Asensio pracuje po osiem godzin dziennie
Hiszpan chce wrócić na boisko już wiosną, ale do wszystkiego podchodzi ze spokojem i nie forsuje tempa. Jego marzeniem jest zaś wyjazd na tegoroczne Mistrzostwa Europy.
Fot. Getty Images
Minęły dokładnie 164 dni od feralnego meczu pretemporady z Arsenalem, w którym Marco Asensio nabawił się poważniej kontuzji. Hiszpan w końcu wkroczył w etap, podczas którego może dotykać piłki. Jest to ostatni i pełen nadziei postęp w powolnym i złożonym procesie rehabilitacji więzadła krzyżowego przednie w lewym kolanie oraz łąkotki.
7 sierpnia, dwa tygodnie po doznaniu urazu, Asensio trafił w ręce Manuela Leyesa, światowej renomy specjalisty od traumatologii. Miesiąc później stawiał pierwsze kroki, wspomagając się jeszcze kulami. Położyło to kres czterotygodniowemu okresowi, gdy miał unieruchomioną nogą, najtrudniejszej fazie rehabilitacji przy tak poważnej kontuzji, podczas której traci się około trzydziestu procent siły mięśnia czworogłowego uda.
Od tamtego momentu basen i siłownia stały się dla Hiszpana drugim domem. Powoli, ale stanowczo, Asensio stawia kolejne kroki w długim procesie powrotu do zdrowia i już od kilku dni spekuluje się o jego ewentualnym powrocie, do którego ma dojść wiosną tego roku. Ma to być marzec, gdy Królewscy będą najprawdopodobniej rozgrywali najtrudniejsze spotkania na trzech frontach. Być może Asensio uda się nawet wrócić na rewanżowe stracie z Manchesterem City, ale klub cały czas zachowuje zdrowy rozsądek, ponieważ w powietrzu cały czas można wyczuć lęk, jaki wywołują tak poważne kontuzje.
Wizja jego powrotu staje się jednak coraz bardziej realna, ale sztab szkoleniowy i personel medyczny Królewskich są świadomi, że każdy minimalny zły krok może zrujnować kilkumiesięczną pracę zawodnika. Kontuzje więzadeł krzyżowych są najbardziej zdradzieckimi w świecie futbolu i sportu, które przekreśliły już kariery wielu obiecujących graczy. Real Madryt sam przeżywał już to w 2014 roku, gdy podobnej kontuzji doznał Jesé. Wejście Kolašinaca zahamowało rozwój młodego piłkarza, któremu wróżono nawet zdobycie Złotej Piłki, ale od tamtego czasu były gracz Królewskich popadł w przeciętność. Nikt nie chce, by podobna historia przydarzyła się Asensio, dlatego klub przywiązuję uwagę do najdrobniejszych detali.
Marco każdego dnia pracuje od sześciu do ośmiu godzin w Valdebebas i poza nim. Od momentu zerwania więzadła nie wziął ani jednego dnia wolnego. Pracował nawet podczas Bożego Narodzenia, które spędził ze swoją partnerką i bratem na Dominikanie. Tam również kontynuował drobiazgowy proces rehabilitacji, w którym kluczowe znaczenie odgrywa woda.
Przez pierwsze dwa miesiące Asensio wykonywał ćwiczenia propriocepcyjne, gdzie regularnie korzystał z rowerka treningowego, który był umieszczony w basenie. Minimalizowało to obciążenie kontuzjowanego kolana, jednocześnie wzmacniając mięśnie i przywracając ruchomość i zwinność w kontuzjowanym miejscu. Po zakończeniu tej fazy w Valdebebas zaczął chodzić z gumami i pracować z ciężarami.
W grudniu zaczął już przebieżki na taśmie w maszynie antygrawitacyjnej, która pozwala uniknąć przeciążeń, bólu mięśni i nie obciąża stawów. Teraz kontynuuje bieganie na bieżni, ale również robi to na Aquatread, motorowej bieżni wodnej, która pozwala na zwiększenie siły w mięśniach. Jest to jedna z najbardziej awangardowych maszyn do leczenia urazów kończyn dolnych i może kosztować nawet 20 000 euro.
Jego ostatnim postępem w rehabilitacji jest jednak delikatne kopanie piłki prawą nogą. Nadal nie robi tego lewą, która była operowana, ale fakt, że znów może poczuć dotyk futbolówki, bez wątpienia zwiększa jego optymizm. W roku, który właśnie się rozpoczął, chce nie tylko wrócić do gry w barwach Los Blancos, ale także udać się na Mistrzostwa Europy, które rozpoczną się za sześć miesięcy. Luis Enrique zamierza czekać na niego do ostatniej chwili, a Asensio nie ukrywa tego, że pragnie pojechać latem na ten turniej. Wiosną czeka jednak nie niego najpierw Real Madryt.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze