Nieopowiedziane historie: Kto zdradził Huntelaara?
W tym trudnym czasie madrycki dziennik MARCA publikuje serię „Historie, których nigdy nie opowiedzieliśmy”. Dotyczą one najczęściej materiałów, które nie mogły się ukazać bądź tych, które nie trafiły w dobry moment. Codziennie będziemy tłumaczyć i publikować dla was kolejną z nich. Dzisiejsza dotyczy słów Huntelaara, które wyciekły do prasy po prywatnej kolacji w jego domu.
Fot. własne
Klaas-Jan Huntelaar zadebiutował w Realu Madryt 4 stycznia 2009 roku przeciwko Villarrealowi, a miesiąc później na okładce Asa widniały słowa Holendra: „chcę odejść z Realu Madryt”. Najbardziej zaskoczonym był jednak sam zainteresowany, bo ani nie udzielał nikomu wywiadu, ani nigdy nie rozmawiał z dziennikarzem, który napisał ów artykuł. Szybko jednak zaskoczenie zamieniło się we wściekłość, ponieważ w tekście było odniesienie do spotkania Huntelaara ze znajomymi, kiedy miał powiedzieć „jeśli to tak dalej będzie wyglądało, odchodzę”. Warto przypomnieć, że napastnik rozegrał zaledwie 151 minut w pięciu meczach ligowych i nie został zgłoszony do Ligi Mistrzów.
Pójdźmy jednak dalej. Owe słowa faktycznie zostały wypowiedziane przez Huntelaara, ale podczas kolacji z przyjaciółmi i miały całkowicie żartobliwy charakter. Kim byli owi przyjaciele? Otóż byli to inni zawodnicy Realu Madryt, czyli Robben, Van der Vaart, Sneijder i Drenthe. Holenderski „szczyt”, podczas którego zabrakło tylko Van Nistelrooya, który wtedy dochodził do siebie po operacji kolana. Wniosek był więc jasny i powiedział to sam zainteresowany: „ktoś mnie zdradził i nie wiem w jakim celu”.
Dwa tygodnie później Huntelaar udzielił wywiadu Marce, gdzie zapewniał, że nie chce odchodzić z Madrytu i myśli tylko o triumfowaniu w białej koszulce. Już wtedy zresztą zaczął grać coraz częściej i nawet dwukrotnie trafił do siatki. „Nigdy się nie poddaję”, mówił wtedy Holender. I, choć o tym już nikomu nie wspominał, to bardzo zabolała go ta zdrada i chciał jak najszybciej znaleźć winnego.
Napastnik był bardzo dotknięty i naprawdę zły i po dziś dzień co jakiś czas pyta owego dziennikarza, który napisał tamten tekst, o osobę, która wyniosła jego słowa z kolacji. Co więcej, nawiązał z tym dziennikarzem całkiem przyjacielską relację i podczas jednego z wywiadów w Gelsenkirchen, kiedy grał już w Schalke, opowiedział mu całą historię ze swojej perspektywy. „Juan, jak myślisz, kto to był?”, pytał go dziennikarz. „Dlaczego ktoś miałby to mówić? W domu byliśmy tylko ja, Robben, Van der Vaart, Drenthe i Sneijder. To był typowy komentarz, który rzucasz, gdy siedzisz ze znajomymi i jesteś trochę zły. Podpisałem kontrakt na sześć lat i już w pierwszym miesiącu było niedobrze. Najgorsze jednak było to, że kolacja była o ósmej wieczorem, a te słowa pojawiły się na okładce następnego dnia!”, opowiada Huntelaar.
Dziś tamten dziennikarz Marki mówi, że Holender miał pewne podejrzenia. Zdradził mu je, ale dziennikarz stanowczo zaprzeczył. Ponadto zgadzali się, kto nie mógł tego zrobić, więc Huntelaar miał już krąg podejrzanych zawężony do dwóch osób. „Nigdy nie uwierzycie, kto to był”, zapewnia Juan Ignacio García-Ochoa, urywając jednak w tym miejscu historię.
Poprzednie części „Nieopowiedzianych historii”:
Nieopowiedziane historie: Cristiano i starcie z wychowankiem
Nieopowiedziane historie: Twarda ręka Mourinho
Nieopowiedziane historie: Bogota, Cristiano i Ramón Calderón
Nieopowiedziane historie: Drenthe, samochody i płyta z Babelem
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze