Advertisement
Menu

Air Force Blanco, gotowy do startu?

Każdy z nas, kto kiedykolwiek leciał samolotem, dobrze pamięta emocje towarzyszące startowi. Kiedy już się zasiądzie w fotelu, poczeka, aż maruderzy łaskawie również usiądą (kogo to nigdy nie irytowało niech pierwszy rzuci kamieniem), można zacząć kontemplować zbliżający się lot.

Foto: Air Force Blanco, gotowy do startu?
Fot. Getty Images

Czasu jest przecież aż nadto, bo z reguły, zanim samolot zacznie ruszać, mija jeszcze kilka minut „podróży” płycie lotniska. Porusza się więc powoli, niespiesznie, trochę się chwiejąc, a zza szyby widać kolejnych ludzi w pomarańczowych kamizelkach i kolejne pojazdy, a zajęty swoimi obowiązkami krajobraz raz po raz przerywa odgłos startujących samolotów, jakby ktoś nagle włączył niezwykle głośną suszarkę. Podczas tej krótkiej, acz intensywnej w rozmyślania trasy, odczuwa się różne emocje.

W zależności od naszego podejścia do tego rodzaju podróży jest to albo stres, nerwowe przełykanie śliny, włączanie muzyki na słuchawkach i przymykanie oczu lub wręcz przeciwnie – pełen luz i wyglądanie za okno z ciekawością. Gdy samolot stanie na pasie startowym, głośny dźwięk przypominający o zapięciu pasów rozlegnie się wraz z zapalaną lampką, a stewardessy zakończą swój wykład, przypominający nieco taniec, wszyscy zdadzą sobie sprawę, że to już. Zaraz się zacznie. Już za moment.

Każdy, kto kiedykolwiek leciał samolotem wie, co wydarzy się po chwili. Duże przyspieszenie, uczucie wciskania w fotel, po chwili jeszcze dziwniejsze odrywanie się od ziemi, którego nieodłącznym elementem jest oczywiście zatykanie uszu. Chwilę przed tym momentem znajduje się właśnie Real Madryt i wszyscy jego kibice. Siedzimy przypięci w swoich miejscach, w samolocie, który jest dużo większy, niż Air Force One. Czekamy na dość długi lot, bo trwający tydzień. Po jego zakończeniu, będziemy wiedzieć na czym stoimy. Z pewnością czekają nas dwie burze, obie nad Madrytem, ale jedna przyjdzie znad Manchesteru, druga znad Barcelony. Najpierw jednak trzeba pomyślnie przejść przez procedurę startu, która przebiega przez Ciutat de Valencia. 

Stadion Levante od dłuższego czasu jest dla Królewskich szczęśliwy, kryptonitem pozostając raczej dla Atlético. Real Madryt jedyną ligową porażkę w historii zaliczył tam w sezonie 2011/12, przegrywając 0:1, więc, jak widać, było to już szmat czasu temu. Od tego czasu same zwycięstwa i jeden remis, dwa lata temu. Nie jest więc tak, że podopieczni Zidane'a jadą na stadion, na którym gra im się jakoś niezwykle trudno. Samo Levante też nie straszy obecną formą. Przeciętne, 13. miejsce w tabeli, z zaledwie jednym zwycięstwem i czterema porażkami w ostatnich pięciu meczach. Z drugiej strony, Granotas mają w składzie Borję Mayorala, a wszyscy wiemy, jak bardzo na Królewskich lubi się mścić któryś z wypożyczonych zawodników, a ostatnim przykładem został Martin Ødegaard.

Jeśli więc chodzi o dzisiejszą dyspozycję rywali Los Blancos, jest ona wielką niewiadomą. MARCA zapewniała w tygodniu, że w obozie dzisiejszych gospodarzy panują wojownicze nastroje i po meczu w rundzie jesiennej wszyscy są przekonani, że mogą zaskoczyć rywali. Wszystko więc w rękach Zidane'a, nad którego głową zastanawialiśmy się już ostatnio. Co tak naprawdę w niej siedzi? Jakie ustawienie i jaki skład wybierze Francuz na dziś? Czy zagra Mendy, co najprawdopodobniej da szansę Marcelo w Klasyku? Tyle pytań, które zostają bez odpowiedzi, i to na godziny przed startem. Jednak czy to nie one sprawiają, że sam lot powoduje tyle emocji? Gdyby wszystko było jasne i do przewidzenia, czy cokolwiek byłoby w stanie nas ruszyć? Kwestią, co do której na pewno się wszyscy zgadzamy, jest powrót do formy Edena Hazarda. Belg ponownie dzisiaj powinien wystąpić od pierwszej minuty i liczymy na kolejny jego błysk, bo z pewnością to właśnie on był brakującym elementem w ostatnich tygodniach.

Nie możemy też nie wspomnieć o owym jesiennym spotkaniu. Real Madryt już z pewnością ma za sobą problemy, które wtedy nękały nas wszystkich, dotyczące braku kontroli czy też braku koncentracji. Kiedy po pierwszej połowie podopieczni Zidane'a prowadzili już 3:0, wydawało się, że nic nie może zepsuć tamtego popołudnia na Santiago Bernabéu. Casemiro, który do tamtego czasu grał wszystko, został jednak zdjęty przez Francuza i udał się na zasłużony odpoczynek. Tamten mecz pokazał, jak ważnym ogniwem jest Brazylijczyk. Levante było w stanie się postawić i strzelić dwa gole, a publika przy Concha Espina 1 musiała do końca drżeć o wynik. Dziś oba zespoły są w zupełnie innych miejscach, więc nie spodziewamy się takich „atrakcji”, ale znamy Los Blancos. Zawodnicy w białych koszulkach zawsze dbają o to, by się nam zanadto nie nudziło.

Real Madryt staje dziś przed dużą szansą, zarówno na pozytywne rozpoczęcie czekającej nas wszystkich podróży, jak i negatywne. W ostatni weekend Barcelona doskoczyła do Królewskich zaledwie na jeden punkt, więc dzisiaj jakakolwiek wpadka po prostu nie wchodzi w rachubę, aby podejść do Klasyku przynajmniej z minimalną przewagą. Wcześniej jednak trzeba zmierzyć się jeszcze z Manchesterem City i podejście do starcia z The Citizens również może być nieocenione. Bardzo często zauważa się skłonność do deprecjonowania wartości takich spotkań, jak dziś, ale nie można ulegać tej iluzji. Jest ono ważne z mnóstwa powodów. Chyba każdy wolałby zaczynać odlot od świadomości tego, że kapitan i załoga jednak choć trochę wiedzą, o co właściwie chodzi w tym fachu.

Ostatnie dwa tygodnie to tylko dwa mecze Los Blancos, co dało nam wszystkim dużo czasu na przygotowanie do tej podróży, dużo czasu na przemyślenia. Ten czas od zapięcia pasów bezpieczeństwa i usadzenia wszystkich maruderów był dość długi. Wyczerpująco długi. Każdy z nas mógł przemyśleć niemalże każdy aspekt czekającego nas tygodnia. Teraz więc już pozostaje czekać, aż nasz łysy kapitan otrzyma pozwolenie na start i rozpoczniemy ten pełen emocji tydzień, a pas startowy przebiega dokładnie przez Ciutat de Valencia. Nieoceniony jest dobry początek, więc już niedługo będziemy bogatsi o nową wiedzę i spokój, lub wręcz odwrotnie. Pasy jednak już zapięte i czekamy na linii. Już nie można się wycofać, jedyna droga prowadzi w przód.

Początek meczu z Levante na Ciutat de València dziś o 21:00. W Polsce na żywo będzie można obejrzeć go na Eleven Sports 1 na platformie Player.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!