Advertisement
Menu
/ as.com

Laso: Usłyszeliśmy kiedyś, że grając jak tchórze, nie wygramy z Panathinaikosem

Pablo Laso wziął udział w programie Real Madrid Conecta w oficjalnej klubowej telewizji. Opowiadał o swojej pracy w klubie i opowiedział ciekawa anegdotę z rywalizacji z Panathinaikosem w 2018 roku.

Foto: Laso: Usłyszeliśmy kiedyś, że grając jak tchórze, nie wygramy z Panathinaikosem
Fot. Getty Images

 – W życiu nie chodzi o to, żeby czekać, aż burza minie. Trzeba nauczyć się tańczyć w deszczu. Nie zawsze wszystko ci się układa dobrze i wtedy powinieneś uczyć się żyć z trudnościami. Ja jestem osobą dosyć normalną i spokojną poza parkietem. Lubię oglądać seriale i czytać książki, jednak podczas sezonu raczej nie czytam, ponieważ sporo mnie kosztuje skoncentrowanie się i odłączenie od pracy, chociaż się staram. Teraz częściej oglądam seriale, ale zostawienie koszykówki na boku sporo kosztuje. Tuż przed przyjściem tutaj oglądałem ostatni mecz Efesu, z którym mierzymy się w czwartek.

– Ogólnie jestem dumny ze swojego życia. Zawsze staram się przewracać stronę po dobrych i złych wydarzeniach. Przykładowo, kiedy zdobywam trofeum, nie potrafię chociaż przez chwilę nie pomyśleć o tym, co będzie w przyszłym sezonie. Jednak gdy przegrywam, również staram się szybko przewracać stronę.

– 8 lat i 4 miesiące w Realu Madryt? Ten czas minął mi bardzo szybko, ponieważ cieszyłem się tym okresem, a poza tym było dużo pracy do zrobienia i długie dni, kiedy wracałem do wielu rzeczy. W czwartek, po porażce w Kownie, był ostatni dzień, kiedy spałem mało. Chociaż zwykle nie śpię dłużej niż pięć czy sześć godzin. Do tego zawsze staram się trochę odłączyć po obiedzie, robię sobie małą siestę.

– Transfer do Realu Madryt był decyzją łatwą i zarazem trudną. Zastanawiałem się wtedy, co mogę dać temu klubowi. Była to szansa, żeby się rozwinąć jako drużyna. Znałem wielu ludzi z klubu i miałem dobre relacje osobiste z Alberto Herrerosem i Alberto Angulo. Wtedy też wróciliśmy do Palacio. Było wiele czynników, które pomogły nam się rozwinąć, ale wówczas nie wiedziałem, że wszystko pójdzie w dobrą stronę. Kosztowało nas to mnóstwo wysiłku i pracy, ale myślę, że madridistas to doceniają. Wymagania fizyczne w ostatnich latach były ogromne, mam mniej włosów na głowie, więcej zmarszczek i kilogramów, lecz czuję się dobrze. Miałem szczęście, że w pracy zawsze mogłem liczyć na znakomitą grupę u mojego boku.

– Praca jako zawodnik u Obradovicia? Mieliśmy wielką drużynę i on nam przekazał filozofię, która mi się podobała. Powiedział nam, że indywidualnie jesteśmy znakomici, ale trzeba było stworzyć zespół. W trakcie tych dwóch lat wiele się nauczyłem.

– Teraz nie mogę zmusić zawodników do tego, żeby byli przyjaciółmi. Mam w kadrze graczy w różnym wieku, różnych narodowości i różnych wyznań. Garuba się jeszcze nie urodził, kiedy Reyes debiutował w Lidze ACB. Mamy dobrą grupę, która się akceptuje i nikt nikogo nie chce zmieniać. Szanujemy się i dobrze się dogadujemy. Dobrze, że istnieje taka więź, ponieważ pozwala na powiedzenie każdemu rzeczy, które są konieczne. Moi zawodnicy to rozumieją i praca tych, którzy są tutaj najdłużej, jest niesamowita, ponieważ oni rozumieją tę filozofię.

– Play-offy z Panathinaikosem w 2018 roku? Wtedy myślałem, że podchodzimy przygotowani do tej rywalizacji po bardzo trudnym sezonie z niezliczonymi kontuzjami. Jednak rywale w 1,5 minuty nas zmietli z parkietu, wyłączyli nas kompletnie. Spaliśmy mało po tej porażce i oglądaliśmy powtórkę spotkania z zawodnikami, żeby zdali sobie sprawę z tego, co czuliśmy jako trenerzy, że się zablokowaliśmy i nie rywalizowaliśmy. Cała praca była już wtedy wykonana, ale musieliśmy zagrać tak, jak potrafiliśmy. Rozegraliśmy wielkie drugie spotkanie i wracaliśmy do Madrytu z remisem 1:1 w rywalizacji. Później pojawił się Sergi po ośmiu miesiącach kontuzji. Jego powrót był kluczowy, ponieważ z nim czuliśmy, że jesteśmy w komplecie, chociaż brakowało ciągle Facu. On sam nawet czuł się winny, że nie może grać. Zakończyliśmy tamten sezon zwycięstwem w Eurolidze, chociaż przypomniała mi się kolejna anegdota z kioskiem. Po porażce w pierwszym meczu w Atenach wyszliśmy na kawę, a później do kiosku. Sprzedawca, który był kibicem Olympiakosu, powiedział, że grając jak tchórze, nie wygramy z Panathinaikosem. Czasami, nie zawsze, dobrze jest usłyszeć coś z zewnątrz.

– Felipe Reyes, Sergio Llull, Rudy Fernández i Jaycee Carroll pracowali ze mną od samego początku. Felipe reprezentuje madridismo, zaangażowanie i sposób na codzienną pracę. Sergi jest duszą, a Rudy – talentem, wyjątkowym zawodnikiem. Jaycee to egzekutor tak jak w ostatnim meczu ligowym. Cała czwórka przejdzie do historii Realu Madryt. Moja relacja z nimi przypomina relację ojca z synami.

– Luka Dončić był dla nas wyjątkowy. Dla mnie i dla całej drużyny. Ciągle pamiętam, jak przychodził do nas w wieku 13 lat, będąc jeszcze dzieckiem. Wygrał wszystko i jest jednym z tych zawodników, którzy rodzą się z gwiazdką. Jako trener to był zaszczyt, że mogłem mu pomóc, nawet jeśli to było niewiele. Kiedy się na niego denerwowałem, to chciałem, żeby zobaczył, do czego jest zdolny. Ma niesamowitą umiejętność do adaptacji i wiedziałem, że sobie bardzo dobrze poradzi w NBA. W Realu Madryt grał prawie na każdej pozycji: jako rozgrywający, rzucający obrońca, niski skrzydłowy czy fałszywy środkowy… Jesteśmy mu wdzięczni za to, że ciągle nas śledzi.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!