Advertisement
Menu

City wypuszcza z rąk zwycięstwo w ostatnich minutach

Podopieczni Guardioli, którzy będą następnym rywalem Królewskich w Lidze Mistrzów, zremisowali kolejne spotkanie z kategorii tych, które po prostu trzeba wygrywać i perspektywa zdobycia tytułu, która już i tak była bardzo daleka, oddala się do niemal niemożliwej.

Foto: City wypuszcza z rąk zwycięstwo w ostatnich minutach
Fot. Getty Images

Manchester City podejmował Crystal Palace, które ostatnio było w solidnej formie, ale mimo to wszyscy na Eithad skazywali je na pożarcie. Początek meczu był niemrawy i choć to gospodarze dominowali, co jest jasne, to nie byli w stanie przekuć tego na wynik. Podopieczni Hodgsona zaskakująco dobrze prezentowali się w defensywie i dodatkowo potrafili wyjść z groźną kontrą, więc The Citizens nie mogli zostawiać tyłów całkowicie odsłoniętych. Kevin de Bruyne obił poprzeczkę z rzutu wolnego, a chwilę później goście cieszyli się z prowadzenia. Po rzucie rożnym tragicznie ustawieni Obywatele popełnili błąd i Tosun właściwie musiał wbić piłkę do siatki. Z takim wynikiem też schodziliśmy na przerwę.

W drugiej połowie działo się o wiele więcej. Nadal to City atakowało, czując z każdą upływającą minutą zaciskającą się pentlę, ale wciąż nie byli skuteczni. Sędzia również nie pomagał, choć wiele razy podopieczni Guardioli znajdowali się wokół niego, krzycząc i gestykulując. Trzeba jednak zespół VAR pochwalić, bo w przypadku zagrania ręką Jairo Riedewalda słusznie nie odgwizdali rzutu karnego, w zgodzie z nowymi przepisami. Co prawda była to sytuacja taka, przy której jeszcze kilka miesięcy nie mielibyśmy wątpliwości dotyczącej jedenastki, ale wiemy, że nie wszyscy sędziowie znają i posługują się nowymi przepisami, co pokazał chociażby dzisiejszy mecz Realu Madryt, więc naprawdę należą się za to pochwały.

City jednak, jak to City, w pewnym momencie poczuło krew. Sergio Agüero wyrównał stan meczu w 82. minucie i już pięć minut później świętował drugą bramkę. Wszyscy byli pewni, że to decydujący gol, ale jednak Manchester City jeszcze raz pokazał, że jest drużyną zupełnie inną od tego hegemona, który w ostatnie dwa lata zdobył 197 punktów. Głupia strata piłki, brak koncentracji w obronie, co może być też ogromną szansą dla Realu Madryt i Wilfried Zaha, który właściwie bez większych nadziei wstrzelił piłkę w pole karne. Kierował ją teoretycznie do Tosuna, ale Turka wyręczył Fernandinho, pakując ją do własnej bramki. Obywatele już nie dali sobie szansy na zdobycie bramki, kilkukrotnie tracąc głupio futbolówkę mimo aż pięciu doliczonych minut. Oznacza to więc, że jeśli jutro Liverpool pokona Manchester United, nikt nie będzie nawet wyobrażał sobie, by podopieczni Kloppa wypuścili z rąk mistrzostwo.

Manchester City – Crystal Palace 2:2 (0:1)
0:1 Cenk Tosun 39'
1:1 Sergio Agüero 82' (asysta: Jesus)
2:1 Sergio Agüero 87' (asysta: Mendy)
2:2 Fernandinho 90' (gol samobójczy)

Manchester City: Ederson; Cancelo, Stones, Fernandinho, Mendy; De Bruyne, Gündoğan, Silva (62' Jesus); Sterling (89' Rodri), Agüero, Bernardo (73' Mahrez).

Crystal Palace: Guaita; Kelly, Tomkins, Cahill, Riedewald (88' Ward); Kouyaté, McArthur, McCarthy; Ayew, Tosun (81' Wickham), Zaha.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!