1. kolejka: Real liderem, Barcelona przegrywa
Oczekiwania, rzeczywistość, beniaminki i czerwone kartki
Nareszcie jest! Doczekaliśmy się i po ponad dwóch miesiącach bez hiszpańskiej piłki wróciła La Liga. Co więcej, wróciła z tym, co kochamy najbardziej – pięknymi golami, emocjami i rywalizacją na najwyższym poziomie. Już pierwsza kolejka rozgrzała nas do czerwoności, bo oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością. Co więc działo się na boiskach Primera División?
Honor rozpoczęcia rozgrywek przypadł Athletikowi i Barcelonie, której środek pola na to spotkanie wywołał mieszane emocje, ale wśród kibiców Blaugrany zdecydowanie przeważały pozytywne. 90 minut później musieli jednak wkładać do butelek wystrzelone już korki od szampanów, bowiem De Jong, mimo niewątpliwie dobrych odczuć, szukania gry i tworzenia przestrzeni nie poradził sobie z „plastrem”, jakim był dla niego Raúl García. Zresztą chyba mało kto czułby się komfortowo w towarzystwie takiego pitbulla jak zawodnik Los Leones.
Średnio spisał się również Aleńa, a na dodatek drobnego urazu doznał Suárez. Jeśli więc przyjrzymy się zakończeniu tego spotkania, gdy 38-letni (słownie: trzydziestoośmioletni) Aritz Aduriz dawał Athletikowi trzy punkty fantastycznymi nożycami, to humory kibiców Barcelony nie były najlepsze. Pogorszył je z pewnością fakt, że w przypadku Realu Madryt oczekiwania zdecydowanie nie zostały potwierdzone przez rzeczywistość. Królewscy po fatalnej pretemporadzie potrafili zdominować Celtę na jednym z trudniejszych terenów w lidze, nawet pomimo gry w dziesięciu i wywieźli arcyważne trzy punkty, które, przynajmniej na tydzień, uciszyły głosy krytyki.
Następnie przenieśliśmy się na Mestalla, gdzie Valencia zachowała się… cóż, jak Valencia. Nietoperze prowadziły grę, choć było to bardzo ciężkie bez Daniego Parejo. Świetnie La Lidze przedstawił się Martin Ødegaard, przez którego stopy przechodził każdy atak Realu Sociedad, a Norweg był jednym z jaśniejszych punktów ofensywy Basków. Los Che jednak, mimo prowadzenia, nie trafili na pustą bramkę, przestrzelili w doliczonym czasie gry rzut karny, Coquelin chwilę później otrzymał czerwoną kartkę, a w 11. minucie extra time Oyarzabál wykorzystał rzut karny.
Na tym jednak emocje się nie kończyły, bo tego samego dnia obejrzeliśmy jeszcze, jak Mallorca z Tejero w składzie pokonuje na własnym terenie Eibar, w którym występował Febas, a Osasuna ogrywa Leganés. Śmiało więc możemy mówić, że to był dzień beniaminków, bo wieczorem fiestę urządzili zawodnicy Villarrealu i Granady, którzy strzelili po cztery bramki na inaugurację i zapewnili kibicom niezapomniane zawody, dzieląc się ostatecznie punktami.
Niedziela rozpoczęła się dość niemrawo, bo Deportivo Alavés pokonało Levante 1:0 po bardzo monotonnym i niezbyt ciekawym spotkaniu. Następnie Sevilla ograła 2:0 Espanyol na wyjeździe i ogromna w tym zasługa fenomenalnego Reguilóna, który niczym rasowy skrzydłowy, strzelił gola i zanotował asystę. Oprócz tego dość niespodziewanie Real Valladolid, w składzie którego niestety nie wystąpił jeszcze Łunin, wywiózł komplet oczek z Benito Villamarín, ogrywając 2:1 Real Betis, który przecież latem nie próżnował i do klubu trafili chociażby Nabil Fékir czy Borja Iglesias. Verdiblancos jednak najwyraźniej jeszcze nie osiągnęli szczytu formy i trzy bardzo ważne oczka wędrują na konto klubu sympatycznego, puszystego Brazylijczyka.
Ostatnimi w kolejce byli Atlético i Getafe. Choć oczekiwaliśmy pewnego, okazałego zwycięstwa Colchoneros i dominacji nad ubogim krewnym z przedmieść stolicy, to Los Azulones pokazali, że wcale nie muszą być takim łatwym orzechem do zgryzienia. Wzmocnieni latem podopieczni Bordalása co prawda przegrali z Atlético, nie oferując zbyt wiele w ofensywie, ale wyglądali solidnie i z pewnością im dalej w sezon, tym lepiej będą wyglądać. Gola na wagę trzech punktów strzelił Morata. Nie wykorzystał jednak rzutu karnego, podyktowanego po fantastycznym rajdzie Félixa, więc może czuć niedosyt. To samo dotyczy Portugalczyka, który opuścił boisko z uwagi na mały uraz. Zagrał dobrze, ale poza kilkoma rajdami i indywidualnymi błyskami nie zaprezentował swojego pełnego repertuaru, w czym oczywiście nie pomagali „sprzedający” łokcie i kopnięcia obrońcy Getafe. Trzeba jednak oddać mu to, że stoi na nogach i walczy do końca, co przecież nie zdarza się zbyt często, szczególnie u tak młodych piłkarzy.
Jeśli na coś warto zwrócić uwagę po pierwszej kolejce, to zdecydowanie liczbę czerwonych kartek. Pokazano ich w weekend aż 6 i naprawdę zalecamy szybko zapoznać się z nowymi przepisami, by więcej takich niespodzianek jak sytuacje Modricia czy Moliny nie było. VAR jednak pracuje lepiej, niż wcześniej i ten sezon pod tym kątem również zapowiada się naprawdę dobrze.
Najważniejsze mecze 2. kolejki Primera División:
Piątek, 23 sierpnia, 20:00 – Granada CF vs Sevilla FC
Sobota, 24 sierpnia, 19:00 – Real Madryt vs Real Valladolid
Sobota, 24 sierpnia, 21:00 – Celta Vigo vs Valencia CF
Niedziela, 25 sierpnia, 19:00 – CD Leganés vs Atlético Madryt
Niedziela, 25 sierpnia, 21:00 – FC Barcelona vs Real Betis
Górna część tabeli La Ligi 2019/20 | ||||
Lp. | Drużyna | Mecze | Bramki | Punkty |
1. | Real Madryt | 1 | 3:1 | 3 |
2. | Sevilla FC | 1 | 2:0 | 3 |
3. | RCD Mallorca | 1 | 2:1 | 3 |
4. | Real Valladolid | 1 | 2:1 | 3 |
5. | Athletic Bilbao | 1 | 1:0 | 3 |
6. | Atlético Madryt | 1 | 1:0 | 3 |
7. | Deportivo Alavés | 1 | 1:0 | 3 |
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze