Advertisement
Menu
/ as.com

Co zmieniło się w Atlético od derbów w New Jersey?

Od tamtej nocy minęły 63 dni. Pierwsze derby tego sezonu, które odbywały się nocą czasu europejskiego, były sparingiem w New Jersey, do którego Królewscy podeszli jak do sparingu, a Atlético Madryt jak do meczu o coś więcej. W obu ekipach wiele przez ten czas się zmieniło. Spójrzmy na to, co działo się u Rojiblancos.

Foto: Co zmieniło się w Atlético od derbów w New Jersey?
Fot. Getty Images

Po tamtym meczu ekipa Diego Simeone zaliczyła praktycznie perfekcyjne przygotowania, które wydawały się być napędzane tą wygraną. Najgorszym spotkaniem był bezbramkowy remis z Chvias przed starciem z Królewskimi. Co najważniejsze, Atlético ligę rozpoczęło od trzech zwycięstw i pozycji samodzielnego lidera, ale potem przyszedł minikryzys i seria trzech meczów bez wygranej. Dopiero w środku tego tygodnia rywale wrócili na drogę zwycięstw poprzez pokonanie Mallorki.

Wydaje się, że to Atleti jest mniej solidne, nawet jeśli w 4 z 7 oficjalnych meczów zachowywało czyste konto. W serii starć z Eibarem, Sociedadem i Juventusem, straciło jednak aż sześć goli. Z Janem Oblakiem nigdy nie zaliczono takiej 3-meczowej serii.

Liderami defensywy po wielkich letnich zmianach stali się José María Giménez i… Thomas Partey. Żaden z nich nie grał w lipcowych derbach, ale są pewniakami do występu dzisiaj. Urugwajczyk dostał wolne w środku tygodnia, by był w pełnej dyspozycji właśnie na dzisiejsze spotkanie. Rok temu w pierwszych ligowych derbach na Bernabéu wybrano go graczem meczu. Można powiedzieć, że poza numerem 2 po Diego Godínie odziedziczył także rolę lidera defensywy. Z kolei Ghańczyk wnosi do środka pola siłę, stały poziom i ciężką pracę. Na razie zdecydowanie wygrywa rywalizację z Marcosem Llorente.

W trakcie minikryzysu z trzema meczami bez wygranej najjaśniejszymi postaciami ekipy byli boczni obrońcy. Trippier i Lodi na razie godnie zastępują Juanfrana i Filipe Luísa. Anglik wyróżnia się doskonałymi dośrodkowaniami, a Brazyliczyk biega od linii do linii, wyraźnie poprawiając się też w obronie z meczu na mecz. Boki będą dużym zagrożeniem dla Królewskich.

Simeone latem pracował nad przebudowaniem zespołu i mocno skupił się, by odzyskać to, co gdzieś zagubił, a co dało mu w przeszłości tyle radości: skuteczne stałe fragmenty gry. W ten sposób zdobyto dwie bramki z Juventusem, tworzono największe zagrożenie z Celtą i strzelono dwa gole Mallorce. Poza Costą najgroźniejsi w powietrzu są stoperzy Giménez i Felipe, którzy ruszają na każdą bitą w pole karne piłkę.

Zostaje temat Diego Costy, który w lipcowych derbach był postrachem Królewskich. Wtedy strzelił cztery gole i był prawdziwą bestią na boisku. Latem był królem strzelców, ale po rozpoczęciu sezonu gdzieś zaginął. W czterech występach nie tylko nie zdobył bramki, ale nie zaliczył nawet celnego strzału na bramkę, a ogólnie oddał tylko trzy strzały. Najgorsze było to, że nie tworzył żadnego zagrożenia i nie dostawał piłek w ostatniej tercji boiska. Odblokował się dopiero na Mallorce, gdzie trafił głową. Tym golem zrzucił z pleców duży ciężar i dzisiaj już wyzwolony znowu będzie zagrożeniem dla Realu Madryt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!