Powroty wypożyczonych lekiem na kryzys?
Kryzys związany z pandemią koronawirusa może utrudnić przeprowadzanie transferów gotówkowych. Jednak Real Madryt jest na taką ewentualność zabezpieczony dzięki wypożyczonym piłkarzom.
Fot. Getty Images
Real Madryt cały czas pracuje nad rozwiązaniami związanymi z budową kadry na nowy sezon. Nie odrzuca się możliwości dokonania dużej inwestycji. W tym momencie najwięcej się mówi o Hålandzie, który miałby być rozwiązaniem na problemy strzeleckie drużyny. Jednak trzeba też realistycznie patrzeć na aktualną sytuację, ponieważ kryzys może się pogłębić, paraliżując rynek transferowy. Skutki odczułby nie tylko Real Madryt, ale też wszystkie inne kluby. Szczęście Królewskich polega na tym, że stosując politykę kupowania młodych zawodników i trzymania ich na wypożyczeniach, zabezpieczyli się na każdą ewentualność.
Na ten moment w kontekście przyszłego sezonu bierze się pod uwagę czterech zawodników: Achrafa (wyceniany przez Transfermarkt na 54 miliony euro), Ceballosa (32 miliony), Ødegaarda (45 milionów) i Kubo (13,5 miliona). Łącznie dzięki nim Blancos zaoszczędzą niemal 145 milionów. Z drugiej strony prawie pewne są odejścia Bale’a, Jamesa, Lucasa Vázqueza i Mariano, chociaż do tej listy mogą dojść kolejne nazwiska.
Plany dopiero nabierają kształtu. Do wspomnianych czterech wypożyczonych zawodników, którzy są najbardziej obiecujący, trzeba doliczyć kolejnych rozproszonych po różnych drużynach. Do tej grupy zaliczają się: Łunin (2,7 miliona), Luca Zidane (1,8), Odriozola (16), Vallejo (6), Reguilón (20), Óscar (11) i Borja Mayoral (3,2). W tym momencie jednak pozycje tych graczy są obsadzone w kadrze Królewskich. Razem wartość tych piłkarzy przekracza 60 milionów euro. Real Madryt chce niektórym z nich pozwolić odejść, żeby zarobić na transferach, a pozostałych pozostawić do dalszego rozwoju.
Łunin jest na poważnie brany pod uwagę, ale Blancos woleliby go pozostawić w drużynie z Primera División, jeśli Areola zostanie w Madrycie (Francuzowi kontrakt z PSG wygasa w 2023 roku). Reguilón natomiast mógłby się przydać zespołowi, ale nie do końca odpowiada on Zidane’owi.
Szczególnym przypadkiem jest Kubo. Japończyk mógłby tworzyć kadrę pierwszego zespołu tylko pod warunkiem, że Królewscy zwolnią miejsce dla zawodnika spoza Unii Europejskiej. W drużynie można mieć trzech takich graczy albo dwóch i jednego w zespole rezerw. Real Madryt stosuje drugie rozwiązanie. Vinícius i Militão w pierwszej drużynie i Rodrygo w Castilli. Jeżeli Kubo miałby zająć miejsce w kadrze Zidane’a, Rodrygo byłby zmuszony tylko do gry w rezerwach do momentu, kiedy Vinícius otrzyma paszport (powinno się to wydarzyć miesiąc lub dwa od rozpoczęcia sezonu). To wszystko przy założeniu, że Reinier odejdzie na wypożyczenie. Gdyby on również został, overbooking stałby się sporym problemem.
Sprawa Ceballosa również nie jest prosta. Jego brak porozumienia z Zidane’em jest ewidentny, szczególnie po wypowiedziach pomocnika, kiedy wspominał, że trener wolałby zmienić ustawienie niż postawić na niego. Jednak w obliczu kryzysu, Real Madryt chciałby takie rzeczy zostawić za sobą. Po Ødegaardzie (45 milionów euro), Dani jest najwyżej wyceniany wśród wypożyczonych (32 miliony). Królewscy nie mogą nie wykorzystać takiego aktywa, ponieważ wypożyczeni mogą okazać się rozwiązaniem na problemy związane z kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze