Jak Włochy zdefiniowały Zidane'a
Dziennikarze portalu The Athletic wzięli na tapet Zinédine'a Zidane'a, gdy ten jeszcze biegał w biało-czarnej koszulce. Poniżej prezentujemy ich analizę.
Fot. Getty Images
Zinédine Zidane zawsze będzie pamiętany za swoją indywidualną klasę w kluczowych momentach w reprezentacji Francji i Realu Madryt. Te najbardziej pamiętne to finał Mistrzostw Świata w 1998 roku i finał Ligi Mistrzów cztery lata później. To jednak czas spędzony w Juventusie miał największy wpływ na Zidane'a-trenera, przede wszystkim trzy sezony w latach 1996–99 pod skrzydłami Marcello Lippiego, które uformowały sposób gry, jaki Zidane chce widzieć w swoich zespołach.
„Zidane to jeden z moich uczniów”, mówił Lippi dla La Stampy. „Tak jak Deschamps i Conte. Nie wiem, czy miałem na nich jakiś wpływ, ale miło jest myśleć, że zostawiłem swój ślad”. Deschamps poprowadził reprezentację do mistrzostwa świata dwa lata temu, a Conte zdobywał w roli trenera mistrzostwo Włoch i Anglii. Wpływ 72-latka na tę dwójkę wygląda na oczywisty. Obaj to szkoleniowcy „reaktywni”, którzy są zainteresowani głównie systemem gry i kontrolowaniem rywala. Nie jest to raczej niespodzianka, biorąc pod uwagę ich obowiązki w roli pomocników, gdy jeszcze grali w piłkę.
Deschamps, kapitan reprezentacji Francji, która wygrywała Mistrzostwa Świata w 1998 roku i Mistrzostwa Europy w 2000 roku, zawsze uważał, że gra w Serie A ukształtowała ich mentalność. „Nasze pokolenie zawdzięcza włoskiej piłce wszystko to, czego nas nauczyła”, wyznał kiedyś selekcjoner Trójkolorowych. „W obliczu ciągłych wymagań technicznych i mentalnych, znacznie przewyższających te, których doświadczyłem wcześniej, stałem się bardziej świadomy swoich obowiązków i zyskałem ogromną pewność siebie”.
Zidane przeżył to samo. Przed Mistrzostwami Świata w 1998 roku w swojej ojczyźnie spytano go, pod jakim względem poprawił się po przejściu do Juventusu z Bordeaux dwa lata wcześniej. „Rozwinąłem znacznie mocniejszy charakter. I muszę za to podziękować Lippiemu”.
Podczas gdy Deschamps i Conte byli końmi pociągowymi, których głównymi obowiązkami były przerywanie gry i neutralizowanie rywali, zadaniem Zidane'a było wykorzystanie jego indywidualnego błysku, by dostarczać to, co zmienia oblicze spotkań. Ale Lippi zawsze nalegał, by Francuz był przykładem w kwestii zaangażowania we wspólną sprawę.
„Zidane to nowoczesny numer dziesięć”, powiedział Lippi. „Gdy traci piłkę, podąża za rywalami. Dzięki determinacji, by pomóc zespołowi, brał udział w odzyskiwaniu futbolówki. Także dzięki dobremu przygotowaniu fizycznemu wypracowanemu na treningach”. Zawodnik zawdzięcza właśnie Lippiemu sprawienie, że zrozumiał istotę wykorzystywania swoich talentów dla dobra zespołu.
„Był dla mnie jak włącznik światła”, mówił Zizou. „Włączył mnie i zrozumiałem, co oznaczała praca dla czegoś, co miało znaczenie. Zanim przybyłem do Włoch, piłka nożna była pracą, jasne, ale przede wszystkim polegała na czerpaniu przyjemności ze swojej gry. Później zapanowała chęć zdobywania trofeów”.
Przewijając do przodu o dwie dekady, te wyjątkowe momenty elegancji i indywidualnego geniuszu w roli galáctico były w pamięci większości kibiców, gdy Zidane zostawał trenerem Realu Madryt, zastępując Rafę Beníteza w styczniu 2016 roku. Wówczas fani Los Blancos liczyli na to, że Francuz będzie w stanie wlać w drużynę to, co prezentował w roli zawodnika. Wierzono w to, że przywróci nieco luźniejszą atmosferę podczas treningów, tak, jak w roli asystenta Carlo Ancelottiego dwa lata wcześniej.
Mimo wygranej z Deportivo La Coruña 5:0 w debiucie Zidane wcale nie uwolnił swoich napastników. Zamiast tego na dobre wprowadził do jedenastki Casemiro, i to kosztem błyszczącego przede wszystkim w ofensywie Jamesa Rodrígueza. Indywidualności dające wyjątkowe momenty, które zachwycały fanów, były miłe, ale… drugoplanowe. Najważniejsze było to, by wszyscy skoncentrowali się na wygrywaniu spotkań. Tego Zidane nauczył się od Lippiego.
Zidane natychmiast postawił nacisk na przygotowanie fizyczne. Aby to zrobić, wrócił do swoich czasów w Juventusie. W Realu zatrudniono Antonio Pintusa, by piłkarze trenowali jeszcze ciężej. Nic dziwnego, że Włoch występuje czasem też pod pseudonimami „Bat” czy „Sierżant”. Zidane zna go z pracy w Juventusie. Wówczas trenerem od przygotowania fizycznego był Giampiero Ventrone. Wśród jego mott znajdują się: „Umrzyj, ale skończ” czy „Zwycięstwo należy do mocnych”.
„Didier Deschamps powiedział mi o treningach, ale nie wierzyłem, że mogą być tak złe jak to wszystko”, oceniał zszokowany Zidane po pierwszych zajęciach z Ventrone podczas przygotowań do sezonu. „Często prawie wymiotowałem, byłem tak zmęczony”, wspominał. Po tym, jak rozsiadł się na ławce trenerskiej na Santiago Bernabéu, nie za bardzo zmienił się pod względem taktycznym, ale nieco więcej wślizgów Casemiro i biegania sprawiło, że jego zespół był solidniejszy w obronie.
W siedmiu meczach fazy pucharowej Ligi Mistrzów Real Madryt zachował pięć czystych kont. W czerwcu w Mediolanie sięgnął po Puchar Europy. W ciągu dwóch kolejnych sezonów dołożył osiem trofeów, w tym dublet w 2017 roku. To był pierwszy sezon, w którym Pintus trzymał bat od samego początku.
W międzyczasie zmieniali się zawodnicy, jedni wchodzili do jedenastki, inni z niej wypadali, ale nie było jednej, oczywistej filozofii taktycznej. Po ponad stu konferencjach prasowych z udziałem Zidane'a wiadomo, że pytania o formację, system są zwykle spławiane. Dziennikarze, którzy proszą o szczegółową analizę jego drużyny, spotykają się zazwyczaj z ironicznym uśmiechem trenera.
„Gramy mniej więcej 4-4-2, ale dla mnie system, niezależnie od tego, czy mamy trójkę, czy czwórkę w środku, nie jest tak bardzo istotny”, mówił Zidane po wygranej 3:0 z Atlético w listopadzie 2016 roku. „Gdy gramy z intensywnością i skupieniem, z umiejętnościami, jakie posiadamy, nie jestem zmartwiony nawet na tak trudnych obiektach jak ten. Jestem bardzo szczęśliwy, wynik może być trochę ciężki dla przeciwnika, ale niewiele drużyn wygra tu 3:0”.
To podsumowuje kluczowy pomysł Zidane'a w roli trenera. Jeśli zawodnicy są przygotowani fizycznie i oddani tak jak ich rywale, dzięki swojej jakości częściej będą wygrywać niż nie wygrywać. Może to wydawać się trochę uproszczone w porównaniu do szkoleniowców przywiązujących wagę do szczegółów, jak Pep Guardiola czy Jürgen Klopp. To doprowadza do pewnej krytyki, w której zarzuca mu się przede wszystkim brak zrozumienia taktycznego czy strategicznego.
Możliwe, że takie nastawienie może działać wyłącznie w najlepszych klubach, takich jak Juventus pod koniec lat dziewięćdziesiątych czy obecnie Real Madryt. Zidane nawet nie uważa, by jego rolą było mówienie takim graczom jak Cristiano Ronaldo, Luka Modrić czy Sergio Ramos, jak mają grać w piłkę. Zamiast tego zapewnia im niezbędne warunki do gry w piłkę. Takie nastawienie mocno kojarzone jest z Ancelottim, u którego Zidane spędził dwa ostatnie lata w Juventusie. Najdłużej w Realu Madryt prowadził go za to Vicente del Bosque, który nie zawalał galácticos zbyt wieloma poleceniami taktycznymi. Nie zawsze pamięta się, że Lippi, choć był zwolennikiem dyscypliny, też faworyzował takie podejście.
„Oczywiście muszę przekazać zespołowi parę ważnych wskazówek, jak poruszać się w ataku”, wyjaśniał Lippi w 2002 roku. „Nie mogę jednak oczekiwać, że zawodnicy całkowicie będą podążać za moimi wskazówkami podczas meczu. Kiedy trenujesz takich zawodników jak Zidane, Alessandro Del Piero czy Christian Vieri nie możesz sprawić, by myśleli, że mogą strzelić gola wyłącznie w sposób, jakiego chce trener”.
„Żaden trener nie może nauczyć Zidane'a techniki. Z wielkimi zawodnikami trener musi po prostu sprawić, by rozumieli wagę pewnych sytuacji, nauczyć ich pewnej mentalności, istoty poświęcenia dla drużyny”. Prawda jest jednak taka, że od powrotu Francuza na ławkę trenerską Realu Madryt trener jeszcze bardziej postawił na przygotowanie fizyczne i jeszcze bardziej niż Lippi: na ciężką pracę i etykę. Może to być reakcja na brak Cristiano Ronaldo, czyli stratę mniej więcej 50 goli na sezon i możliwości proszenia jedenastu zawodników o ciężką pracę bez piłki.
