Valverde: Jeśli ktoś nie wierzy w ten Real Madryt, nie ma pojęcia o futbolu
Fede Valverde udzielił wywiadu dziennikowi ABC. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy z Urugwajczykiem.
Fot. Getty Images
Można przyzwyczaić się do posiadania miejsca w pierwszym składzie? Albo inaczej, czy jeszcze się tym denerwujesz?
Nie chodzi o nerwy. To emocje, nie da się tego opisać. Jednak nie chodzi już o fakt grania od początku lub nie. Dla mnie poczucie bycia kimś przydatnym dla najlepszej drużyny na świecie jest bardzo wyjątkowe i sprawia, że moje życie jest rajem.
Specjaliści zgodnie uznają cię za rewelację pierwszej części tego sezonu. Tak to planowałeś? Spodziewałeś się tego? Wierzyłeś w to?
Uznanie na zewnątrz jest dobre, ale satysfakcję osobistą wywołuje u mnie wyłącznie uznanie wewnątrz – trenera, sztabu i kolegów, którzy grają obok mnie. Czuję się częścią tego wszystkiego i moje myślenie skupia się najpierw na kolektywie, a potem dopiero na samym sobie.
Viralem na portalach społecznościowych stało się twoje świętowanie gola na Mestalli. Byłeś sam, padłeś na kolana, wymachiwałeś rękami w niebo... Można powiedzieć, że definitywnie trafiłeś do serc madridistas?
Cóż, to są rzeczy, jakie wychodzą ze mnie, od serca. Nie zasługiwaliśmy w tym meczu na porażkę i to był taki protest, że nie udało nam się trafić wcześniej, ale jednocześnie także świętowanie gola.
Bycie Urugwajczykiem oznacza posiadanie mocnego charakteru?
Przypuszczam, że tak. Czuję się bardzo dumny z mojego pochodzenia. Jesteśmy krajem, który jest mały powierzchnią, ale duży charakterem.
Zidane mówi, że ta drużyna nie ma nic wspólnego z tą sprzed 2 lat, która zdobyła La Decimotercerę. Fede Valverde widzi ten Real Madryt jako mistrza?
Trener ma najlepszą perspektywę, by porównywać te zespoły. Ja mogę mówić o tym, co widzę ja, a ja widzę świetną grupę, bardzo zjednoczoną i z ogromnymi chęciami na dojście na szczyt. Tutaj jest ogromna jakość, która już została pokazana. Patrzę w którąkolwiek stronę w szatni i widzę wielkich mistrzów.
Zawsze mówi się o głodzie Realu Madryt. Gdy nie wygrywa, brakuje mu głodu triumfów, a gdy zwycięża, odzyskał głód. Co myśli zawodnik, gdy to słyszy?
Cóż, lektura tej sytuacji wydaje mi się bardzo prosta i podstawowa. Mówi się to jedynie na zewnątrz, a ci, którzy tak mówią, wierzą, że mają w rękach najlepszą i najprawdziwszą analizę Realu Madryt. A to nie jest prawda, absolutnie. Jeśli takie coś przekazuje się ludziom, jest to okazywanie im braku szacunku. Nie znam ani jednego piłkarza Realu Madryt, który nie czuje głodu w czasie meczu czy nawet treningu. Kto tak twierdzi, nie wie, czym jest Real Madryt.
Dzisiaj w piłce trudno zawsze wygrywać, bo wszyscy są doskonale przygotowani do rywalizacji?
Jasne jest, że dzisiaj w tak konkurencyjnej piłce nie możesz wygrać wszystkich meczów, niezależnie od swoich starań. Praktycznie niemożliwe jest, by wszyscy czy większość grała perfekcyjnie przez cały sezon. A rywale też mają nogi, jakość i głód...
Inny mit dotyczący waszej drużyny: Real Madryt kręci bardziej Puchar Europy niż liga. Co jako zawodnik masz do powiedzenia na ten temat?
Sam świetnie to pan opisał. To kolejny mit, jaki związano z Realem Madryt. Mogę zapewnić, że nas pasjonuje wygranie każdego tytułu. Tu mamy najlepszą ligę na świecie i chcemy ją zdobyć. Liga Mistrzów jest dla madridismo wyjątkowa, bez wątpięnia, ale nas na 100% kręci La Liga. Chodzi mi o to, że ja jasno wiem, że jeśli ktoś nie wierzy w ten Real Madryt, nie ma pojęcia o futbolu.
Do Realu Madryt co roku dołączają najlepsi piłkarze. Czy taka rywalizacja jest stresująca? Chodzi mi o sytuację, jaką macie w szatni teraz i tą, jaka może powstać w kolejnych latach...
Ja dobrze wiem, gdzie jestem. Znajduję się w najlepszym klubie na świecie i to nie jest frazes, a jest to czysta rzeczywistość. Pokazują to codzienne wymagania, jakie na sobie czujesz. Dobrze znam wymagania, jakie stawia cała ta organizacja i uwielbiam rywalizację. Trenowanie i granie obok Casemiro, Toniego czy Luki, obok tylu topowych piłkarzy, jest czymś najlepszym, co może mi się przydarzyć. I nie wygrywam tu ja, a wygrywa przede wszystkim Real Madryt.
Ta ekstremalna rywalizacja rośnie jednak z każdym sezonem i z każdym transferem. Jak drużyna żyje z tym odczuciem?
Ale takie jest życie w Realu Madryt od zawsze! Wiesz o tym doskonale od pierwszego dnia w zespole. Do tego klubu zawsze przychodzili najlepsi piłkarze i musisz się z tym liczyć. Klub też dobrze wie, że musi wzmacniać kadrę. Każdy, kto tu przyjdzie, będzie miał cel wzmocnienia ekipy i uczynienia jej bardziej konkurencyjną.
Bycie takim pomocnikiem, jakim jesteś ty, to radość z gry czy cierpienie? Pytam, bo Fede Valverde jest jednym z zawodników, którzy pokonują najwięcej kilometrów w meczach ligowych...
Ja w mojej wizji bycia piłkarzem nie widzę tego jako radość czy cierpienie. Dla mnie chodzi o bycie przydatnym, o utrzymywanie stałego poziomu i o to, by wszystko, co robię, miało sens piłkarski. Nie wychodzę na boisko, by się oszczędzać. Nie wiem, co to jest oszczędzanie, nie rozumiem tego słowa. Wychodzę na murawę, by dać z siebie wszystko. Rozumiem pracę tylko w taki sposób.
Pokrywasz ogromną część boiska i można wręcz powiedzieć, że w takim samym stopniu bronisz, rozgrywasz i atakujesz. Gdzie czujesz się najbardziej efektywny?
Cóż, dzisiejsi pomocnicy muszą być po trochu każdym. Trzeba grać futbol totalny. Uwielbiam stosować pressing, wykonać zwód czy też, czemu nie, notować asysty czy oczywiście strzelać gole. Moja gra to kompendium tego wszystkiego.
Zidane prosi pomocników, by uderzali zawsze, gdy tylko mogą. Ty masz dobre uderzenie.
Tak, ale nie mam obsesji na punkcie gola. Jeśli mogę uderzyć, jak prosi trener, świetnie. Jeśli trafię, doskonale. To nie jest jednak obsesja. Mamy świetnych atakujących, którzy dobrze pokrywają ten aspekt.
Nazwałbyś mnie szaleńcem, gdybym powiedział, że za kilka lat widzę ciebie jako kapitana Realu Madryt z tą opaską, jaka należy dzisiaj do Sergio Ramosa?
Na pewno nazwałbym pana szaleńcem. Bez wątpienia.
Naprawdę nie widzisz siebie jako kapitana Realu Madryt w przyszłości? Madridismo widzi w tobie bastion środka pola na kolejną dekadę.
Ja widzę siebie tak samo: trenującego od poniedziałku z kolegami. Chcę spróbować powalczyć o miejsce i przydać się trenerowi. Nie widzę siebie jako kogoś więcej niż walczaka. Nie ma tu teraz miejsca na marzenia. Jedynym marzeniem było znalezienie się w tej ekipie i już mi się to udało.
Ale nie powiesz, że nie chciałbyś zostać w Realu Madryt na wiele lat...
Wiele lat? Chcę być tu przez całą karierę, w tym domu. Kocham Real Madryt.
*** WYPOWIEDŹ O SYSTEMIE VAR ***
– Oby te dwa punkty z Klasyku nie zdecydowały o lidze. Wydarzenia z tego meczu to coś, co już się działo wcześniej i na co nie ma rozwiązania. VAR to instrument, który miał uczynić futbol sprawiedliwym i mu się to udaje. Ja wierzę w technologię i uważam, że kluczem do systemu VAR jest dobre korzystanie z tego, co oferuje. Pod tym względem Real Madryt po tym spotkaniu dał lekcję sportowej i dżentelmeńskiej postawy – podsumowuje Urugwjaczyk.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze