Advertisement
Menu
/ marca.com

James znów na fali

Od niechcianego do hołubionego w ciągu miesiąca

Wystarczył jeden miesiąc, aby sytuacja Jamesa Rodrígueza uległa całkowitej przemianie. Pod koniec lipca kolumbijski pomocnik był załamany, ani myślał, że jego przyszłość będzie jeszcze w Realu Madryt, a klub usilne poszukiwał mu nowego pracodawcy. Zinédine Zidane również nie chciał w ogóle słuchać o jego możliwym pozostaniu, a jedyną niewiadomą było to, czy ostatecznie przeniesie się do Atlético Madryt, czy do Napoli. Los jednak chciał, że wszystko zakończyło się zupełnie inaczej, a sam James na nowo wychodzi na prostą i w Realu Madryt, i w lidze hiszpańskiej.

Kibice go kochają
Niesamowite ciepło, z jakim pierwszego dnia w Valdebebas madridistas przywitali Jamesa było czymś, czego nie dało się przegapić. Kibice Królewskich żegnają Kolumbijczyka brawami po praktycznie każdym treningu, a owacja, jaką zgotowało mu Santiago Bernabéu podczas meczu z Realem Valladolid, była godna zapamiętania. I to wszystko mając na uwadze fakt, że madridistas nie należą do tych fanów, których bardzo łatwo jest sobie zdobyć.

Florentino go docenił
Innym czynnikiem, który miał ogromny wpływ na pozostanie Jamesa, było podejście Florentino Péreza, który w żadnym momencie nie rozważał zejścia za niego z ceną. Zarówno Napoli, jak i Atlético usłyszeli, że jedyną ofertą, która zostałaby zaakceptowana, byłaby kwota 50 milionów euro. Florentino jest bowiem zdania, że Kolumbijczyk utrzymuje swoją wartość na rynku transferowym i wciąż ma sobie coś do udowodnienia.

Zidane odkrywa go na nowo
Zizou ostatecznie się ugiął i potrafił przyznać, że posiadanie w zespole Jamesa jest tylko i wyłącznie czymś pozytywnym. Nie ukrywa, że początkowo chciał go sprzedać, ale po serii treningów postawił na niego od pierwszej minuty z Valladolidem. I się na nim nie zawiódł. James odwrócił swoją sytuację i doprowadził do tego, że francuski szkoleniowiec teraz potrafi go nawet publicznie wychwalać.

Od niewidocznego do pierwszoplanowego
Sam klub również zdał sobie sprawę z tego, że powinien wykorzystać potencjał marketingowy, jaki wciąż drzemie w Jamesie. O tę przemianę nie było łatwo, gdyż Kolumbijczyk już od dłuższego czasu był traktowany nieco gorzej od innych. Chociażby sytuacja, w której klub na portalach społecznościowych potrafił wspomnieć o urodzinach Viníciusa Júniora, zapominając przy tym o święcie Jamesa. Teraz jednak kolumbijski pomocnik ponownie wraca na pierwsze strony – zarówno przy oficjalnych zdjęciach, jak i nagraniach.

Wspierany przez kolegów
Wszyscy piłkarze Realu Madryt od pierwszego dnia udowadniali i podkreślali, że wciąż wierzą w Jamesa. Zidane i Florentino również dobrze o tym wiedzą. Sergio Ramos, Marcelo, Isco, Carvajal, Varane... Wszystkie najważniejsze persony w szatni Królewskich nie miały wątpliwości co do tego, że Kolumbijczyk może być niezwykle ważną częścią tego Realu Madryt.

Jednomyślność w prasie
Wszystkie hiszpańskie dzienniki od samego początku wypowiadały się na temat tej sytuacji w podobnym tonie: „James musi zostać w Realu Madryt”. Wszyscy byli zdania, że to piłkarz, który ma wystarczające umiejętności i jakość, aby na nowo wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie Królewskich.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!