Pogrom na pożegnanie roku we własnej hali
W czternastej kolejce Ligi Endesa Real Madryt wysoko pokonał Andorrę i utrzymał się na pozycji lidera. Królewscy rozegrali rewelacyjną pierwszą połowę, już wtedy rozstrzygając losy spotkania.
Fot. własne
Pierwsze pięć minut meczu to bardzo wyrównana walka. Andorra znajdowała się na niewielkiej przewadze, a Real Madryt nie potrafił się rozpędzić. Dopiero później Randolph dał sygnał do ataku. Zdobył pięć punktów z rzędu, wykorzystując po drodze stratę Todorovicia. Na trzy minuty przed końcem było 13:12 dla gospodarzy. Później do kosza trafiali już tylko madrytczycy i pierwszą kwartę zakończyli trafieniem Campazzo równo z końcową syreną. Królewscy prowadzili wtedy 24:12.
W drugiej części ofensywna passa Blancos trwała, podczas gdy Andorra nie potrafiła trafić do kosza. Thompkins, Taylor czy Laprovíttola trafiali za trzy punkty, powiększając przewagę nad rywalami, którzy wydawali się całkowicie zagubieni. Na parkiecie po raz drugi w tym sezonie pojawił się Mejri. Ogólnie Królewscy rozpoczęli tę kwartę serią 14:0. Andorra potrzebowała niemal pięciu minut, żeby trafić do kosza. Przewaga madrytczyków osiągnęła w pewnym momencie 30 (!) punktów. Andorra przez całą kwartę zdobyła tylko… dwa punkty, a Blancos w połowie meczu wygrywali 50:14. Niesamowity i rzadko spotykany wynik.
Wiadomo było, że po zmianie stron Królewscy nie będą narzucać wysokiego tempa i, wykorzystując wysoką przewagę, będą grać na niższym biegu. Tak też się stało i obie drużyny po prostu wymieniały ciosy. Walka o zwycięstwo skończyła się w pierwszej połowie i Pablo Laso skupił się na rotowaniu składem. Szansę otrzymali Garuba, Nakić i Mejri. Andorra zdołała wygrać tę kwartę i po trzydziestu minutach było 70:37.
Ostatnia część spotkania przypominała trzecią, czyli spokojna gra i zmiennicy na parkiecie. Blancos chcieli uzbierać jak najwięcej punktów, żeby w jak najlepszym stylu pożegnać się z kibicami. Bariery stu punktów nie udało się przekroczyć, ale i tak zwycięstwo było okazałe. Andorra stanowiła dzisiaj tylko tło dla madrytczyków, których czekają teraz trzy wyjazdowe mecze z rzędu.
91 – Real Madryt (24+26+20+21): Causeur (6), Randolph (7), Campazzo (7), Deck (4), Tavares (11), Rudy (0), Laprovíttola (10), Garuba (8), Nakić (6), Thompkins (14), Taylor (11), Mejri (7).
60 – MoraBanc Andorra (12+2+23+23): Llovet (8), Massenat (2), Hannah (2), Walker (8), Musli (17), Krampelj (0), Todorović (6), Colom (2), Jelínek (4), Senglin (9), Clark (2).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze