Wyroki Sądu Najwyższego podgrzewają Klasyk

Po ośmiu miesiącach procesu i narad sędziów siedmioosobowy Sąd Najwyższy w Madrycie skazał przywódców katalońskich separatystów jednogłośnie na podstawie zarzutów o „bunt” przeciw legalnej władzy i konstytucyjnemu ustrojowi Hiszpanii, podburzanie do niego swoich zwolenników oraz malwersacje publicznych pieniędzy na nielegalny cel. Na najwyższą karę 13 lat więzienia sąd skazał ówczesnego wicepremiera rządu katalońskiego Oriola Junquerasa, byłych ministrów Raula Romevę, Jordi Turulla i Dolors Bassę – na 12 lat, przewodniczącą parlamentu w Barcelonie Carme Forcadell – na 11,5 roku, dwóch innych ministrów na 10 lat oraz dwóch przywódców pozaparlamentarnych organizacji niepodległościowych na 9 lat więzienia. Jeśli chodzi o byłego premiera Katalonii, Carles Puigdemont uciekł dwa lata temu za granicę, gdzie wciąż walczy w sprawie niepodległości regionu.

Barcelona, która od początku otwarcie wspierała dążenia Katalonii do niepodległości, wydała dzisiaj oficjalny komunikat, w którym twierdzi, że orzeczone kary więzienia nie są żadnym rozwiązaniem i że w tej sprawie potrzebny jest dalszy dialog. Klub dodał, że wspiera i solidaryzuje się z „rodzinami, którym ograniczono wolność”. Z drugiej strony, Espanyol wydał swój komunikat, w którym podkreślił, że jest klubem sportowym i nie zajmuje żadnych konkretnych stanowisk politycznych ani osobistych. Dodatkowo Papużki dodały, że okazują pełne poszanowanie dla wszystkich wyroków sądowych.

W ostatnich latach właśnie Camp Nou było miejscem wygłaszania poglądów politycznych związanych z niepodległością Katalonii na świat, a banery, flagi i inne tego rodzaju rekwizyty kibicowskie były źródłem przesłań politycznych w najważniejszych meczach Ligi Mistrzów i Klasykach. Ostatni raz wielką sektorówkę rozwinięto podczas spotkania z Interem. MARCA stwierdza, że bez wątpienia Klasyk, który zostanie rozegrany 26 października i będzie pierwszym meczem na Camp Nou po ogłoszeniu opisanych wyżej wyroków, zamieni się w manifestację polityczną. Media dodają, że w tym momencie różne syndykaty, organizacje i związki rejestrują manifestacje polityczne właśnie na dzień meczu Barcelony z Realem Madryt, próbując wykorzystać pokrycie medialne, jakie zapewni im spotkanie.

Real Madryt zawsze pozostawał na boku polityki i zamierza utrzymać to nastawienie także w tym przypadku. Klub jest jednak świadomy powagi sytuacji i nastrojów w Katalonii. MARCA podaje, że już zajęto się zwiększeniem środków bezpieczeństwa na Klasyk, które tradycyjnie są już zbliżone do maksymalnych. Tym razem powstał dodatkowy spory problem. Zazwyczaj w erze Zidane'a latano do Barcelony w dniu meczu, ale tym razem godzina starcia – 13:00 – bezwzględnie zmusza Królewskich do pojawienia się w Katalonii dzień przed spotkaniem. Klub spróbuje mimo wszystko za wszelką cenę utrzymać normalność dotyczącą meczu piłkarskiego.

Stosunki obu klubów są poprawne i pod tym względem nie oczekuje się żadnych problemów. Nikt nie może jednak zapewnić pełnego spokoju na trybunach, a tym bardziej na ulicach czy pod hotelem, w jakim noc spędzi drużyna.