Casemiro i Militão – dwie strony medalu
Brazylijczycy z szansą na triumf w Copa América
Dwanaście lat temu Brazylia po raz ostatni wygrała ważny turniej międzynarodowy. Trudno bowiem uznać za taki Puchar Konfederacji, w którym Canarinhos triumfowali w latach 2009 i 2013. W 2007 roku zwyciężyli za to w Copa América w Wenezueli, gdzie w finale pokonali Argentynę 3:0. Wtedy w ekipie Dungi błyszczał Robinho (najlepszy strzelec i zawodnik turnieju), a w finale gola strzelił wypożyczony wówczas do Arsenalu Júlio Baptista.
W najbliższą niedzielę dwóch zawodników Realu Madryt będzie miało okazję powtórzyć tamten wynik. Chodzi o Casemiro i Édera Militão, których reprezentacja stanie naprzeciwko Peru. Brazylia liczy na zdobycie swojego dziewiątego tytułu i podtrzymanie tradycji – gdy to właśnie na jej stadionach rozgrywa się Copa América, to ostatecznie triumfują właśnie Canarinhos. To największa różnica, jeśli przypomnimy sobie wyniki z Mistrzostw Świata w Brazylii – Maracanazo i 1:7 z Niemcami…
Role zawodników Los Blancos w reprezentacji są całkowicie różne. Casemiro jest dla selekcjonera nietykalny. To on stanowi kluczową postać w środku pola, gdzie skupia się przede wszystkim na defensywie. Po to, by inni mogli błyszczeć. Pod skrzydłami Tite Brazylia straciła zaledwie 10 bramek w 41 meczach. Od 1 września 2016 roku przegrała zaledwie dwa mecze. W żadnym z nich nie grał Casemiro – ani w towarzyskim spotkaniu z Argentyną w Australii, ani w starciu z Belgią na Mistrzostwach Świata w Rosji.
W ćwierćfinale Copa América Casemiro nie zagrał z powodu pauzy za żółte kartki, ale na mecz z Argentyną wrócił do pierwszej jedenastki. Był jednym z tych, którzy powstrzymali Messiego i spółkę. Łącznie defensywny pomocnik zaliczył już 40 występów w kadrze – ma na koncie 31 zwycięstw i dwie porażki.
Podczas gdy 27-latek może być zadowolony ze swojej roli, na innym biegunie jest Éder Militão. Obrońca ma jeszcze tylko jedną szansę, by nie wrócić na Stary Kontynent z niczym. Nie zagrał jeszcze nawet minuty, choć w półfinale miał ku temu szansę. 26 minut przed końcem murawę z kontuzją opuścił Marquinhos, ale selekcjoner zdecydował się wpuścić Mirandę. Na razie były gracz Porto ma na koncie cztery mecze w kadrze, ale na debiut w meczu o stawkę ciągle czeka…
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze