Advertisement
Menu

I po liderze

W meczu 27. kolejki Primera División Real Madryt przegrał na wyjeździe z Betisem 1:2. Jedyne trafienie dla Królewskich zanotował Karim Benzema. Dla przeciwnika trafiali Sidnei i Cristian Tello.

Foto: I po liderze
Fot. Getty Images

Z Zinédine'em Zidane'em nigdy nie ma nudy. Wydawało się, że w meczu z Barceloną, zwłaszcza w drugiej połowie, było widać to, o co mu chodzi. Mimo wszystko dzisiejszą jedenastką wyraźnie pokazał, że chciał coś zmienić. Do końca nie wiadomo, jakim ustawieniem Królewscy grali, ponieważ boczni obrońcy nie byli ustawieni symetrycznie, ale nie do końca była to formacja z trójką środkowych obrońców. Mogła za to dziwić obecność Lucasa Vázqueza w pierwszym składzie.

Pierwsza połowa nie była dobra dla żadnej drużyny. Bardzo długo jedni lub drudzy utrzymywali się przy piłce, ale brakowało konkretów. Wysilić musiał się Thibaut Courtois, który obronił groźne uderzenie Nabila Fekira, ale w 40. minucie Belg się nie popisał. Po sporym zamieszaniu w polu karnym bramkarz zgubił koncentrację, a Sidnei zaskoczył go atomowym strzałem. Jeszcze przed zejściem do szatni goście wyrównali za sprawą Karima Benzemy, który wykorzystał rzut karny po ewidentnym faulu na Marcelo.

Po przerwie oczekiwaliśmy innego Realu. Przebudzonego, z chęcią do gry, mądrzejszego z piłką, z lepszym pressingiem, z większą pewnością w obronie i mniejszymi dziurami w środku. Nic z tego. Być może rzeczywiście końcówkę całkowicie zdominowali, ale co z tego, skoro dalej nie potrafili stworzyć nic konkretnego. Choć właściwie należy tu podkreślić, że nie stworzyli nic konkretnego pod bramką rywala. Pod swoją było bowiem zdecydowanie lepiej, a wyróżnił się w tym Karim Benzema, który z pewnością spotka się z ogromną – i zasłużoną – krytyką za zachowanie przed golem na 2:1 dla gospodarzy. Piłkarski kryminał.

Po wygranej z Barceloną Zidane miał tydzień na zmiany. Dotknął go pech, ponieważ musiał kombinować z wystawieniem na prawej obrońcy kogoś, dla kogo nie jest to naturalna pozycja. Nie może to być jednak wyjaśnieniem tak złego meczu. Real Madryt nie stracił dziś punktów przez jednego czy dwóch zawodników. Tak jak w drugiej połowie z Barceloną potrafił całkowicie zdominować rywala i grać tak dobrze jako całość, tak dziś zagrał słabo jako całość. 

Wtedy mieliśmy problem z wyborem najlepszego zawodnika na boisku. Dziś mielibyśmy problem z wybraniem tego najgorszego. Dziś zawiodło bowiem wielu, jeśli nie wszyscy, włączając trenera, który nie dość, że reagował późno, to przede wszystkim nie trafił ani z jedenastką, ani ze zmianami.

Dobra wiadomość: Do końca jeszcze 11 kolejek. Barcelona musi jeszcze się potkąć.
Zła wiadomość: Nie jesteśmy już zależni tylko od siebie. I Real też na pewno jeszcze się potknie.
Jeszcze gorsza wiadomość: Z taką grą potknie się więcej niż raz.
Niepokojący typ: Real Madryt z Militão w składzie nie zachowa czystego konta z Manchesterem City.

Real Betis – Real Madryt 2:1 (1:1)
1:0 Sidnei 40' (asysta: Fekir)
1:1 Benzema 45'+3' (rzut karny)
2:1 Tello 82' (asysta: Guardado)

Real Betis: Robles; Emerson, Bartra, Sidnei, Moreno (77' Pedraza); Edgar (73' Guido), Guardado, Canales, Joaquín (66' Tello), Fekir; Loren.

Real Madryt: Courtois; Militão, Varane, Ramos, Marcelo (59' Mendy); Modrić (79' Valverde), Casemiro, Kroos (69' Mariano); Lucas, Benzema, Vinícius.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!