Ostatnie słowo w sprawie Hermoso należy do Realu

Real Madryt nie zamierza siedzieć bezczynnie i obserwować jak Mario Hermoso wzmacnia Atlético. O takim ruchu transferowym rywala zza miedzy od jakiegoś czasu rozpisują się hiszpańskie media. Ostatnie słowo będzie jednak należeć do Królewskich. Za 7,5 miliona euro mogą odzyskać stopera, który w barwach Espanyolu zbierał bardzo dobre recenzje.

Zimą głośno było o możliwym powrocie do Realu Madryt, jednak trenerem Los Blancos był wtedy Santiago Solari. Temat został wstrzymany, a po przybyciu Zinédine'a Zidane'a całkowicie ucichł. Gdy Hermoso grał w Castilli, był jednym z tych zawodników, którzy nie zawsze trenowali z zespołem. Libertad Digital uważa, że podobnie jak w przypadku z Marcosem Llorente, między trenerem a piłkarzem nie ma feelingu.

Pojawienie się Atlético w kolejce po usługi stopera wywołały alarm w Realu Madryt. Jeżeli Królewscy nie skorzystają z klauzuli, według której mogą wykupić Hermoso z Espanyolu za 7,5 miliona euro, trafi do nich połowa kwoty zapłaconej przez zespół, do którego trafi obrońca. Tak stanowi umowa z Papużkami, która została podpisana latem 2017 roku.

Na Bernabéu nikomu nie podoba się to, że zawodnicy tacy jak Hermoso mogą grać u rywala zza miedzy. Stosunki między klubami nie są obecnie najlepsze, co zaczęło się wraz z transferem Theo Hernándeza. Ostatecznie wtedy Los Blancos zapłacili o dwa miliony euro więcej niż w klauzuli, by uniknąć konfliktu i nie złamać danego słowa. Wszystko wyszło jednak na jaw, co bardzo zirytowało władze Realu.

Przede wszystkim Królewscy wiedzą, że transfer Hermoso byłby wzmocnieniem bezpośredniego rywala. Los Blancos na razie nie poinformowali Espanyolu o swojej decyzji względem obrońcy, jednak debata na temat przyszłości 23-latka już się rozpoczęła.