Advertisement
Menu

Sanfermines

Każdego roku między 6 i 14 lipca w Pampelunie obchodzi się pewne święto, które wymyślić mogli chyba tylko Hiszpanie. Mowa o Sanfermines, którego nazwa pochodzi od imienia chrześcijańskiego męczennika i patrona miasta, św. Firmina. Jak to zazwyczaj bywa, na ulicach nie brakuje śpiewów, tańców i szeroko pojętego pijaństwa.

Foto: Sanfermines
W gonitwie udział brał także kapitan Realu Madryt (fot. Getty Images)

We wszystkim tkwi jednak pewien haczyk. Sanfermines uchodzi bowiem za jedno z najbardziej niebezpiecznych świąt świata. Co roku do szpitali w stolicy Nawarry trafia wiele osób, nieraz z bardzo ciężkimi obrażeniami. W skrajnych przypadkach dla niektórych są to już... ostatnie Sanfermines. Punktem kulminacyjnym obchodów są bowiem gonitwy byków. Liczni śmiałkowie uciekają podczas nich wąskimi uliczkami miasta przed kilkunastoma puszczonymi luzem bykami. Meta znajduje się na arenie, gdzie następnie zwierzęta biorą udział w tradycyjnej corridzie.

Dlaczego wspominamy o tym właśnie teraz? Ano dlatego, że dziś w Pampelunie na swój sposób Sanfermines obchodzić będzie także Real Madryt. Mamy bowiem do czynienia nie tylko ze zbieżnością miejsca, ale i sytuacji, którą śmiało możemy przyrównać do uciekania przed bykami. Królewscy jako lider rozgrywek po prostu nie mogą dać się dogonić. Gwarantującym przeżycie celem minimum jest utrzymanie obecnego dystansu nad goniącym nas stadem. Nad stadem, które co prawda wydaje się w ostatnim czasie niezbyt żwawe, ale które też nie zawaha się wrzucić nas na rogi, jeśli zatrzymamy się w miejscu.

Dodatkowego smaczku tej ryzykownej zabawie dodaje dziś niewątpliwie fakt, że do pokonania czeka nas zdecydowanie dość trudny odcinek trasy. Na pierwszy rzut oka Osasuna nie wygląda na rywala, którego powinniśmy się przesadnie obawiać. Beniaminek, 12. miejsce w tabeli, jedna wygrana na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy. Do tego świadomość, że pod koniec września ograliśmy ich bez większych kłopotów drugim garniturem. Zapatrywanie się na sprawę w ten sposób może jednak okazać się wyjątkowo zgubne.

Główny problem polega na tym, że Osasuna niespecjalnie lubi przegrywać u siebie. Podopieczni Jagoby Arrasate w obecnych rozgrywkach polegli na własnym obiekcie zaledwie dwa razy – 1:2 z Athletikiem i 3:4 z, jakżeby inaczej, Realem Sociedad. Z El Sadar bez kompletu punktówy wyjeżdżały natomiast takie zespoły jak Barcelona (2:2), Sevilla (1:1) czy Valencia (1:3). Warto odnotować także fakt, że i Realowi Madryt nigdy w stolicy Nawarry nie grało się zbyt łatwo. W ciągu ostatnich 10 lat w lidze na El Sadar udało nam się zwyciężyć jedynie dwa razy (3:1 w sezonie 2016/17 i 5:1 w sezonie 2011/12). Nasi rywale rzecz jasna nie zawsze w tym czasie brali udział w rozgrywkach Primera División, jednak nawet pomimo tego trzeba przyznać, że 1/3 możliwych zwycięstw Realu na obiekcie Osasuny w tych ramach czasowych to wynik po prostu mizerny.

Drugą podstawową trudność na trasie stanowi oczywiście to, że na tak trudnym terenie trzeba będzie się dodatkowo podnieść po niezwykle bolesnym potknięciu z czwartku. Odpadnięcie z krajowego pucharu po porażce z Realem Sociedad mogło nas naprawdę przygnębić. Tym bardziej mając na względzie to, jak dobre były w naszym wykonaniu ostatnie tygodnie oraz jak mogła wyglądać nasza droga do finału Pucharu Króla. Porażka ta pokazała też jednak przede wszystkim, że wbrew pozorom nie jesteśmy aż tak nietykalni, jak mogłoby się nam wydawać. Cztery stracone gole u siebie na pewno dają do myślenia. Możemy jedynie mieć nadzieję, że drużyna zamiast mentalnie się posypać, wyciągnie z tej lekcji odpowiednie wnioski.

No nic, tak czy owak trzeba żyć dalej. Byki się nie zatrzymują, więc i my nie możemy. Niektórych rzeczy naprawić się już nie da, ale za to przy braku odpowiedniego nastawienia da się jeszcze zniszczyć wiele innych, cenniejszych. Dziś jedyne dobre wyjścia z sytuacji to albo biec ile sił w nogach, albo... brać byka za rogi.

Początek meczu o 16:00. W Polsce na żywo będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport 2 na platformie Player.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!