Valverde: Chciałbym mieć osobowość Casemiro
Fede Valverde był kolejnym bohaterem cyklu klubowej telewizji, w którym przybliża się historię i sylwetki graczy Realu Madryt. Przedstawiamy jego najważniejsze wypowiedzi z programu „Campo de estrellas” [„Boisko gwiazd”].
Fot. Getty Images
– Kim jest Fede Valverde? To walczak, który zawsze pracuje z pokorą. To też ktoś, kto nigdy nie zapomni dnia wejścia na Santiago Bernabéu. Marzyłem o grze na ogromnym stadionie, gdzie będzie skandowane moje imię. Kiedy Real o mnie zapytał, to było dla mnie szaleństwo. Siedziałem w swoim pokoju i poprosili mnie, by powiedzieć, że chce mnie Real. Chciałem zachować spokój, ale to był Real... Nie mogłem uwierzyć, że przyjechał ktoś związany z Realem i że był mną zainteresowany. To coś pięknego i spektakularnego dojść do drużyny, o której marzyłeś. Nie mogłem w to uwierzyć. Zostawiłem w Urugwaju przyjaciół i rodzinę. To bolało, ale nie mogłem przegapić tej szansy.
– Przydomek Pajarito [Ptaszek]? Nadawno mi go, bo podobno gdy byłem dzieckiem, latałem po boisku. Teraz w tym wieku wolę już, gdy mówi się na mnie Fede. Dzieciństwo? Mieliśmy skromny dom i rodzinę, która walczyła o swoje. Moja mama pokazała mi, że jeśli wybierzesz dobrą drogę, osiągnięsz to, co zechcesz. Zawsze byłem nieśmiały. Cały czas kopałem piłkę o ścianę naszego domu i prosiłem mamę, by pozwalała mi pograć dłużej. W szkole szło mi naprawdę świetnie. Po lekcjach szedłem na ulicę pograć z kolegami. To była wtedy dla mnie obsesja. Teraz oddałbym wszystko za jedno takie popołudnie i taki mecz na ulicy.
– Reprezentacja? Każdy dzień powołania jest najlepszym, co może być. Nie ma podobnego odczucia. Przechodziłem przez kolejne kategorie i powołanie na mundial U-20 było szaleństwem. Zdobycie nagrody indywidualnej [Srebrnej Piłki] było czymś wyjątkowym. W przyszłości chciałbym zostać kapitanem kadry. W Urugwaju jest niewiele osób, ale gdy trzy miliony ludzi wykrzykuje twoje imię, jest to coś spektakularnego.
– Początki w Hiszpanii? Dla mnie to był luksus, że o określonej godzinie miałeś posiłek czy posiadałeś perfekcyjny pokój. Wszystko było perfekcyjne. Kiedy po raz pierwszy przyjechali do mnie rodzice, zdałem sobie sprawę, że najbardziej potrzebuję właśnie ich.
– Przyszedłem grać w Castilli. Samo przejście do drugiej ekipy to wielka zmiana. Kiedy jesteś w Realu, musisz być gotowy na wszystko. Rozmawiałem o tym z Diego Forlánem i on powiedział, żebym prosił każdego o rady i żebym walczył. W Castilli maksymalnie cieszyłem się grą i naprawdę dużo się nauczyłem.
– Wypożyczenie do Deportivo? To był cios, bo chciałem zawsze być w Realu. Zdałem sobie jednak sprawę, że to szansa na grę ze starszymi zawodnikami i ludźmi z większym doświadczeniem. Zgodziłem się na to i wiele to mnie kosztowało, ale chciałem w końcu być na swoim.
– Pozostanie w Realu? Nie dostałem latem powołania do kadry i zacząłem treningi indywidualne w oczekiwaniu na decyzję o pozostaniu w Realu lub odejściu. Powiedziano mi, że Julen Lopetegui chce obejrzeć mnie w Stanach Zjednoczonych. Pojechałem tam z największą nadzieją. Julen bardzo mi pomógł i obdarzył zaufaniem, jakiego potrzebowałem.
– Solari? Dużo mnie nauczył. Bardzo pomogło mi to, że też jest z Ameryki Południowej i jesteśmy podobni. Z nim czułem się komfortowo, chociaż to był trudny rok. Najlepszym wspomnieniem było wygranie klubowego mundialu. Koledzy mieli już wiele trofeów, ale dla mnie to było tym pierwszym.
– Zidane? Nie ma słów, by go opisać. Samo przywitanie się z nim już sprawia, że się uczysz. To niesamowite, gdy mówi, że w ciebie wierzy.
– Koledzy? W drużynie jest wielu graczy, kórzy dają świetne rady. Toni [Kroos] to mój idol i nigdy nie wyobrażałem sobie, że będziemy dzielić szatnię. Podziwiam jego spokój i sposób patrzenia na futbol. Nigdy nie jest nerwowy i nie wiem, jak to robi. Zawsze wyróżniam też Casemiro. Z nim ciągle rozmawiamy o piłce. On ma osobowość, którą chciałbym mieć ja. Pokazuje mi, jaki powinien być gracz Realu, gdy nakłada na siebie koszulkę z tym herbem.
– Mój styl gry? Najlepszym, co mam, jest wizja i rytm grania piłką. Zawsze chcę biegać i pokrywać oba pola karne, by bronić i atakować. Można powiedzieć, że na murawie jestem trochę napalony.
– Cel? Marzę, by rozwijać się jako człowiek i piłkarz oraz mieć dzieci, które będą mogły podziwiać moją grę dla Realu Madryt.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze