Nie mogło być inaczej
Real nareszcie wygrywa
Nie był to wcale Real przesadnie odmieniony, choć nareszcie zwycięski. W jedenastce nie było tak wielu zmian, jak wielu przewidywało, jednak pojawił się element zaskoczenia. Zaczęło się jak zawsze, ale potem było nieco lepiej, a to głównie dzięki Karimowi Benzemie, który zanotował hat-tricka.
Zaczęło się jak zawsze. Szósta minuta, dwa szybkie podania Fenerbahçe, zaspanie Odriozoli i było 1:0 dla rywala. Keylor Navas miał piłkę na rękach, ale nic nie zrobił. Na szczęście gol nie podciął Los Blancos skrzydeł, o ile w ogóle je mieli. Tak czy inaczej Real w końcu się ogarnął. Sposób nie był może bardzo imponujący, bo najpierw fatalnie przejechał się obrońca Turków, a później Karim wykorzystał dogranie Kroosa z wolnego. Ale przecież nikt nie mówił, że ma być pięknie. Miało być solidnie i… brakowało do tego na pewno mniej niż wczoraj czy w Stanach Zjednoczonych.
Żeby nie było jednak kolorowo, obrona znowu musiała się posypać. Na prawej stronie Realu zrobiła się autostrada dla przeciwnika, a Dirar zszedł do środka, piłka odbiła się od Odriozoli i wylądowała za plecami wysuniętego Keylora. Cała drużyna pobiegła w stronę futbolówki, zupełnie odpuszczając lewego obrońcę rywala, za co zapłaciła największą karę.
W drugiej połowie błędów zespołowych praktycznie już nie było. Zmiany zmianami, ale Real był dość stabilny. I nie mamy na myśli tu popularnego sformułowania, które kończy się „ale stabilnie”. O ile w pierwszej połowie wszystko było po równo – liczba sytuacji, liczba bramek, a nawet liczba fauli – o tyle w drugiej dominacja Królewskich była wyraźna. Więcej gry w piłkę, więcej okazji, więcej strzałów, więcej… goli. Nawet trafienie na 3:3 nie była efektem jakiegoś większego błędu, lecz po prostu Tufan oddał strzał, o którym będzie opowiadać wnukom.
Real wygrał 5:3 i nareszcie można pochwalić go za grę w ofensywie. Szkoda, że więcej czasu nie dostał na przykład Kubo, dość przeciętnie wyglądała brazylijska młodzież, a sprawę załatwił tak naprawdę Benzema, choć sporo zrobili też Mariano czy Lucas – już po przerwie. Mimo wszystko jest zalążek nadziei, że będzie lepiej. Bo to jeszcze nie jest to. Prawda?
Real Madryt – Fenerbahçe SK 5:3 (2:2)
0:1 Rodrigues 6'
1:1 Benzema 12'
2:1 Benzema 27'
2:2 Dirar 35'
3:2 Benzema 53'
3:3 Tufan 59'
4:3 Nacho 62'
5:3 Mariano 80'
Real Madryt: Keylor; (46' Łunin) Odriozola (61' Carvajal), Varane (46' De la Fuente), Nacho, Marcelo (61' Gutiérrez); Valverde (73' Modrić), Kroos (73' Seoane), Isco (73' Kubo); Hazard (46' Lucas), Vinícius (62' Rodrygo), Benzema (61' Mariano).
Fenerbahçe: Atlay; Sağlam, Reyes, Jailson, Dirar; Kadioglu, Tufan, Potuk, Rodrigues; Muriqi, Kruse. Grali także: Moses, Isla, Tunc, Akbulut, Ekici, Frey, Sayyadmanesh
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze