Arbeloa: Xavi? Wiedza często jest mylona ze szczęściem
Álvaro Arbeloa udzielił wywiadu youtuberowi DjMaRiiO. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi byłego piłkarza Realu Madryt, a obecnie jego ambasadora z tej rozmowy.
Fot. Getty Images
– La Liga zostanie wznowiona? To pytanie za milion. Mam nadzieję, że zostanie dograna, chociaż wyobrażam sobie, że na początku mecze będą rozgrywane bez kibiców. To logiczne, by nadać priorytet zdrowiu kibiców, ale chciałbym, żeby sezon został dograny. Zostaje tak naprawdę niewiele i myślę, że możemy zacząć grać na początku czerwca, by skończyć w lipcu, a potem przejść do kolejnego sezonu. Uważam, że to byłoby najlepsze dla wszystkich.
– Sezon Realu w lidze? Szkoda, że w ostatniej kolejce uciekł nam ten mecz z Betisem po tym, jak wygraliśmy z Barceloną i zostaliśmy liderami. Takie mecze są jednak dużo trudniejsze niż się wydaje. Po wygranym Klasyku i przejęciu pozycji lidera nie jest łatwo wrócić do tego samego poziomu napięcia. Kolejne spotkanie zawsze jest najtrudniejsze. Do tego graliśmy z Betisem, który nie ma swojego sezonu i który nie miał swojego momentu, ale potrzebował punktów i cóż, w takiej sytuacji może zdarzyć się coś takiego. Zostajemy jednak w walce i tracimy niewiele punktów. Myślę, że ciężko będzie o wygranie wszystkich pozostających spotkań przez obie ekipy, więc wciąż mamy duże szanse na mistrzostwo.
– W Lidze Mistrzów ta cała sytuacja może okazać się nawet dla nas korzystna. Zobaczymy, czy Hazard zdąży na rewanż i ile czasu dostaną obie ekipy, ale to może być dla nas dobra sytuacja. Negatywne nastroje po pierwszym meczu? W futbolu nigdy nic nie wiadomo. Strzelasz jednego gola i wracasz do dwumeczu. To nie jest też tak zły wynik. Pamiętam, że z Liverpoolem graliśmy z Chelsea w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i u siebie przegraliśmy 1:3. Na Stamford Bridge jechaliśmy z niemożliwym zadaniem. Do przerwy wygrywaliśmy 2:0 i dominowaliśmy. Zawodnicy Chelsea okazywali na twarzach strach, bo oni już przecież awansowali, a nagle widzieli, że mogą odpaść. Skończyło się 4:4, to był szalony mecz, ale właśnie gdy myślisz, że wszystko jest przegrane, to psychologicznie może być ci łatwiej podejść do rewanżu.
– Xavi i mówienie o szczęściu Realu? Jest taki refren, który mówi, że „wiedza często jest mylona ze szczęściem”. Gdy nie jesteś zdolny do wytłumaczenia, że jedyną ekipą z pięcioma Pucharami Europy zdobytymi z rzędu jest Real Madryt, że jedyną ekipą z czterema Ligami Mistrzów w pięć lat jest Real Madryt, że jedyną ekipą z trzema Ligami Mistrzów z rzędu jest Real Madryt... Pamiętaj, że nikt nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów dwa razy z rzędu. Ta ekipa wygrała trzy z rzędu i cztery w pięć lat...
– Stosunki z Casillasem? Ten temat zawsze dodaje pikanterii. Z Ikerem od początku mieliśmy bardzo dobre stosunki. Jak dzieje się z wieloma ludźmi, możecie mieć starcia czy moment, gdy stosunki nie są takie same, ale dzisiaj nie mam z nim żadnego problemu. Przeciwnie, to mój sąsiad i jeśli potrzebuje jajek, to może spokojnie do mnie zadzwonić. Szczęśliwie widzę, że jest u niego dobrze ze zdrowiem, co jest najważniejsze. Przez wiele lat graliśmy razem w Realu i kadrze. Mogliśmy mieć po drodze jakieś starcia, ale na końcu przeważają dobre momenty.
– Dałbym jajka także Piqué? [śmiech] Piqué także, dałbym jajka każdemu, jasne.
– Który trener naznaczył mnie najbardziej? Trudne pytanie, bo miałem świetnych trenerów. Nie było ich wielu, ale wszyscy byli dla mnie dosyć ważni. Od Caparrósa, który wziął mnie do Deportivo w Primerze, przez Beníteza w Liverpoolu, który zaufał chłopakowi z 20 meczami w La Lidze i zabrał mnie do wielkiej ekipy, po trenerów w Realu, gdzie miałem Pellegriniego, Ancelottiego i Mourinho, który jak wiecie, naznaczył mnie mocno jako zawodnika i człowieka. Uważam go bardziej za przyjaciela niż byłego trenera. Był także oczywiście Zidane, który był moim idolem, kolegą z boiska i trenerem. To była jedna z moich największych radości, że mogłem z nim pracować. Czasami pokazuję synowi, jak grał Zizou i on jest zdziwiony, że ja i z nim grałem, i grałem dla niego. Miałem dobre stosunki ze wszystkimi. Nie mogę też zapomnieć o Aragonésie i Del Bosque, którzy ufali mi w reprezentacji.
– Zostanę trenerem? Gdy grałem, klarownie widziałem to, że zostanę trenerem. Myślałem, co robiłbym w danych sytuacjach jako szkoleniowiec. Gdy zakończyłem karierę, nie widziałem tego tak jasno, by wrócić do świata piłki przy tych wymaganiach. Trener ma najtrudniejszą pracę i musi jeszcze wytrzymać z 25 zawodnikami... Wyobrażam sobie, że wytrzymywanie nawet ze mną jako piłkarzem musiało być straszne. Rozpocząłem jednak kurs i pracujemy przez Internet z Eto'o, Torresem, Iraizozem, Sergio Garcíą, Duscherem, Césarem Navasem... Poziom jest wysoki. Zaczęliśmy 9 marca, a 10 wszystko wstrzymano. Teraz uczymy się online. Nigdy nie wiadomo...
– Najlepszy rok w karierze? 2012. Wygraliśmy ligę rekordów, potem wygraliśmy też EURO. Zawsze pozostaje ten cierń z rewanżu z Bayernem. Gdybym dostał szansę na powtórzenie jednego meczu z kariery, wybrałbym ten rewanż z Bayernem. To było coś ciężkiego, bo wygraliśmy na Camp Nou w lidze 1:2, a Barcelona odpadła też w Lidze Mistrzów z Chelsea. Do tego graliśmy u siebie, po 20 minutach było 2:0, mieliśmy wszystko, by awansować... Szkoda, że to tak uciekło.
– Najtrudniejszy rywal w karierze? Jednym z najcięższych przeciwników, chociaż się tego nie spodziewałem i grałem przeciwko niemu tylko dwa razy, był Pato. W Realu graliśmy z Milanem i ten gość naprawdę męczył. To jeden z tych piłkarzy, o których mówi się, że nie wypełnił ogromnego potencjału, ale w meczach z nami był wtedy bardzo zmotywowany. A na drugim skrzydle grał Ronaldinho i ciągle schodził do środka, po czym grał piłkę za moje plecy. Powtarzał to cały czas [śmiech]. Kto jeszcze... Robben i Ribèry też bardzo męczyli. W Premier League często kryłem Joe Cole'a. Mocny był też Malouda, był silny i szybki. W Barcelonie był Pedro, który był w ciągłym ruchu. Był szybki i grał obiema nogami.
– Historyczne mecze w trakcie kwarantanny? Oglądam spotkania na RealMadridTV. Ostatnio oglądałem z synem piętkę Gutiego z Deportivo i tą wygraną na Riazor po 17 latach przerwy. Wykorzystujemy okazję, by oglądać te spotkania.
– Utrzymywanie formy fizycznej? Teraz ważę 3-4 kilogramy mniej, ale to z powodu utraty masy mięśniowej. Co do pracy na siłowni w Realu, gdy wróciłem w 2009 roku, zawodnicy nie patrzyli na to w taki sposób. Ok, wszyscy o siebie dbali, ale po zajęciach na siłowni zostawałem tylko z Sergio Ramosem czy Cristiano Ronaldo, potem także Diego Lópezem. W pierwszych latach było nas 4-5, tylko ta grupa patrzyła tak bardzo na siłownię. Gdy jednak odchodziłem w 2016 roku, to praktycznie cała ekipa zwracała na to wielką uwagę. Przez te 6-7 lat świadomość graczy rosła i praca siłowa zyskała na znaczeniu. Dzisiaj praca na siłowni to podstawa dla piłkarzy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze