Real Madryt zremisował u siebie z Celtą Vigo 2:2. Poniżej prezentujemy oceny, jakie zawodnikom Królewskich wystawili redaktorzy i użytkownicy RealMadryt.pl. Skala 1-6.
Fot. własne
13. Courtois
Nie uciekł Janowi Oblakowi w walce o Trofeo Zamora, choć Słoweniec też wpuścił dwa gole w tej kolejce Primera División. Ani przy strzale Smołowa, ani Santiego Miny Courtois nie mógł zrobić wiele więcej i trudno obwiniać go za utratę punktów, zwłaszcza że w końcówce pierwszej połowy dzięki jego kapitalnej paradzie Królewscy nie przegrywali wyżej. Aidoo był bardzo bliski trafienia, ale Belg świetnie zareagował i wybił to uderzenie.
Wrzutka za wrzutką. Carvajal rozczarował przede wszystkim w ofensywie, gdzie jego bezmyślne dośrodkowania fruwały albo nad głowami zawodników Realu, albo były bezproblemowo wyjaśniane przez obrońców Celty. W defensywie mógł być może zachować się lepiej przede wszystkim przy drugim golu, ale na pewno nie tylko on może to o sobie powiedzieć.
Swoim gapiostwem niesamowicie utrudnił grę Realowi Madryt. Nie przypilnował Smołowa ani nie dał kroku do przodu, by zostawić go na pozycji spalonej, przez co Rosjanin chwilę później otworzył wynik meczu. Później spisywał się dość poprawnie, ale narobił sporego bałaganu, którego ostatecznie nie udało się odpowiednio posprzątać.
Zaczniemy od pozytywów. Zdobył ładną bramkę z rzutu karnego i po raz kolejny nie pomylił się przy uderzeniu z jedenastu metrów. Wcześniej też trafił do siatki, ale sędzia liniowy słusznie wskazał pozycję spaloną. W obronie zachował się źle przy drugim golu, gdy niepotrzebnie wysoko wyszedł i zostawił dziurę za plecami. Był przede wszystkim nieuważny i przez bierną postawę umożliwił takie podanie Denisowi Suárezowi.
Jego obecność w jedenastce była sporym zaskoczeniem, ponieważ praktycznie wszyscy spodziewali się Mendy'ego na lewej obronie. Marcelo w jakiś sposób obronił się przed krytyką. Był aktywny, nie zawalił nic w defensywie, a ostatecznie zanotował asystę przy golu Kroosa. W pierwszej połowie posłał mnóstwo dośrodkowań w pole karne rywala, ale ani jedna (!!!) nie była dobra. Albo przerzucał wszystkich, albo był blokowany, albo piłkarze Celty wybijali piłkę poza pole karne. Kończył mecz praktycznie jako rozgrywający albo skrzydłowy, ale nie potrafił wpłynąć na losy spotkania.
Bardzo dyskretny mecz Urugwajczyka, który złapał mały dołek. W ofensywie nie pomagał za bardzo zespołowi, mimo że jego obecność z przodu bardzo by pomogła w próbach znalezienia wolnego miejsca w zwartych szykach Celty. W defensywie spisał się bez zarzutu, tradycyjnie walcząc o każdy metr boiska.
Nie był tak kluczowy jak w ciągu kilku ostatnich tygodni. W defensywie spisywał się raczej poprawnie, choć jego postawa nie robiła szczególnego wrażenia. W pierwszej połowie jego niespodziewany strzał mógł zaskoczyć bramkarza, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Podobnie jak Valverde ma za sobą dość bezbarwne spotkanie.
Bez dwóch zdań był najlepszym pomocnikiem Realu Madryt we wczorajszym spotkaniu. Potrafił zapanować nad środkiem boiska, nie zwykł tracić piłek, a do tego dołożył kolejnego gola z Celtą Vigo, czyli z pewnością jego ulubionym rywalem. Po jego zejściu Real stracił gola na 2:2…
W porównaniu do spotkania z Osasuną widać pewien progres. Walijczykowi przynajmniej się chciało walczyć, a na Santiago Bernabéu poza gwizdami pojawiło się nawet trochę braw. Mimo wszystko to absolutne minimum, jakiego należy od niego oczekiwać, dlatego nie traktujemy tego jako coś pozytywnego, lecz normalnego. Brakowało mu za to skutezcności. Strzał po akcji Hazarda poleciał w trybuny, dośrodkowania mu nie wychodziły, a w 72. minucie tak sfaulował Rafinhę, że gdyby wyleciał z boiska, raczej nie mielibyśmy pretensji do Alberoli Rojasa. Trochę pobiegał, trochę powalczył, a ostatecznie nic nie dał.
Miał udział w trzech najgroźniejszych akcjach Realu: to on dograł do Hazarda, gdy świetną szansę zmarnował Bale, to on dograł do Marcelo, gdy chwilę później bramkę zdobył Kroos i to on dograł do Hazarda tuż przed podyktowaniem rzutu karnego. Gdyby był pomocnikiem, uznalibyśmy, że spisał się bardzo dobrze. Kiedy jest jedyną „dziewiątką”, oczekujemy też większej aktywności i skuteczności, zwłaszcza że miał dwie lub trzy dobre okazje, ale nie potrafił pokonać Rubéna Blanco.
Jego dypsozycja jest największą niespodzianką wczorajszego spotkania i prawdopodobnie największym powiewem optymizmu. Nie było widać tak długiego rozbratu z piłką. Wszedł do gry bez kompleksów i był jednym z najlepszych piłkarzy Realu Madryt na boisku. Po kontuzji nie ma śladu, nie bał się pojedynków i to właśnie on wywalczył rzut karny. Dobrze współpracował z pozostałymi zawodnikami i mógł mieć jeszcze lepsze liczby, gdyby na przykład Bale wykorzystał to co miał.
Zastąpił Hazarda na lewej stronie, gdzie próbował robić zamieszanie z różnym skutkiem. Po wejściu Mendy'ego i przejściu Marcelo wyżej wylądował na prawej flance, gdzie też nie błyszczał i ostatecznie nie zrobił różnicy.
Wszedł na ostatnie minuty, ale nie potrafił utrzymać środka pola w ryzach. Dopuścił się głupiej i łatwej straty przy próbie wyjścia do ataku, co mogło skończyć się golem dla rywala. Ostatecznie bramka i tak padła, choć akurat do Luki nie można mieć większych pretensji.
Jego wejście było zaskoczeniem nie mniejszym niż jego brak w jedenastce. Zidane chciał wzmocnić defensywę, a minutę później Real stracił gola. Mendy nie zawinił i później pokazał, że może też być sporą pomocą w ataku. Mimo że grał bardzo krótko, zanotował dwa podania kluczowe.
Niewielu kibiców zdecydowałoby się na taką jedenastkę jak Zidane, ponieważ ani Marcelo, ani Bale nie wyglądali na zawodników gotowych do gry w ważnych spotkaniach, a takim właśnie było to wczorajsze. Trener zaskoczył też wystawieniem Hazarda, ale widać było, że fizycznie Belg jest już w niezłej dyspozycji. Ostatecznie złe decyzje Zidane podjął w czasie meczu. Po bramce na 2:1 zespół cofnął się, oddając pole przeciwnikowi, a żadna zmiana nie była zmianą na plus. Tym razem nie trafił ze swoimi decyzjami.
Javier Alberola Rojas raczej ustrzegł się poważniejszych błędów. Po spotkaniu analizowano sytuację z udziałem Sergio Ramosa w polu karnym, ale po obejrzeniu dostępnych powtórek nadal nie mamy przekonania, że doszło do przewinienia. Z drugiej strony faul Bale'a na zawodniku Celty mogło skończyć się nawet czerwoną kartką. Ostatecznie sędzia raczej nie wypaczył wyniku spotkania.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze