Czy Real powinien wyciągnąć jakieś konsekwencje wobec Bale'a?
Walijczyk dał mediom i kibicom kolejny powód do dyskusji. Czy klub powinien w jakikolwiek sposób zareagować na wczorajsze wydarzenia? Czy Bale zachowuje się tak w umyślny sposób? Czy wina leży tylko po jego stronie? Czy to jego definitywny koniec w Madrycie?
Fot. własne
Gareth Bale stał się postacią, która od dłuższego czasu zbudza największe kontrowersje w stolicy Hiszpanii. O Walijczyku co i rusz żywiołowo dyskutują media i kibice, a on sam co jakiś czas daje im tylko pożywkę. Sytuacji związanych z atakującym – które prowokują kolejne rozważania – było już na pęczki. Nie inaczej stało się również wczoraj, gdy piłkarz świętował awans na mistrzostwa Europy, a w rękach trzymał walijską flagę z napisem „Walia. Golf. Madryt. W tej kolejności”. Rozwścieczyło to wielu fanów, którzy nawoływali nawet do tego, aby wyrzucić go z klubu, ale czy Królewscy faktycznie powinni wyciągnąć jakieś konsekwencje wobec byłego zawodnika Tottenhamu? O zdanie w tym temacie zapytaliśmy więc naszych redaktorów. Zapraszamy do dyskusji.
Janusz BANAN Banasiński: „Problem w tym przypadku wydaje mi się dużo bardziej złożony niż samo to, czy Bale powinien świętować z taką czy inną flagą oraz czy ewentualnie można było to traktować jako żart. To nie ma większego znaczenia. Od dłuższego czasu to, co się dzieje, jest po prostu historią dwóch stron, które wzajemnie się nie lubią i najzwyczajniej w świecie coraz mniej zależy im na tym, by się z tym kryć. Tutaj nie ma jak za bardzo opowiedzieć się za którąś ze stron, ponieważ obie mają swoje za uszami. Można jedynie przekrzykiwać się, kto i kiedy zaczął. Trudno, żeby piłkarz lubił pracodawcę, który starał się go wypchnąć z klubu bez grama klasy, choć swoimi golami zapisał się na stałe w historii i ogólnie ma bardzo dobre statystyki. Trudno też, by klub lubił piłkarza, który na każdym kroku się izoluje, przez 6 lat nie potrafił nauczyć się języka i generalnie bardzo często sprawia wrażenie, jakby miał wszystko i wszystkich gdzieś. W momencie podpisywania kontraktu i klub, i sam zawodnik mieli zapewne wobec siebie zupełnie inne oczekiwania. Nic dziwnego, że szambo zaczęło wybijać. Dziwne jedynie, że dopiero tak późno.”.
Jarek ELJAREK Chomczyk: „Uważam, że Bale był naprawdę kontuzjowany, a terminy powrotu były praktycznie takie same jak w przypadku powrotu do treningów przed finałem w Cardiff, gdzie atakujący przecież koniecznie chciał wystąpić. Problemem było zatajenie urazu na podstawie tajemnicy lekarskiej i to stworzyło całe to napięcie. Resztę rozgrzały media, a flaga to tylko efekt śmiesznych dla mnie wypowiedzi Pedji Mijatovicia. Jeśli mamy ukarać Bale'a za świętowanie z flagą z takim hasłem, to pierwszym ukaranym powinien być Mijatović za gadanie głupot i podjudzanie do nienawiści wobec gracza Realu, którego jest ambasadorem. Być może się mylę i Zidane czy klub uznają, że należy ukarać go za ośmieszanie Realu, ale w moim odczuciu wyśmiewane są tutaj głównie media i takie opinie jak ta Czarnogórca. Według mnie, Bale wrócił do zdrowia i będzie ważnym zawodnikiem w ciężkiej końcówce tego roku”.
Krzysztof KROT Rot: „Jeśli mamy kogoś karać, to najpierw przecież trzeba stwierdzić winę. Oczywiście Bale nie ma wysokich notowań u kibiców, pewnie też działaczy, ale też sam się w tę sytuację wpakował, do spółki ze swoim agentem. Są dwa scenariusze: jeśli ta flaga to faktycznie odniesienie do słów Mijatovicia, OK, rozumiem, wiele było takich sytuacji i jest to w porządku. Jeśli jednak tak jest, to wystarczyłoby na dole flagi dopisać coś w stylu «~Mijatović» albo «pozdrowienia dla Mijatovicia». Nie byłoby w ogóle tematu i wystarczy pomyśleć 10 sekund, żeby dojść do takich wniosków. W takim przypadku Gareth się po prostu nie popisał przewidywaniem przyszłości i zachowań kibiców i nie powinno się go karać. Jeśli jednak jest to inwencja własna Walijczyka, niemająca nic wspólnego ze słowami Mijatovicia, to mamy do czynienia z jawnym nabijaniem się z klubu i absolutnym brakiem szacunku. W takiej sytuacji nie wyobrażam sobie, żebyśmy go jeszcze kiedyś zobaczyli w koszulce Realu Madryt”.
Maciej LESZCZU Leszczyński: „Robienie afery na siłę. Oczywiście po raz kolejny dotyczy ona Garetha Bale'a, który zwyczajnie ma w nosie to, co piszą o nim hiszpańskie media. Walijczyk trochę nie zdaje sobie sprawy z tego, że podobną opinię mogą mieć kibice Realu Madryt, z którymi, eufemistycznie rzecz ujmując, nie dogadywał się najlepiej. W euforycznym momencie po wywalczeniu awansu po bardzo trudnych eliminacjach nie oczekuję od zawodnika, że będzie myśleć o klubie. To jest jego czas na świętowanie, na bycie z kolegami, przyjaciółmi, rodziną, ojczyzną. Nie za bardzo interesuje mnie nawet to, czy widział, co jest na tej fladze czy nie. Sądzę, że mógł wiedzieć, ale nie uważam, by tańczenie z flagą własnego kraju z takim napisem miałoby być jakimś brakiem szacunku wobec klubu, do którego za chwilę wróci. Oczywiście to wszystko przy założeniu, że rzeczywiście nie był zdolny trenować w Madrycie przez miesiąc…”.
Mateusz KLATUS Wojtylak: „Wierzę w przypadek, wierzę w to, że o różnych zdarzeniach może decydować dziwaczny splot okoliczności, że można mieć w życiu ogromnego pecha, ale wierzę w to do pewnego momentu. Możesz pójść dwa razy tą samą ulicą i dwa razy dostać w głowę cegłą, ale po co kusić los i iść nią po raz trzeci, skoro do wyboru masz wiele innych ścieżek? Po co wyjeżdżać wcześniej ze stadionu, gdy wiesz, że patrzą na ciebie tysiące osób? Po co olewać naukę hiszpańskiego, gdy wiesz, że bez tego języka będzie ci tylko trudniej? Po co siedzieć przez miesiąc bezczynnie w klubie, a potem jechać na kadrę i z uśmiechem na ustach pozować do zdjęć, gdy wiesz, że nie wywoła to nic innego, jak tylko niesmak? Po co odpowiadać na niektóre pytania, gdy wiesz, że wszyscy wytkną ci później odpowiedzi? Po co świętować z taką flagą, gdy wiesz, że rozwścieczy to nawet tych, którzy dotychczas cię bronili? A może wiesz i po prostu masz to gdzieś? I wydaje mi się, że od pewnego czasu gdzieś ma to Bale, że gra dla Realu spadła w jego hierarchii priorytetów na ostatnie miejsce, że nie obchodzi go już to, co powiedzą o nim kibice, co napiszą media, co pomyślą koledzy z klubu. Nigdy nie byłem ani zwolennikiem, ani przeciwnikiem Walijczyka, ale bronienie i tłumaczenie go na każdym kroku już zwyczajnie mnie znudziło. Bo ile można stawać za kimś, kto nie wykazuje nawet oznak tego, że zależy mu jeszcze w jakikolwiek sposób? Nawet jeśli w pewnym stopniu trudno mu się też dziwić, że właśnie tak się stało i cynizm zaczął brać górę nad zdrowym rozsądkiem.
Myślę, że klub sam nie do końca wie, co z tym fantem zrobić, bo żadna z sytuacji, która dotyczy Bale'a, nie jest przecież czarno-biała, a nie jest też tajemnicą to, że latem chciano się go pozbyć i wręcz wypychano stąd siłą. Oczywiście można teraz zastosować metodę im. Jana Tomaszewskiego, czego oczekują niektórzy kibice, ale mogłoby to stworzyć niebezpieczny precedens, który w przyszłości nie wyszedłby na dobre nikomu. Czasem brak reakcji też jest reakcją i chyba taką postawę zdecydowali się przyjąć Królewscy – nie komentować, nie karać, a raz jeszcze przemęczyć się do kolejnego okienka transferowego i wtedy spróbować dojść z nim do porozumienia. I chyba trudno teraz o lepsze rozwiązanie”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze