Marcelo odwdzięcza się za zaufanie Zidane'a
Brazylijczyk wyróżniał się w Vigo i w defensywie, i w ofensywie
Gdy Zinédine Zidane wracał do Realu Madryt, jednym z jego głównych celów było odzyskanie najlepszej wersji Marcelo. W końcówce poprzedniego sezonu Brazylijczyk idąc śladem całego zespołu nie zanotował żadnej widocznej poprawy, ale odzyskał status niekwestionowanego zawodnika pierwszego składu. Jednak do tego wyraźnego kroku naprzód doszło w pierwszym oficjalnym meczu nowego sezonu – w spotkaniu z Celtą Vigo drugi kapitan Królewskich w ofensywie przypominał siebie z najlepszych lat, a w defensywie cierpiał dużo mniej niż miało to miejsce w poprzednich rozgrywkach.
Przed powrotem Zizou Marcelo miał na koncie zaledwie 115 rozegranych minut na przestrzeni ostatnich ośmiu kolejek ligowych. Wówczas Brazylijczyk został wyprzedzony przez Sergio Reguilóna, który był dla Santiago Solariego pewniakiem na lewej obronie. Jednak Zidane od razu i bez wahania przywrócił Marcelo do pierwszego składu. Od tamtej pory Real Madryt wygrał tylko cztery mecze na dziewięć rozegranych, a odczucia co do brazylijskiego obrońcy wcale się nie poprawiły. Wręcz przeciwnie – coraz głośniej mówiło się o jego możliwej przeprowadzce do Włoch.
Madridistas najbardziej zaniepokojeni byli niesamowitą wręcz pasywnością Marcelo w defensywie. Niejednokrotnie całkowicie odpuszczał sobie pogoń za przeciwnikiem zostawiając lewą stronę obrony zupełnie pustą. Brazylijczyk zatracił również tę iskrę, którą zawsze się charakteryzował w ofensywie – brakowało błyskotliwych zagrań i ciągnięcia zespołu do przodu. Mając to wszystko na uwadze, 31-latek po zakończeniu sezonu stwierdził, że zacznie od zera. Nie bacząc na krytykę i transfer Ferlanda Mendy'ego skupił się tylko i wyłącznie na ciężkiej pracy, aby odwdzięczyć się swojemu trenerowi za zaufanie.
Efekty było widać w pierwszym meczu z Celtą Vigo. W defensywie Marcelo nie odstawał od Sergio Ramosa i Raphaëla Varane'a, a rywale nie stwarzali większego zagrożenia po akcjach po jego stronie boiska. W ofensywie natomiast zanotował najwięcej podań kluczowych (4), był drugi za Tonim Kroosem pod względem kontaktów z piłką (75), a przy tym czynnie uczestniczył przy każdej z trzech zdobytych bramek – dobrym podaniem wypuścił do przodu Garetha Bale'a przy bramce na 1:0, zanotował ostatnie podanie przed silnym strzałem Toniego Kroosa na 2:0 i brał udział przy wymianie podań z pierwszej piłki przy trafieniu na 3:0. Jeśli Marcelo ten poziom utrzyma, to Zidane w żadnym momencie nie powinien mieć wątpliwości, do kogo należy pozycja lewego obrońcy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze