Advertisement
Menu

Pucharowa klątwa Bernabéu

W ćwierćfinale Pucharu Króla Real Madryt przegrał z Realem Sociedad 3:4. Królewscy grali beznadziejnie w defensywie, a w końcówce zabrakło im czasu na remontadę.

Foto: Pucharowa klątwa Bernabéu
Fot. Getty Images

Zinédine Zidane, Santiago Bernabéu, Copa del Rey. Coś jest nie tak. Legendarny piłkarz i legendarny trener ani razu nie trzymał w rękach tego trofeum. Nie zrobi tego też w tym roku. Real Madryt po raz kolejny odpada z Pucharu Króla po porażce na własnym stadionie. Tym razem pokonał go Real Sociedad.

Zidane podjął ryzyko. Poza kadrą zostawił absolutnie wszystkich, wobec których były w ostatnich dniach jakiekolwiek wątpliwości zdrowotne. Lucas miał problemy zdrowotne? Trybuny. Casemiro? Trybuny. Carvajal? Trybuny. Hazard przez tydzień trenuje z drużyną, ale pozostaje bez gry od ponad dwóch miesięcy? Trybuny. Na ławce usiedli do tego Varane czy Modrić. Ostatecznie łatwo było dostrzec, że Real nie grał swojej piłki.

Mimo wszystko gol Martina Ødegaarda w 22. minucie był szokiem. Nie wynikał ani z wyjątkowo dobrej akcji Realu Sociedad, ani ze spektakularnego uderzenia… Alphonse Areola popełnił poważny błąd (a właściwie to dwa błędy) i po chwili musiał wyjmować piłkę z siatki. Obrona wyglądała na dość dziurawą. Militão mimo wszystko nie jest Varane'em, a na pewno nie jest Varane'em w dyspozycji z ostatnich tygodni. Nacho nie jest Carvajalem, a Marcelo… w pierwszej połowie nie przypominał nawet piłkarza.

Nieobecność Carvajala, Casemiro czy Mendy'ego musiała wpłynąć na Los Blancos. Z przodu mimo wszystko też nie potrafili stworzyć sobie nic konkretnego. Akcje były szarpane, brakowało realnego pomysłu na akcje, a w konekwencji – dobrych sytuacji. Zidane posłał do boju już w przerwie Lukę Modricia, a mecz… oszalał.

Real Sociedad powiększył prowadzenie do 3:0 dzięki Isakowi, Marcelo częściowo się zrehabilitował ładnym trafieniem i dał nadzieję na powrót do gry, ale Mikel Merino jeszcze raz podwyższył rezultat. Królewscy rzucili się do ataku, na boisko weszli Jović i Rodrygo, a w roli trzeciej „dziewiątki” w polu karnym gości pojawiał się oczywiście Sergio Ramos. Ostatecznie Remiro wyjął piłkę z bramki trzy razy, ale tylko dwukrotnie gole uznawano. Bramki Rodrygo i Nacho to było jednak za mało.

Wielkie zirytowanie i trochę dumy. Real Madryt mógł dziś awansować, bo mimo wszystko po dobrej pierwszej połowie Real Sociedad wykorzystał w drugiej nawet więcej, niż miał. Królewscy w końcówce imponowali chęcią zwycięstwa, ale pokazali ją zdecydowanie za późno. Na indywidualne rozliczenia jeszcze przyjdzie czas, ale należy je chyba zacząć od tego, że to przedmeczowe decyzje Zidane'a okazały się dziś najważniejsze. Co wcale nie znaczy, że były złe w perspektywie całego sezonu… Choć dzisiejszego wyniku i tak oczywiście szkoda.

Real Madryt – Real Sociedad 3:4 (0:1)
0:1 Ødegaard 22' 
0:2 Isak 54' (asysta: Barrenetxea)
0:3 Isak 56'
1:3 Marcelo 59' (asysta: Brahim)
1:4 Merino 69' (asysta: Isak)
2:4 Rodrygo 81' (asysta: Vinícius) 
3:4 Nacho 90'+3' (asysta: Benzema) 

Real Madryt: Areola; Nacho, Militão, Ramos, Marcelo; Valverde (76' Jović), Kroos, James (46' Modrić); Vinícius, Benzema, Brahim (76' Rodrygo).
Real Sociedad: Remiro; Gorosabel, Elustondo, Le Normand, Monreal; Zubeldia, Merino, Ødegaard (64' Guevara), Januzaj (46' Barrenetxea), Oyarzabal; Isak (70' Muñoz).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!