Zidane wie z autopsji, że zawodnicy bez presji mogą się rozluźnić, czego sam doświadczył jako piłkarz u Del Bosque i jako asystent u Ancelottiego. Pintus odszedł latem ubiegłego roku do Interu, dlatego trener zatrudnił Gregory'ego Duponta, który był częścią sztabu szkoleniowego Deschampsa. To jego zadaniem jest przygotowanie fizyczne zawodników. Zawodnicy Realu pracują w tym sezonie ciężej niż kiedykolwiek wcześniej. I przede wszystkim tracą dużo mniej bramek: 19 straconych goli w 27 meczach i Thibaut Courtois, który wyciągał piłkę z siatki zaledwie 16-krotnie i jest faworytem do sięgnięcia po Trofeo Zamora.
To ma znaczenie przede wszystkim w najważniejszych meczach. W pięciu dotychczasowych spotkaniach z dwoma najpoważniejszymi rywalami na krajowej arenie – Barceloną i Atlético – Real nie stracił nawet jednej bramki. To oznaczało jednak poświęcenie talentów ofensywnych. Podczas tych pięciu meczów w ciągu 480 minut Real strzelił tylko trzy gole, a 49 bramek w 27 spotkaniach ligowych to historycznie niski wynik.
TRENER | ŚR. STRZELONYCH GOLI | MECZE |
---|---|---|
Santiago Solari | 3,22 | 22 |
Rafa Benítez | 2,76 | 25 |
Carlo Ancelotti | 2,70 | 119 |
José Mourinho | 2,67 | 178 |
Zinédine Zidane (2016–2018) | 2,67 | 149 |
Zinédine Zidane (2019–2020) | 1,94 | 50 |
Julen Lopetegui | 1,50 | 14 |
TRENER | ŚR. STRACONYCH GOLI | MECZE |
---|---|---|
Santiago Solari | 1,68 | 22 |
Julen Lopetegui | 1,42 | 14 |
Zinédine Zidane (2016–2018) | 1,09 | 149 |
Zinédine Zidane (2019–2020) | 1,00 | 50 |
José Mourinho | 0,96 | 178 |
Rafa Benítez | 0,88 | 25 |
Carlo Ancelotti | 0,87 | 119 |
Wśród powodów kiepskich wyników z przodu są z pewnością powracające urazy Edena Hazarda. Ale nacisk na jedność może wyjaśniać, dlaczego tacy zawodnicy jak Bale czy James praktycznie zostali wygnani, a do łask wrócił Isco, który z obecnej kadry najbardziej przypomina stylem Zidane'a sprzed lat.
W Juventusie Lippi stworzył ustawienie 4-3-1-2, dzięki któremu Zidane był zawodnikiem z największym wpływem na grę, choć od czasu do czasu był wykorzystywany jako gracz bliżej skrzydła lub swojej bramki. Zizou w roli trenera nigdy nie znalazł miejsca dla Isco na konkretnej pozycji w jedenastce. Andaluzyjczyk grywał w roli ofensywnego pomocnika w diamencie (4-1-2-1-2), ale też jako skrzydłowy w 4-3-3 czy środkowy pomocnik w 4-4-2. Nie rzadziej był za to na ławce rezerwowych.
Publika na Santiago Bernabéu jest bardzo wymagająca i liczy na ekscytujący i ofensywny futbol. Jej akceptacja pragmatycznego podejścia Zidane'a jest zaskakująca. Ale przecież nawet Florentino Pérez jest na pokładzie z trenerem. „Zidane to czysty talent, ale chodzi też o poświęcenie, wytrwałość w poszukiwaniu doskonałości, nienasycony głód zwycięstw i trofeów”, mówił prezes w 2017 roku. „Wygrywanie jest wszystkim” to motto, pod którym Lippi też chętnie by się podpisał.
Wszystko wskazywało na to, że jesienią tego roku Real Madryt wrzuci jeszcze wyższy bieg, ale z ostatnich siedmiu spotkań przegrał aż cztery. Jedyne czyste konto to… wygrana z Barceloną. Poprzednia solidność w defensywie stała się historią. Sporo krytyki nadeszło też po porażce z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. Niektórzy hiszpańscy eksperci sugerowali, że przerwa w rozgrywkach nadeszła w momencie, w którym Zidane może zareagować, modyfikując swoje dotychczasowe pomysły.
Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by jego idea oddaliła się od tej, którą napotkał pod koniec lat dziewięćdziesiątych w Turynie. „Zidane zawsze miał w sobie trochę Włoch. Uczył się z włoskimi trenerami, jak ja i Ancelotti. Nie mam wątpliwości, że Włochy były dla niego zasadnicze, w rozwoju jako piłkarz i jako trener”, uważa Lippi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze