Óscar: Moim marzeniem jest powrót do Realu Madryt
Pomocnik Leganés udzielił wywiadu dziennikowi AS. Mówił w nim między innymi o swoich celach oraz o tym, dlaczego tak dobrze wykonuje rzuty wolne.
Fot. Getty Images
Ten sezon był dobry w twoim wykonaniu. Miałeś marzenie (teraz przełożone) o wyjeździe na Igrzyska Olimpijskie.
Staram się tylko rozegrać dobry sezon. Wyjazd do Tokio? To byłaby świetna nagroda za dobrze wykonaną pracę.
Nie wierzę, że nie myślałeś o Igrzyskach…
Oczywiście, każdy tam chce pojechać, ale to jest trudne. Każdy będzie walczył o wyjazd.
Nawet Sergio Ramos chce się włączyć w tę walkę.
Jeśli Sergio pojechałby na Igrzyska, to byłoby perfekcyjne. Wiele wniósłby do reprezentacji i bardzo pomógłby drużynie.
Powstała wokół tego duża debata.
Ramos, podobnie jak każdy inny, chciałby tam pojechać. To był tylko komentarz, nic więcej. Przecież każdy chciałby wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich.
Utrzymujesz dobre relacje z Ramosem?
On jest kapitanem i dawał wszystkim przykład. Daje się lubić i jest przykładem. To bardzo bliski człowiek. Zawsze zachowuje się jak lider. Podchodzi do ciebie, pyta się o twoje samopoczucie, stara się nawiązać rozmowę…
Denerwowałeś się przed pierwszym treningiem z pierwszą drużyną?
Nie, nie, skąd. Masz wtedy ochotę na grę z nimi, na treningi z nimi. Bliskość weteranów ci pomaga, ponieważ oni dają ci rady, do których się stosujesz i wychodzi ci to na dobre. Mnie mówili, że trzeba dawać z siebie wszystko na treningach.
To jest pewnie powtarzane na każdym treningu, prawda?
Oni nam powtarzali, że trzeba dawać z siebie wszystko w każdym meczu i na każdym treningu. Oczywiście robiliśmy to, dawaliśmy z siebie maksimum.
René Ramos, brat Sergio, jest twoim agentem. On jest dla ciebie niczym rodzina?
René jest moim agentem, ale prawda jest taka, że utrzymujemy bardzo dobre relacje. On tak traktuje nie tylko mnie, ale wszystkich swoich podopiecznych. Zawsze stara się każdego dobrze traktować.
Dużo go kosztowało przekonanie cię na transfer do Leganés?
Nie, skąd. René najpierw zaprezentował mi wszystkie opcje, później rozmawialiśmy o tym z rodziną i widzieliśmy, że Leganés było najlepszym rozwiązaniem. Każdy powiedział swoje zdanie i wszyscy mieli wpływ na ostateczną decyzję.
Myślałeś, że gra w Primera División jest trudna?
Tak, oczywiście, że tak. Przeskok z Segundy B do Primery jest bardzo duży. Jednak ja wiązałem z tym duże nadzieje. Jestem młody i miałem wielką ochotę na grę tutaj.
Rywalizacja w kadrze Leganés była duża, ale mogłeś liczyć na zaufanie.
Jeśli mam być szczery, nie wiedziałem, jaką kadrę miało Leganés, ponieważ oglądam niewiele futbolu. Nie miałem pojęcia o Lega, kiedy dostałem od nich ofertę. Kiedy już propozycja się pojawiła, częściej oglądałem ich mecze, żeby zobaczyć, z kim mogę tam grać. Będąc szczerym, znałem niektórych zawodników, ale nie wszystkich.
A teraz masz pewne miejsce w składzie.
To jest tak… nikt nie może być pewny miejsca, nie ma czegoś takiego. Jestem wdzięczny wszystkim za zaufanie. Tutaj albo utrzymujesz poziom, albo wędrujesz na ławkę. Uważam siebie za normalnego chłopaka, który lubi doceniać rzeczy i to, co się ma. Doceniam to bardzo. Dlatego lubię dawać z siebie wszystko.
Miałeś okazje, żeby czuć się gwiazdą już od czasów, kiedy błysnąłeś w Juvenilu pod wodzą Gutiego.
Co ty?! Nigdy nie czułem takiej pokusy. Zawsze uważałem, że jestem zbyt młody do Primera División. Trzeba iść krok po kroku do przodu. Dotarcie do Primery jest trudne. Myślę, że wiele trzeba zrobić po drodze.
Gol z Barceloną w poprzednim sezonie bardzo zmienił twoje życie?
Bardzo mnie rozwinął. To był ważny i niezapomniany gol. W futbolu trzeba wykorzystywać momenty. To było moje pierwsze spotkanie w podstawowym składzie. Zagrałem, zdobyłem bramkę i pokonaliśmy Barçę. Wykorzystałem swój moment i od tamtej pory gram częściej.
Jesteś idolem w Las Navalmorales?
Nie, jestem jednym z wielu. Tam mnie znają całe życie, więc jestem po prostu jednym z wielu. Jeśli pewnego dnia woda sodowa uderzy mi do głowy, szybko mnie tam sprowadzą na ziemię.
W mediach społecznościowych widać, że lubisz swoją małą ojczyznę.
Kilka razy zabierałem tam swoich kolegów, przede wszystkim z Castilli. W domu czuję się znakomicie.
Podaj nazwiska…
Achraf Hakimi, który teraz jest w Borussii Dortmund. Zabrałem go tam. Również Manu Hernando.
A Reguilóna? On jest dla ciebie niczym brat.
To prawda. Kiedy byliśmy razem w Castilli, złapaliśmy dobry kontakt i pojechaliśmy razem na wakacje. Utrzymujemy kontakt, bo on wydaje mi się dobrym człowiekiem.
Zasługuje na wszystko dobre, co mu się przytrafia.
Oczywiście. Reguilón bardziej niż ktokolwiek zasługuje na wszystko, co dobre, ponieważ ciężko pracował od małego. Kiedy był młodszy, nie miał szczęścia, ale wywalczył sobie wszystko dzięki pracy. Wykorzystuje swój moment.
Ty i on wydajecie się tryumfem normalności.
Tacy jesteśmy, normalni chłopcy. Nie mamy powodu, by zmieniać życie, jakie mamy. Obaj o tym wiemy i jest to dla nas jasne.
Reguilóna zobaczymy pewnego dnia w Realu Madryt, prawda?
Spisuje się rewelacyjnie w Sevilli i oczywiście, że może wrócić. Może trafić do Realu Madryt, ponieważ on ma wszystko, żeby tam być.
Nawiązałeś z kimś taką przyjaźń w Leganés?
Tak, z Arnáizem.
To jest ciekawe, ponieważ to twoja rodzina, chociaż go nie znałeś przed grą w Leganés.
Przysięgam, że osobiście się nie poznaliśmy, a jesteśmy kuzynami. Jednak od kiedy trafiłem tutaj, dogadujemy się perfekcyjnie.
Pomagaliście sobie wzajemnie?
Staraliśmy się dużo rozmawiać o tematach piłkarskich. Zawsze mamy siebie do pomocy. José jest w formie, a kiedy nie grasz… trudno jest utrzymać dynamikę.
Ty grasz dużo. Jesteś nietykalny.
Nie ma nikogo nietykalnego. Zapewniam cię, że jeśli robisz coś źle na boisku, żaden trener tego nie wytrzyma. Jednak jeżeli prezentujesz się dobrze, dlaczego miałbyś nie grać?
Jeśli ktoś ma zaufanie, rozwija się poprzez grę.
Zaufanie wiele znaczy w futbolu. Mauricio zaufał mi od samego początku. Nie mogę zaprzeczać, że wiele mu zawdzięczam.
A Leganés wiele zawdzięcza tobie.
Nauczyłem się wiele dzięki poświęceniu tutaj. Kiedy przychodziłem, widziałem, co mnie czeka. Zdawałem sobie sprawę, że muszę wiele z siebie dawać w ataku i również w obronie.
Pellegrino zmienił twoje życie?
Nie wiem… Mogę za to powiedzieć, że wiele mu zawdzięczam w mojej karierze. Za kilka lat z pewnością będę o nim myślał jako o ważnym trenerze dla mnie. Jest moim pierwszym szkoleniowcem w Primera División, on dał mi zadebiutować i bardzo mi pomógł.
Jest najważniejszy w twojej karierze?
Tak, można powiedzieć, że tak. Jeśli chodzi o moje piłkarskie życie, z pewnością Mauricio jest najważniejszym trenerem w karierze.
Guti również wiele ci dał.
Oczywiście, że tak. Guti przeżył to samo, co my przeżywaliśmy w Realu Madryt. Odniósł sukces jako piłkarz i dał mi bardzo dobre rady na boisku i poza nim.
Bardziej zwracał na ciebie uwagę przez to, że jesteś mediapuntą?
Nie, absolutnie, traktował wszystkich jednakowo. Chociaż oczywiście gra na tej samej pozycji sprawiała, że łatwiej przychodziło mu dawanie mi rad.
On nie cofał się do obrony tak jak ty…
Jednak Guti miał wyjątkowy talent…
A jako trener jest wymagający?
Jeszcze jak! Uwielbiał naciskać na nas. Na treningach i podczas meczów. Dzięki niemu się rozwinąłem, ponieważ obdarzył mnie zaufaniem i pomógł mi wcielić się w rolę lidera i bardziej uwierzyć w siebie.
Twoją specjalnością są rzuty wolne. W Leganés musiałeś poczekać cały sezon na takiego gola.
Miałem ogromną ochotę na zdobycie bramki z rzutu wolnego. W Primera División fauli jest niewiele i nie miałem okazji w poprzednim sezonie, żeby strzelić. Dlatego kiedy trafiłem do siatki w tym sezonie, byłem bardzo szczęśliwy.
Dlaczego tak dobrze ci to wychodzi?
Nie wiem, naprawdę. Trzeba mieć uderzenie i krok po kroku je poprawiać. Któryś trener w szkółce dawał mi rady, żeby się pod tym względem rozwijać.
Podaj nazwisko.
Ballina. Wiele pracował ze mną i bardzo pomógł mi się rozwinąć.
Inni w Leganés również dobrze wykonują rzuty wolne.
Tak. Gerard Gumbau, którego już tutaj nie ma, strzelał bardzo dobrze. Miał niesamowite uderzenie. W Castilli podobał mi się też Quezada.
Mówiąc o rzutach wolnych, Zidane potrafił je wykonywać.
To już są wielkie słowa.
Wyobrażam sobie, że twoim marzeniem jest powrót do Realu Madryt pewnego dnia.
Całe moje życie byłem w Realu Madryt i moim marzeniem jest trafienie tam. Wiem, że może się to wydawać trudne, ale jest możliwe. Wejście do Primery również wydawało mi się trudne, a jestem tutaj. Idę do przodu krok po kroku, ale teraz myślę tylko o Leganés.
Rozumiem, że dla ciebie jest jasne, że trzeba zachować spokój.
Tak jest. Pośpiech nie jest dobry dla nikogo. Jeśli jedziesz zbyt szybko, możesz się rozbić.
Jeśli nie wrócisz do Realu Madryt, Leganés może być dobrą opcją?
Niesamowitą, to oczywiste. Zawsze brałem to pod uwagę. Spójrz, przed tym sezonem nie miałem wątpliwości, żeby ponownie tu przyjść. Nie wiem, co się wydarzy w przyszłości, ale z pewnością ta opcja zawsze będzie możliwa.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze