Mendy stawia mur

Pierwsze miesiące Ferlanda Mendy'ego w Realu Madryt przyniosły madridistas bardzo dobre wiadomości w kwestii gry defensywnej. Mimo młodego wieku, nieznajomości języka hiszpańskiego i przejścia z zupełnie innej ligi francuskiej były zawodnik Olympique'u Lyon szybko zaadaptował się do nowej rzeczywistości w Madrycie. Najlepiej świadczą o tym statystyki – w trzech ostatnich ligowych meczach, w których Francuz wyszedł w pierwszym składzie, Real Madryt nie stracił ani jednej bramki.

Jak do tej pory, Mendy ośmiokrotnie wychodził w La Lidze w podstawowej jedenastce Królewskich – mecze z Villarrealem, Sevillą, Betisem, Eibarem, Realem Sociedad, Espanyolem, Barceloną i Athletikiem Bilbao. W tych starciach podopieczni Zinédine'a Zidane'a tracili średnio zaledwie 0,37 gola na mecz. Bramki udało się zdobyć tylko zawodnikom Villarrealu i Realu Sociedad. W pozostałych sześciu meczach Real Madryt zachował czyste konto w tym również przy okazji wyjazdowych pojedynków na Sánchez Pizjuán i na Camp Nou.

I jeśli w kwestiach czysto defensywnych Mendy'emu niewiele można zarzucić, tak pod względem zaangażowania w ofensywę ma jeszcze nad czym pracować. W obecnym sezonie nie zanotował jeszcze ani jednego trafienia lub asysty. Dla porównania ubłegoroczne rozgrywki w barwach Lyonu zakończył z trzema bramkami i trzema asystami na koncie.

Rachunki do wyrównania w Europie
Powyższe liczby dotyczą tylko i wyłącznie rozgrywek ligowych. Mendy dwukrotnie wychodził również w pierwszym składzie na mecze Ligi Mistrzów. Tutaj jednak sytuacja nie wygląda już tak dobrze. 24-letni Francuz uczestniczył bowiem w wyjazdowym meczu z Club Brugge (1:3) i w najwyższej porażce obecnego sezonu z PSG (0:3).