Królewscy chcą rozpocząć kolejną passę
Mecze z Realem Sociedad na Bernabéu często obfitowały w różne ciekawe smaczki i wydarzenia. Przed rokiem Baskowie przerwali złą serię na boisku Królewskich i wygrali tam pierwszy raz od sezonu 2005/06.
Fot. Getty Images
W ubiegłym sezonie Królewscy przegrali z Realem Sociedad na Santiago Bernabéu 0:2. Trenerem Los Blancos był wówczas Santiago Solari, a na boisku oglądaliśmy taki skład: Courtois; Carvajal, Varane, Sergio Ramos, Marcelo (77' Reguilón); Casemiro (57' Isco), Kroos (80' Ceballos), Modrić; Lucas Vázquez, Vinícius i Benzema. Był to rozczarowujący początek 2019 roku, który na stadionie oglądało raptem 53 412 osób. Piłkarze Realu zaprezentowali kibicom trofeum za Klubowe Mistrzostwa Świata i wybiegli na murawę ze złotym emblematem na koszulkach, który będą mieli na sobie też dzisiaj.
Tamtego dnia Real Sociedad przyjechał do stolicy Hiszpanii z nowym szkoleniowcem, ponieważ wcześniej zwolniony został Garitano. A Imanol Alguacil został pierwszym człowiekiem, który wygrał na Bernabéu zarówno jako piłkarz, jak i trener baskijskiego klubu. To był trudny początek roku. Już w 75. sekundzie Casemiro sprokurował absurdalny rzut karny i była to najszybciej podyktowana jedenastka przeciwko Realowi Madryt w całej historii ich domowych występów w La Lidze. Królewscy przegrywali 0:1 już po trzech minutach, gdyż do siatki trafił Willian José.
Reakcja Los Blancos była bardzo kiepska. Szarpał jedynie Vinícius, który zastępował kontuzjowanego Bale'a. Lucas Vázquez został wyrzucony z boiska, a Vini, który był najlepszy na boisku, został wyraźnie sfaulowany w polu karnym. Nie zareagował jednak ani sędzie, ani VAR. Piłkarze Solariego mieli swoje szanse, mogli doprowadzić do remisu, ale marzenia zakończył Rubén Pardo, strzelając drugiego gola dla gości. Tamta kolejka zakończyła się tym, że Real Madryt tracił do Barcelony 10 punktów w tabeli i o mistrzostwie można było zapomnieć już w styczniu.
Porażka z Realem Sociedad sprawiła, że zakończyła się też dobra passa Los Blancos, którzy u siebie wygrywali z Baskami przez dziewięć kolejnych sezonów, co nie wydarzyło się wcześniej od 1974 roku. Wówczas Królewscy na własnym boisku pokonywali drużyną z San Sebastián czternaście razy z rzędu. Spotkanie, które rozegrano na początku tego roku, było też dopiero czwartą wygraną w historii, jaką Real Sociedad odniósł w lidze na Bernabéu. Poza tym Real Madryt wygrywał u siebie aż 52 razy, a 16 spotkań zakończyło się remisem. Starsi kibice pamiętają jednak wiele ciekawych meczów między tymi drużynami, jak 6:4 w sezonie 1941/42 czy 9:1 w sezonie 1967/68. Nieco młodsi mają zaś w pamięci 2005 rok, gdy przy wyniku 1:1 mecz został przerwany w samej końcówce, ponieważ pojawiło się zagrożenie, że na stadionie znajduje się bomba. Sześć ostatnich minut rozegrano tydzień później, a gospodarze ruszyli do huraganowych ataków i wygrali 2:1 po trafieniu Zidane'a.
W ostatnich latach – z wyjątkiem ubiegłego sezonu – Królewscy nie dawali dzisiejszym rywalom żadnych szans na własnym boisku. W sezonie 2017/18 wygrali 5:2, gdy już w 49. sekundzie gola strzelił Lucas i było to najszybsze ligowe trafienie Realu w ciągu ostatnich siedmiu lat. Ciekawie rozpoczął się także mecz w sezonie 2014/15, gdy goście za sprawą Elustondo wyszli na prowadzenie już 38. sekundzie, ale Los Blancos wygrali ostatecznie 4:1. Rok później Królewscy wygrali 3:1. W meczu odgwizdany został rzut karny po dziwnym popchnięciu w polu karnym. Crisitano strzelił jednak nad bramką (jego pierwszy zmarnowana jedenastka, gdzie piłka nie zmierzała w światło bramki). Część kibiców zaczęła wygwizdywać Portugalczyka (podobnie jak przy wyczytywaniu składów wygwizdano Beníteza. Hiszpan po kolejnym meczu stracił pracę). W kwestii gwizdów trzeba brać zawsze pod uwagę duże rozbieżności opinii wśród kibiców. Swego czasu oberwało się Adanowi, który otrzymał czerwoną kartkę w dniu, gdy Mourinho postanowił zostawić na ławce Casillasa. To również wydarzyło się w meczu z Realem Sociedad.
Dzisiejsze spotkanie będzie też ciekawe ze względu na rekord Courtois, który nie wyciągał piłki z siatki od 553 minut i może pobić osiągnięcie Keylora Navasa. W sezonie 1957/58 podobna historia spotkała Rogelio Domíngueza, który również przystępował do meczu z Realem Sociedad z passą pięciu czystych kont, aż w 66. minucie pokonał go Lacalle i licznik ówczesnego bramkarza Królewskich zatrzymał się na 516 minutach.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze