Dwunaste zwycięstwo z rzędu w Eurolidze
W siedemnastej kolejce Euroligi Real Madryt pokonał na wyjeździe ASVEL, odnosząc dwunastą wygraną z rzędu. Królewscy w znakomitym stylu zakończyli pierwszą rundę spotkań. Co ciekawe, pozycję lidera przejął Efes, wyprzedzając madrytczyków o… dwa punkty, czyli o jeden celny rzut do kosza.
Fot. Getty Images
Real Madryt przedłużył znakomitą passę w Eurolidze do dwunastu zwycięstw z rzędu. Spotkanie z ASVEL-em zamknęło pierwszą serię gier w tych rozgrywkach. Królewscy mogą być bardzo zadowoleni. W pewnym momencie mieli bilans dwóch zwycięstw i trzech porażek, a na półmetku dysponują dorobkiem czternastu wygranych i trzech przegranych. Tylko Efes może się pochwalić takim samym wynikiem. Znakomite spotkanie rozegrali dzisiaj Mickey (18 punktów), Rudy (18) oraz Thompkins (20). Graczem meczu został wybrany pierwszy z nich. Pozostali zawodnicy również zrobili swoje i mimo licznych braków w kadrze, udało się odnieść zwycięstwo na trudnym terenie.
Początek spotkania był bardzo wyrównany. Po stronie Realu Madryt wyróżniał się Thompkins, który zdobył dziesięć z dwunastu pierwszych punktów Królewskich. Jednak gospodarze potrafili dotrzymać tempa gościom. Kiedy tylko Trey nieco zmniejszył tempo, główną rolę przejął Mickey, szybko zdobywając osiem punktów. Po dziesięciu minutach różnica w wyniku była nieznaczna na korzyść madrytczyków (21:23).
W drugiej części Blancos wrzucili wyższy bieg i ASVEL zaczął zostawać w tyle. Bardzo dobrze na parkiecie zaprezentował się Laprovíttola. O ile na dwie minuty przed przerwą sytuacja nie wyglądała źle dla Francuzów, którzy przegrywali wtedy czterema punktami, o tyle w połowie meczu przewaga Realu Madryt była już znaczna. Znakomite sto dwadzieścia sekund w wykonaniu podopiecznych Pabla Laso. Rzuty za trzy punkty wpadały jeden po drugim i na przerwę madrytczycy schodzili, prowadząc 52:37.
Po przerwie obie drużyny wyszły na parkiet z nieco rozregulowanymi celownikami, ale po kilku minutach wszystko wróciło do normy. Kahudi próbował poderwać ASVEL do odrabiania strat, jednak francuska defensywa nie potrafiła powstrzymywać ataków Królewskich, więc dystans między obiema drużynami cały czas się utrzymywał. W tym momencie spotkania po stronie madrytczyków wyróżniał się przede wszystkim Mickey, ale dobre minuty rozgrywał również Causeur. Real Madryt minimalnie przegrał tę kwartę, utrzymując przy tym bezpieczną przewagę (59:72).
W ostatniej części spotkania Blancos przyspieszyli i dosyć szybko rozstrzygnęli spotkanie. Różnica była już zbyt duża, by ASVEL mógł marzyć o remontadzie. Królewscy zdjęli nogę z gazu, a gospodarze starali się jeszcze nieco poprawić wynik. Co ciekawe, dopiero na niecałe dwie minuty przed końcem pierwsze punkty w tym spotkaniu zdobył Campazzo. Real Madryt wygrał i przedłużył passę zwycięstw do dwunastu. Teraz pora na rundę rewanżową.
77 – ASVEL (21+16+22+18): Jordan Taylor (8), Jekiri (6), Kahudi (18), Maledon (7), Jean-Charles (10), Lomažs (10), Noua (0), Diot (0), Bako (2), Lighty (5), Payne (11).
87 – Real Madryt (23+29+20+15): Causeur (11), Campazzo (2), Tavares (6), Mickey (18), Thompkins (20), Rudy (18), Laprovíttola (12), Jeffery Taylor (0), Mejri (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze