„Bale dąży do niegodnego rozstania”
Dziennikarz <i>Marki</i> o zachowaniu zawodnika i jego agenta
Poniższy tekst został napisany przez dziennikarza i felietonistę dziennika MARCA, Santiago Siguero.
Gareth Bale mówi ustami swojego agenta, aroganckiego Jonathana Barnetta, że ma ważny kontrakt i ma zamiar go wypełnić. I ma do tego pełne prawo. Nikt nie zmuszał Realu Madryt do przedłużania umowy z Walijczykiem w 2016 roku, kiedy klub wygrywał La Undécimę (po dobrym meczu Bale'a, który zwieńczył wykorzystując jedenastkę w serii rzutów karnych, mimo skurczów nawet w rzęsach). Na tym polega profesjonalny futbol. Kontrakty podpisuje się, kiedy istnieje wspólny interes z obu stron. Zarabiasz tyle, ile jesteś wart.
Chodzi jednak o to, że Bale, sześć lat po tym, jak stał się najdroższym transferem w historii Realu Madryt i pojawia się niemal we wszystkich skrótach na YouTube, kiedy Los Blancos wygrywali tytuły, nie osiągnął tego, co osiągnął Cristiano. Możecie nawet doczepić się Benzemy. Kto wyobraża sobie teraz Real bez Francuza?
Od dłuższego czasu Zidane wyobraża sobie jednak Madryt bez Bale'a. Tym bardziej po przyjściu Hazarda. Dlatego postawa Walijczyka (i/lub jego agenta) wydaje się dziecinna. Odnosi się do kontraktu, który jakkolwiek nie byłby lukratywny, to może być jego przepustką na trybuny w większej liczbie meczów, niż Florentino może tolerować. Kariera Bale'a w Realu Madryt, która nawet mimo kontuzji była całkiem niezła, nie zasługuje na taki bałagan. Bałagan, za który odpowiadają tylko Bale i Barnett.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze