Partido de morbo
Zapowiedź meczu z Atlético
Morbo. To hiszpańskie słowo nie ma dobrego polskiego tłumaczenia, ale najbliższe pewnie byłyby „niekomfortowe” czy „krępujące”. Sporo spotkań w Hiszpanii określa się mianem właśnie partido de morbo, kiedy mówimy o meczu z wieloma podtekstami. Dzisiejsze amerykańskie derby Madrytu, kończące tournée Królewskich po USA z pewnością można właśnie tak nazwać. W taki więc krępujący sposób kończymy wycieczkę za ocean i przyjrzyjmy się temu, czego świadkami możemy być dzisiejszej nocy.
Nie ukrywamy zupełnie, że kontuzja Marco Asensio zmienia wiele rzeczy. To duży cios dla niemal całego madridismo i niewątpliwie każdy z nas w głowie już wiele razy porównywał tę sytuację do urazu Jesé. Zgadza się nawet numer na koszulce. Oczywiście wszyscy liczymy, że ta historia się nie powtórzy i Marco faktycznie „wróci silniejszy”, ale plany na najbliższy sezon i ten entuzjazm trzeba nieco zmienić. Cios został zadany i nic już na to nie poradzimy, więc wróćmy do teraźniejszości i całego tego morbo.
Pierwszy punkt – Marcos Llorente. Hiszpan na prośbę Zizou został niejako „wyrzucony” z klubu, ale sam też wbił szpilkę Królewskim, co z osobistego punktu widzenia jest jak najbardziej zrozumiałe, i spośród ofert z Anglii czy Włoch wybrał właśnie Atleti. Bardzo możliwe, że u Simeone stanie się kluczowym punktem środka pola i dziś to własnie on ma wiele do udowodnienia, więc możemy oczekiwać sporej zaciętości rywali, jako że to właśnie Marcos będzie w dużej mierze kierował zespołem.
Punkt numer dwa – James Rodríguez. Kolumbijczyk wciąż przebywa na wakacjach, ale coraz głośniej mówi się o jego transferze do Atlético, co z pewnością nie przypada do gustu wielu kibicom Królewskich. Prawda jest też taka, że wszyscy chcemy, by ta telenowela dobiegła końca i być może właśnie dzisiejsze obowiązkowe spotkanie działaczy obu klubów nieco bieg rzeczy przyspieszy.
Trzeci, i ostatni punkt – to stare i zarazem nowe derby. Obie ekipy łączy wieloletnia rywalizacja, o której nikomu nie trzeba opowiadać. Faktem jest jednak, że oba zespoły przeszły latem sporo zmian i choć niewątpliwie to w ekipie Rojiblancos więcej się zmieniło, na boisku zobaczymy wiele nowych twarzy. Jest to przecież ostatnie spotkanie na tym tournée i nie dość, że zamysł trenerów powinien być już bardziej widoczny, to zbliżamy się przecież do startu sezonu, więc i nastawienie powinno być zupełnie inne, nieco ostrzejsze.
Wiemy, że ta pretemporada nas nie rozpieszcza. Nikt nie przepada za nocnym wstawaniem, choć ma to swoją wyjątkową atmosferę. Gra Królewskich jednak często tego nie wynagradzała, może poza pojedynczymi przebłyskami i drugą połową z Arsenalem. Do tego dochodzą kontuzje Brahima, Asensio czy Mendy'ego, które znów każą się zastanawiać, czy problemy z kontuzjami z ostatnich lat nie odezwą się już na początku sezonu.
Możemy wam jednak obiecać jedno – to ostatni mecz o nieludzkiej porze. Bądźcie z nami o godzinie 2 w nocy, bo prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą. Obyśmy mieli okazję właśnie to zobaczyć.
Sparing z Atlético Madryt rozpocznie się o 2:00 w nocy. W Polsce transmisję na żywo przeprowadzi Polsat Sport i Polsat Sport Premium 1.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze