Szaleństwo zwane Beckhamem
Dziesiąta historia z wyjazdowej <i>pretemporady</i>
26 lipca 2003 roku zawodnicy Realu Madryt wylądowali na lotnisku Kiumming. Miasto w południowych Chinach było zagrożone tajfunem Imbudo, który postawił cały region w stan gotowości. Tak rozpoczynynało się pierwsze azjatyckie tournée Los Blancos. Pierwszym przystankiem Królewskich były Chiny, a później odwiedzili jeszcze Japonię i Tajlandię.
Dzięki transferowi Davida Beckhama Real Madryt znalazł się w innej sferze. Anglik był ikoną w Azji, przez co podczas tournée kibice szaleli, z Beckhamem w samym epicentrum wydarzeń. „Rozumiem zainteresowanie mediów Davidem, ale przylecieliśmy tutaj z 25 zawodnikami Realu Madryt”, mówił wtedy Jorge Valdano, ówczesny dyrektor sportowy Los Blancos, któremu nie za bardzo podobało się nękanie gwiazdora już od postawienia pierwszego kroku na azjatyckiej ziemi.
Kiedy zaczęły się pretemporady w Azji, zaczęło się też mnóstwo historii opowiadanych z różnych perspektyw, nierzadko przez tubylców. Zhong Baohua, lokalny handlarz, mówił o swoim doświadczeniu telewizji CBS: „Kiedy przeczytałem, że Beckham zagra z numerem 23, a nie 7, próbowałem zdobyć repliki z tym numerem, ale to było niemożliwe. Wyprzedzili mnie. Nieważne, co zaoferowałem, nie było takiej możliwości”. Przy wejściu do jego sklepu klienci widzieli więc koszulkę Realu z „siódemką”… bez nazwiska.
Adidas, czyli firma, która łączyła Beckhama i Real Madryt, dostrzegł, że sprzedaż w Azji idzie w góę. „Dodanie do jakiegokolwiek produktu nazwiska Beckhama i nazwy «Real Madryt» oznaczała wystrzelenie sprzedaży w górę”, wspominają pracownicy niemieckiej firmy odzieżowej. O Becksie mówiło się tak dużo, że na konferencji prasowej przed wizytą w Tokio sam piłkarz zabrał głos: „Z tego co mi wiadomo, Real pozyskał mnie, bym grał w piłkę”.
Dziennik MARCA publikuje różne historie związane z ciekawostkami historycznymi dotyczącymi przygotowań Realu Madryt. W najbliższych dniach na portalu pojawią się tłumaczenia kolejnych artykułów z tej serii.
1. historia: Pierwsze amerykańskie tournée: trzy miesiące, rekiny i strzały
2. historia: Spanie na podłodze i 107 bramek w lidze
3. historia: Spełnione marzenie Ghańczyków i debiut Amancio
4. historia: Pierwszy gol w erze Florentino
5. historia: Mecz towarzyski, by uratować Barcelonę
6. historia: Aktor westernowy w Realu Madryt
7. historia: Bokserski pojedynek Robinho i Gravesena
8. historia: Rewolucjonista i mistrz na madryckiej ławce
9. historia: Klątwa Di Stéfano: „Tutaj drugie miejsce nic nie jest warte”
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze