Pierwsza porażka w sezonie
Real Madryt nie zaliczył udanego wyjazdu do Kowna. Królewscy zaprezentowali się z niezbyt dobrej strony i zagrali poniżej oczekiwań. Žalgiris za to był bardzo skuteczny i wykorzystywał błędy podopiecznych Pabla Laso.
Fot. Getty Images
Real Madryt przegrał po raz pierwszy w tym sezonie. Po serii ośmiu zwycięstw z rzędu znalazła się drużyna, która potrafiła zaskoczyć Królewskich. Žalgiris rozegrał bardzo dobre zawody, natomiast do podopiecznych Pabla Laso można mieć sporo pretensji. Popełniali błędy w kluczowych sytuacjach i nie byli w stanie narzucić swojego stylu gry. Fatalnie zaprezentowali się w decydującej kwarcie, kiedy nie wychodziło im niemal zupełnie nic. Gospodarze za to byli na fali i wygrali po raz pierwszy w tym sezonie Euroligi i po raz pierwszy pokonali u siebie Real Madryt od 2014 roku.
Początek meczu pokazał Realowi Madryt, że o zwycięstwo nie będzie łatwo. Gospodarze wyszli na parkiet bardzo skoncentrowani i wyszli na prowadzenie 10:2. Wtedy sprawy w swoje ręce wzięli Randolph oraz Laprovíttola i udało się zmniejszyć stratę. Žalgiris jednak nie zamierzał odpuszczać i, chociaż ostatnie chwile pierwszej kwarty były popisem nieskuteczności z obu stron, po 10 minutach znajdował się na niewielkim prowadzeniu (18:15).
Królewscy nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu i w drugiej części długo nie potrafili dogonić rywali. Przytrafiały im się niepotrzebne straty, co rywale wykorzystywali. Impulsem do odrabiania strat była akcja Carrolla, który trafił za trzy punkty i został sfaulowany. Jednak Amerykanin spudłował z linii rzutów osobistych, co akurat jemu nie zdarza się zbyt często. Madrytczycy zaczęli grać nieco lepiej i zdołali się zbliżyć do Žalgirisu na jeden punkt. Niestety, ostatnia akcja Blancos okazała się nieskuteczna. Laprovíttola spudłował „trójkę” i w połowie spotkania Litwini prowadzili 38:34.
Po zmianie stron początkowo znów lepiej prezentowali się gospodarze, którzy powiększyli przewagę, ale Causeur dał Realowi Madryt mocny sygnał do walki. Francuz zdobywał punkty, a do tego był w stanie zaliczyć przechwyt. W połowie kwarty celnie za trzy punkty trafił Campazzo i Królewscy po raz pierwszy w tym spotkaniu znaleźli się na prowadzeniu. Žalgiris starał się dotrzymać kroku madrytczykom, ale w ostatnich sekundach Llull trafił za trzy punkty i po 30 minutach podopieczni Pabla Laso wygrywali 60:57 i wynik był jeszcze sprawą otwartą.
Ostatnia kwarta była bardzo zacięta tylko na początku. Prowadzenie szybko przechodziło z rąk do rąk. Różnicę na korzyść gospodarzy stworzył faul techniczny Sergio Llulla, a następnie nieporadność przy zbiórkach. Žalgiris znajdował się w lepszej sytuacji, świetnie prezentował się LeDay, natomiast Blancos popełniali coraz więcej błędów. W pewnym momencie fatalnie zachował się Randolph, który najpierw stracił piłkę, a później sfaulował gracza rywali. Na dwie minuty przed końcem sytuacja była skomplikowana (Žalgiris prowadził 77:71). Madrytczycy próbowali gonić i zwiększyć intensywność w defensywie, ale Ulanovas trafił za trzy punkty, gdy Litwinom kończył się czas na akcje. Rudy starał się natychmiast odpowiedzieć, jednak spudłował. Žalgiris nie popełniał błędów w ostatnich sekundach i zasłużenie wygrał to spotkanie.
86 – Žalgiris (18+20+19+29): Lekavičius (0), Hayes (15), Landale (5), Grigonis (13), Ulanovas (10), Walkup (6), Pérez (5), Jankūnas (6), Milaknis (0), LeDay (26).
73 – Real Madryt (15+19+26+13): Randolph (15), Campazzo (9), Deck (7), Tavares (0), Taylor (7), Causeur (6), Rudy (2), Laprovíttola (5), Reyes (0), Carroll (7), Llull (9), Mickey (6).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze