Łunin czeka na swoją szansę
Na razie numerem jeden jest Jordi Masip
Sergio González może dziś liczyć na Andrija Łunina, czego w poprzednim sezonie przy okazji wizyt na Santiago Bernabéu nie mógł powiedzieć Mauricio Pellegrino, szkoleniowiec Leganés, który mierzył się z Realem Madryt w lidze i 1/8 finału Pucharu Króla. W umowie wypożyczenia pomiędzy klubami znalazła się wtedy „klauzula strachu”, która w Hiszpanii nie była niczym wyjątkowym.
W związku ze zmianą postępowania przez Królewskich Borja Mayoral (Levante), Martin Ødegaard (Real Sociedad), Óscar (Leganés), Kubo (Mallorca) czy Reguilón (Sevilla) będą mogli zagrać z klubem, z którego zostali wypożyczeni. Pierwszym graczem, który może z tego skorzystać jest ten, który w poprzednim sezonie nie mógł być zadowolony z liczby szans od trenera. Łunin zagrał w Leganés tylko 544 minuty. Wyszedł w pierwszym składzie sześciokrotnie (w tym dwa razy w Pucharze Króla) i nikt nie był z takiego rozwiązania zadowolony. Brak odejścia Keylora Navasa oznaczał jednak, że Ukraińca należało wypożyczyć do innego zespołu z Primera División, by móc śledzić jego postęp i aklimatyzację w hiszpańskim futbolu.
Na Benito Villamarín Łunin przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych, skąd oglądał występ Jordiego Masipa. Królewscy oczekują, że prędzej czy później umiejętności byłego bramkarza Zorii Ługańsk zostaną zauważone. Najlepszy bramkarz Mistrzostw Świata do lat 20 czeka na swoją szansę i może zadebiutować w nowej drużynie już dziś na Bernabéu. Decyzja należy do Sergio, choć dziś występ Łunina mimo wszystko byłby niespodzianką…
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze