiała niezależnie od wszystkiego określić spadkowiczów i pucharowiczów przy zatwierdzeniu tego przez RFEF, ale już zapowiada się, że przynajmniej spadkowicze szybko wystosowaliby sprawy do sądu wobec niejasnych regulacji w tym temacie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze