Ramos: Relacje z prezesem nie były odpowiednie, ale rozwiązaliśmy to w jedno popołudnie
Zapis wczorajszej konferencji z kapitanem
Sergio Ramos pojawił się wczoraj w Valdebebas, by odnieść się do plotek dotyczących jego odejścia z Realu Madryt. Przedstawiamy zapis tego spotkania kapitana Królewskich z dziennikarzami w Valdebebas. Zawodnikowi towarzyszył jedynie oficer prasowy.
– Witam. Po pierwsze, dziękuję za przybycie na tę konferencję prasową. Po zgiełku, jaki się stworzył i przy różnych wątpliwościach, nie ma lepszego sposobu na wyjaśnienie sytuacji… Jestem gotowy odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości i pytania, jakie macie, by skończyć jak najszybciej z jakąkolwiek debatą i wątpliwościami, które moim zdaniem nie pomagają nikomu - po pierwsze klubowi, a poza tym kibicom czy mi osobiście. Dlatego dzisiaj nie będę się śpieszyć i odpowiem wszystkim, by nikt nie miał żadnych wątpliwości, bo moim zdaniem to jest najbardziej odpowiednie dla wszystkich – w taki sposób to spotkanie rozpoczął Sergio Ramos.
[RMTV] Widzimy, że jesteś uśmiechnięty i szczęśliwy. Jakie są twoje odczucia i jakie masz przesłanie dla kibiców?
Cóż, może będą inne pytania, które będą miały na celu rozwiązanie wszystkich wątpliwości, ale chcę jasno przekazać informacje o mojej przyszłość, bo spekulowano o wielu rzeczach. Nigdy nie miałem żadnego starcia z kibicami i żadnych wątpliwości wobec siebie. Jestem madridistą, chcę tu skończyć karierę, chcę tu wypełnić kontrakt. Patrzymy w przyszłość, zaczynamy jej budowanie i zostawiamy za sobą zły sezon. Gdy będę odchodzić, chciałbym odejść z klasą, ze zwycięstwami. Uważam, że też na to zasługuję po tylu latach tutaj.
[ABC] Gdybyś był prezesem Realu Madryt, pozwoliłbyś odejść za darmo zawodnikowi grającemu na takim poziomie jak Sergio Ramos?
[śmiech] Nie, absolutnie. Przedłużyłbym z nim kontrakt dożywotnio! Mam z prezesem, jak on sam powiedział, stosunki jak ojciec z synem i mocno się kochamy, bo na końcu spędziliśmy razem wiele lat. On podejmuje różne decyzje, ale zawsze okazywał mi wyjątkową sympatię przy każdej z nich. Jeśli coś robił dobrze, to zawsze chronił swoich zawodników.
[COPE] Powiedziano więc wiele kłamstw, nie do końca rozumiano wiele rzeczy [Ramos kiwa twierdząco głową]… Więc jasno powiedz: nie chcesz odchodzić z Realu Madryt? Nie masz też złych stosunków z prezesem?
Absolutnie. Nie chcę odchodzić z Realu Madryt. Zawsze mówiłem, że moim marzeniem było zakończenie tutaj kariery. Prezes może potwierdzić, że zawsze mówiłem mu, że nigdy nie odejdę z Realu Madryt, jeśli tylko miałbym umowę. Mówiłem nawet, że mogę tu grać za darmo, bo takie są moje odczucia. Co do relacji z presim, znacie je wszyscy. Od zawsze mamy stosunki jak ojciec z synem, ale kto nie kłóci się ze swoim ojcem, kto nie ma z nim dyskusji. Dlatego zawsze najlepszym rozwiązaniem były rozmowy między nami i zatrzymanie kierowania sprawami przez osoby trzecie, co czasami miało miejsce. Nic więcej. Zabolało mnie, że wyjechałem z Hiszpanii na tydzień i wróciłem do zgiełku na temat tego, że chcę odejść, że walczę o kontrakt… Od dawna nie rozmawiałem o swojej umowie ani nie walczyłem o pieniądze z Florentino, bo to jest mało ważny temat. Mnie to nigdy nie martwiło, bo ja jeśli mam tu kontrakt, to bardzo mi się tutaj podoba i chce zakończyć tu karierę.
[La Sexta] Czy w rozmowie z Florentino poruszyliście temat przedłużenia umowy? Może poprawienia jej warunków? Czy po prostu była rozmowa w celu zamknięcia całej tej sprawy z odejściem? Czy doszło do czegoś więcej? Możemy spodziewać się, że jeszcze do czegoś dojdzie?
Nie. Ani minuty nie rozmawialiśmy o pieniądzach. Możesz to zweryfikować u prezesa, gdy tylko zechcesz. To był temat zaufania i sympatii emocjonalnej. Dla mnie w piłce są dwa ważne filary: kibice i prezes. Uważam, że zawsze muszę mieć z nimi 100% relacje pod względem wierności i wszystkiego. Więc miałem pewne wątpliwości i pewne rzeczy mi się nie podobały, a pewne również zabolały, ale najlepszym sposobem była rozmowa, rozwiązanie tych problemów i ustawienie utaj filaru na swoim miejscu, bo właśnie tu chcę być.
SER] Prezes publicznie potwierdził, że na pierwszym spotkaniu poinformowałeś go o ofercie z Chin. Czy miałeś opcję na odejście do Chin? Chciałeś zamienić elitarny futbol i Real Madryt na grę w Chinach?
Nie, absolutnie. Jasne, że na stole była oferta, a ja nie jestem osobą, która kłamie. Korzystasz z niej, gdy jeden z dwóch filarów zawodzi. Jeśli kibice mnie tu nie chcą, zastanawiam się nad tym. Tak jednak nie jest. Uważam, że byłem wierny madridismo, temu herbowi i tej koszulce. Czuję się tu kochany. Cóż, jak powiedziałem, relacje z prezesem nie były takie, jakie moim zdaniem powinny być, ale to rozwiązaliśmy. W żadnym momencie nie planowałem odejścia do Chin, a tym bardziej mając tu kontrakt. Jak mówię, nie odejdę ani za darmo, ani za pieniądze. Pojawiły się spekulacje, że chciałem otrzymać swoją kartę zawodniczą i jest to kłamstwo. Ani o to nie prosiłem, ani tego nie żądałem. To była oferta, którą skomentowaliśmy prywatnie z prezesem i ludźmi, którzy przyszli ze mną. Pojawiło się wiele plotek, które chcę wyjaśnić, bo za 15 dni mam ślub i tam chcę naprawdę uściskać Florentino, a nie po to, by udawać i zapozować do zdjęcia. Taki jestem na dobre i na złe, a chcę dalej być w danych miejscach, gdzie naprawdę czuję się kochany. Tutaj czuję się kochany, a gdy coś zawodzi, to mam tą pewność i odwagę, by porozmawiać z nim jak ojciec z synem, jak to określa sam presi. Wczoraj to wszystko załatwiliśmy i po tym nie trzeba moim zdaniem mówić niczego więcej. Chcemy stworzyć razem przyszłość Realu Madryt po okropnym roku ze strony wszystkich. A jak będę odchodzić, to w wielkim stylu, bo uważam, że na to zasłużyłem. Odejdę wygrywając.
[MARCA] Czy jesteś obecnie zadowolony ze swojej pensji? Czy zabolałoby cię, gdyby tego lata przyszedł nowy zawodnik i zarabiałby więcej od ciebie?
Wszyscy, którzy przyjdą i dostaną więcej, będą dobrym sygnałem, bo będzie to oznaczać, że są crackami. Moim zdaniem topowych cracków jest niewielu, a ja jestem bardzo zadowolony z moich zarobków i także mojego kontraktu. Presi wie, że mieliśmy od roku zgłosić się w sprawie umowy, ale nikt nie pukał do jego drzwi, bo naprawdę sprawy finansowe nie interesują mnie, gdy mam ważną umowę. Gdy moja rodzina i ja jesteśmy szczęśliwy, ta sprawa jest drugoplanowa. Dla mnie każdy ma tyle, na ile zasługuje, a porównania są wstrętne. Jeśli ktoś przyjdzie i będzie zarabiać więcej, będę się cieszyć. Wydaje się, że Ramos zawsze rozmawia o umowie i pieniądzach, a w ogóle tak nie jest. Jak mówię, nie odszedłbym ani za darmo, ani za pieniądze. Przeciwnie, grałbym w Realu za darmo, bo takie są moje uczucia.
[esRadio] Szukając wyjaśnienia dla informacji z tego tygodnia, tak naprawdę wychodzi tyle, że miałeś wątpliwości i bolały cię pewne sprawy. Pytanie jest następujące: jakie były twoje wątpliwości i co cię zabolało?
Cóż, odpowiedziałem na to w kilku pytaniach, ale mogę powtórzyć. To temat sympatii i temat emocjonalny dotyczących moich stosunków z prezesem. Czasami te sprawy miały się wyśmienicie, a ja uważam, że relacje z moim prezesem zawsze powinny być dobre. Nie wiem, jak może być w ogóle inaczej. Zawsze tak było poza kilkoma dołkami, które mieliśmy. To wszystko załatwia się rozmową. Na końcu gdy dwoje ludzie ma ten sam cel, jest łatwiej. I jak mówię, z prezesem po jednym popołudniu wszystko jest rozwiązane, zapomniane. Teraz mamy chęci na tworzenie nowej przyszłości Realu Madryt. Nie chcemy żyć przeszłością, a chcemy stworzyć piękny projekt, by osiągać cele, jakie mamy.
[Chiringuito] Wielu piłkarzy wybrało w ostatnich latach przejście do egzotycznych krajów, by zarobić dużo więcej pieniędzy. Co przeważyło u Sergio Ramosa? Poczucie madridismo? To sprawiło, że nawet nie rozważyłeś tej propozycji?
Tak, ogólnie tak. Myślę, że wciąż nie nadszedł dla mnie taki moment. Zawsze powtarzałem, że dopóki dusza i ciało będą wytrzymywać bronienie tego herbu na poziomie, jaki moim zdaniem powinienem prezentować, to będę starać się to robić. Mam dwa lata umowy, ale nie wiem czy to będą dalsze cztery lata czy sześć, a może tylko jeden. Jednak dopóki będę czuć tę siłę do bronienia tego herbu, nawet tego nie planuję. Dawno temu powiedziałem zresztą naszemu prezesowi, że jeśli odchodziłbym, to nie do drużyny, która rywalizowałaby z Realem. Nie wiem… nie dałbym rady tego robić. Dlatego jeśli kiedyś odszedłbym z Realu, to dlatego, że uznałbym, iż ciało nie pozwala mi na pozostawanie na topowym poziomie. Wtedy odszedłbym daleko do drużyny, która nie rywalizowałaby z nami.
[Cuatro] Popraw mnie, jeśli się mylę. Czy koledzy w ostatnich dniach prosili cię o pozostanie? Jeśli tak, ile znaczy dla ciebie to wsparcie szatni?
Cóż, to inny z powodów… kolejny z filarów, jakbym to ujął. Prezes, kibice i szczególnie koledzy. Jestem kapitanem Realu Madryt i czuję się bardzo kochany oraz wspierany przez moich kolegów. Zawsze ważne jest, by te wszystkie spekulacje prasy każdy odpowiednio interpretował, ale koledzy naprawdę mnie znają. Jest wielu, którzy praktycznie nie mieli żadnych wątpliwości, że tutaj zostanę. Cóż, przy całym hałasie, jaki stworzono, niektórzy mogli mieć wątpliwości, ale też chcę wyrazić wdzięczność, że kilku okazało mi tą bliskość i napisało wiadomości z sympatią, wykazując po tych wszystkich latach takie docenienie mojej osoby.
[ESPN] Zabolało cię, że w poniedziałek prezes zdradził aż tak wiele? Że powiedział o ofercie z Chin i że zarabiasz najwięcej w Realu Madryt?
Nie. Mnie boli to, co tworzy się medialnie. Na końcu można we mnie wątpić, chociaż to mnie też trochę denerwuje. Jestem tu od wielu lat, ciężko było mi się tutaj dostać, jestem od wielu lat kapitanem i podoba mi się to, gdzie jestem. Jestem tu szczęśliwy, moja rodzina jest szczęśliwa, mam tu wszystko. Na końcu temat finansowy jest całkowicie drugoplanowy. Co do wywiadu, wiadomo, że może mieć spory rozgłos, a sprawy mogą być źle zrozumiane czy pójść w innym kierunku. Oczywiście dlatego tutaj dzisiaj jestem. Wczoraj pojechałem spotkać się z prezesem, by to wszystko wyjaśnić. Nawet go tu zaprosiłem, jeśli chciałby być tu ze mną. Jednak ja chyba wam wystarczę, bo odpowiem na wszystkie tematy, jakie macie [uśmiech].
[Onda Cero] To prezes powiedział w poniedziałek, że chciałeś odejść za darmo.
Nie wiem, nie słuchałem wywiadu, byłem poza krajem.
Powiedział, że on nigdy nie pozwoli ci odejść za darmo. Czy nie uważasz, że w tej waszej relacji z ojca z synem czasami jednak po obu stronach jest za dużo brudnej gry? Że jest za dużo gierek i podchodów? Że wy ze sobą nie rozmawiacie, a wypowiadają się wasze otoczenia?
Cóż, być może to był jeden z błędów w pewnych momentach, bo zawsze mieliśmy świetne stosunki przy kilku dołkach. Jednak właśnie zawsze, gdy mieliśmy problemy, to potrafiliśmy praktycznie codziennie ze sobą rozmawiać. Ja za tym tęskniłem, a gdy ci tego brakuje, to zaczynasz myśleć o sprawach i analizujesz to wszystko… w tym takie opcje, jak ta, która nadeszła z Chin. Jednak z opcji czy oferty na stole bardzo daleko do decyzji o odejściu czy chęci odejścia. Wszystko trochę wyolbrzymiono. Też wolałbym, żeby to nie wyszło, ale to wszystko już wypłynęło. Stało się, więc przynajmniej wytłumaczę się, żeby wszyscy się uspokoili i żebyśmy pogrzebali sprawę Ramosa przynajmniej do sezonu. Niektórzy już tyle na mnie naszczekali, żeby jeszcze mieć całe lato na swoje opinie [śmiech]. Chcę mocno zamknąć ten temat: zostaję w Realu Madryt. Jestem tu bardzo szczęśliwy i pragnę dalej pokazywać, że mogę dać z siebie wiele i że chcę wygrywać z tym klubem. Do tego chcę uspokoić moich kibiców. Jak mówię, sam chcę pojechać na wakacje i patrzeć kto zostanie kupiony, kto nie… Wszyscy powinniśmy się tym cieszyć, a nie rozmawiać o Ramosie.
[RTVE] Co najbardziej cię zabolało? Wypuszczenie tej sprawy do mediów? Że znowu mówi się o tobie w kontekście pieniędzy?
W pewnym sensie po trochę wszystkiego. Gdy wychodzą takie spekulacje, ludzie tworzą błędne opinie. Dlatego zaproponowałem konferencję, by to wyjaśnić, że to żadna strategia, że nie chcę nowej umowy, że o nic nie gram i że cieszę się, że jestem w Realu. Nic więcej.
[GolT] Jak wielki wpływ na wasze relacje z prezesem miała rozmowa po rewanżu z Ajaxem? Tamto starcie w szatni sprawiło, że poczułeś ochłodzenie waszych stosunków?
Na końcu po bardzo trudnym sezonie dla wszystkich, który nastąpił po wielkim okresie z tytułami i zwycięstwami, sytuacja po Ajaxie też przyszła w momencie wielkiego napięcia. Odpadliśmy i wszyscy mieli podwyższone ciśnienie, zawodnicy i nawet prezes. Na końcu to zostaje za nami. To była jedna z tych kropelek, która zapełnia szklankę i na końcu gdy ta się wypełnia, nadchodzi moment na rozmowę, na wyjaśnienie spraw i rozpoczęcie wszystkiego od zera. Jest jak wtedy, gdy przyprowadzasz dziewczynę do domu rodzinnego, nie podoba się ona twojemu ojcu, ale przyprowadzasz ją kolejnego i kolejnego dnia aż w końcu mu się spodoba [śmiech]. Są sprawy, przy kumulacji których musisz zacząć od zera. Uważam, że załatwiliśmy to w najlepszy sposób i że zasługiwała na to nasza relacja, którą mamy po tylu latach. Zasługujemy, by mieć dobre relacje, a ja muszę czuć się kochany w moim klubie przez mojego prezesa i moich kibiców oraz oczywiście kolegów. Ten filar zaczynał być słaby i trzeba było go wzmocnić. Myślę, że z obu strony zachowaliśmy się logicznie i spójnie, wykazując się dużą sympatią. Od teraz moim zdaniem nie będzie już żadnego problemu.
[Fox Sports] Zapewniasz, że zostaniesz i że rozwiązałeś sprawy z prezesem. A jak czujecie się jako drużyna po tym złym sezonie? Odbyliście rozmowę między sobą? Przemawiałeś jako kapitan do reszty kolegów?
Po złych wynikach, szczególnie w ostatnich tygodniach w lidze, mieliśmy dużo czasu, by porozmawiać, podebatować i przede wszystkim przeanalizować, dlaczego to wszystko się stało, w czym zawiedliśmy i co możemy poprawić. Na końcu na chłodno wyciągasz dobre wnioski potrzebne do budowania nowej przyszłości. W tym sensie to właśnie zrobiliśmy. Mieliśmy na to dużo czasu. Gdy nie masz tego szczęścia bycia w finałach, które są teraz rozgrywane, to masz ten czas na to, czego nie lubisz, ale co jest potrzebne w momentach trudności, by zespół nabrał sił do budowy czegoś nowego.
[El Mundo] Dlaczego twoim zdaniem najczęściej w tych dniach słychać było, że Sergio Ramos chce po prostu więcej pieniędzy?
Po pierwsze, jestem Hiszpanem i tutaj zawsze się tak na nas patrzy. Do tego wydaje się też, że gdy mówi się o nowych kontraktach, to zawsze porusza się też moją umowę. Przez lata nowe kontrakty podpisywali różni gracze, wielu odeszło, a wielu zostało, ale wszyscy na to zasługiwali. Tymczasem Ramos zawsze ma mieć strategię, żeby więcej zarabiać czy żeby przestać być niezadowolonym. Jest przeciwnie. Przeżywam to samo od wielu lat, ale żyję z tym spokojnie. Mam czyste sumienie, jestem zadowolony z tego, gdzie jestem i jestem zadowolony z tego, ile zarabiam. Temat finansowy jest tu całkowicie na drugim planie. Na końcu myślisz o tym, gdzie żyjesz, myślisz o rodzinie, o klubie, jaki reprezentujesz – tego nie da się kupić. Dlatego będziemy tu nawet za darmo dopóki ze sobą wytrzymamy.
[SportsTV] Mówisz, że wielkie transfery są zawsze pozytywne. Hazard po finale Ligi Europy praktycznie pożegnał się z Chelsea. Jak oceniłbyś jego transfer do Realu Madryt? I proszę, wypowiedz się na temat weekendu: Tottenham czy Liverpool?
Wypowiedziałem się przy okazji półfinałów, gdzie oczywiście byłem za Liverpoolem, ale między Tottenhamem a Liverpoolem szczerze jest mi wszystko jedno. Co do Hazarda, wydaje mi się wielkim piłkarzem, graczem z topu. Myślę, że bardzo przydałby się Realowi. Na dzisiaj nie mogę powiedzieć więcej, bo go nie znam. Oby przyszedł taki piłkarz jak Hazard, bo moim zdaniem może on dać wiele Realowi Madryt.
[Goal] Nie wróciłeś do gry w ostatnich kilku meczach i pod koniec pojawiło się wiele spekulacji co do twojej kontuzji. Możesz wyjaśnić, co się z tobą działo?
Cóż, po meczu z Valencią doznałem naderwania I stopnia, co wstępnie nie było niczym wielkim. Po 10 dniach wydawało się, że mogę zdążyć na Bilbao, więc wykonałem większy wysiłek. Czasami mylimy się, bo mamy taki temperament i czujemy, że możemy zrobić więcej niż faktycznie jesteśmy w stanie. Doznałem kontuzji, pogłębiłem uraz przed meczem z Bilbao i doszło do naderwania II stopnia w łydce. To oznacza praktycznie 1,5-2 miesiące przerwy. Próbowałem zdążyć na Betis, ale lekarze zatrzymali mnie, bo znowu mogłem odnowić ten problem. Po Betisie i kolejnym tygodniu pracy dzisiaj trenuję już praktycznie normalnie bez bólu. Teraz mamy dwa mecze z kadrą, w których chciałbym zagrać. Mam takie szczęście, że ostatni mecz w sezonie z reprezentacją mogę rozegrać tutaj na Bernabéu. Postaram się pożegnać w dobrym stylu. Piłkarze lubią grać i być aktywnymi. Gdy masz kontuzję, to masz inne odczucia. Myślę, że sytuacja była dosyć klarowna. Jeśli ktoś wątpi we mnie czy myśli, że odpuściłem przed końcem, to zna mnie dosyć słabo.
[Radio MARCA] Powiedziałeś przy wypowiedzi o filarach, że jeśli kibice by już ciebie nie chcieli, rozważyłbyś odejście. Czy rozumiesz, czy może nawet zabolało cię, że niektórzy zwątpili w twoje zaangażowanie czy madridismo? W listopadzie słyszałeś gwizdy na Bernabéu. Wtedy wybrnąłeś z tego z elegancją i nie odpowiadałeś na żadne zaczepki. Czy jednak rozumiesz, że część madridismo może w ciebie wątpić?
Tak, na dzisiaj tak. Dlatego na końcu chcę to wszystko wyjaśnić, by kibic nie był kierowany przez media, bo nie wszystko, co pojawia się w prasie, jest prawdą, a czasami jest po prostu kłamstwem. Chcę, żeby usłyszeli wszystko ode mnie i żeby nikt nie przemawiał za mnie. Na tej podstawie nie sądzę jednak, że chodzi o ich zwątpienie. Uważam, że zawsze byliśmy wobec siebie wierni. Zawsze współdziałaliśmy dobrze i jestem im za wszystko wdzięczny, a przez te 14 lat nasze stosunki były wyjątkowe. Jak powiedziałem też wtedy, to świetny wynik, jeśli przez 14 lat gwizdano na mnie raz [śmiech]. Kibice mają rację czy nie, trzeba to bardzo szanować. Ci, którzy są tu najdłużej i mają największe znaczenie, muszą to wszystko ciągnąć, a na końcu małe przywołanie do porządku jest nawet dobre. Może nie gwiżdże się na wszystkich, bo są na przykład młodsi zawodnicy, ale tu gwizdano też na Cristiano czy na mnie. Uważam, że fani w głębi chcą po prostu reakcji drużyny, a ja nigdy w życiu nie będę złościł się na kibica za to, że gwiżdże. Ani na mnie, ani na żadnego kolegę. Jasne, że łatwiej jest, gdy pomagają nam oklaskami czy sympatią, ale czasami nie wygrywasz, a kibic jest zły i rozczarowany. Zrozumiałe jest to, gdy wyrażają swoje opinie. My jesteśmy postaciami na boisku, staramy się grać jak najlepiej, ale nie zawsze wychodzi nam to dobrze. Dlatego doskonale rozumiemy, gdy gwiżdże się raz czy czterdzieści razy. Jednak im jest tego mniej, tym lepiej.
[Movistar+] Jak wygląda z twojej perspektywy nowy Real Madryt? Jako kapitan znasz plany klubu? Jak to wszystko się kształtuje?
Myślę, że wygląda bardzo obiecująco. Sam dowiaduję się, kto ma przyjść, a kto nie, ale wydaje mi się, że wygląda to dobrze, naprawdę. Myślę, że na tym to polega, by stworzyć nową ekipę. Ktoś przyjdzie, ktoś odejdzie, ale najważniejsze jest odzyskanie głodu zwycięstw, bo to sprawi, że pójdziemy do przodu. Niektórzy mówią, że już go nie odzyskamy, ale ja mam te same ambicje. Jak powtarzam, resetuję się w każdym roku i mam zawsze te same chęci na wygrywanie, niezależnie od poprzednich zwycięstw. Myślę, że do tego nowi zarażają resztę nadziejami, motywacją i radością. Moim zdaniem czeka nas świetna przyszłość i oby tak było. Na końcu piłka to wyniki i trofea. Wszyscy mamy nadzieję na oglądanie Realu jako mistrza w nadchodzącym sezonie.
[Canal Sur] Jednej rzeczy nie rozumiem za dobrze. Prezes powiedział, że to wy poprosiliście o spotkanie i że na nim poprosiliście o odejście z Realu Madryt. Ty mówisz, że zawsze chciałeś zostać w Realu Madryt. Co się stało? Spotkanie poszło źle i obrało inny kierunek niż ten zamierzony?
Nie, spotkanie było bardzo normalne, bardzo spokojne i bez żadnego podniesienia głosu. Było wręcz przeciwnie. Przedstawiłem mu tę ofertę, by o niej wiedział. Swego czasu porozmawiałem z trenerem, a następnie odbyłem rozmowę z prezesem. Uważam, że to było wymagane minimum. Na tej podstawie porozmawialiśmy o innych sprawach, ale to nie oznaczało, że chciałem odejść ani że miałem odejść za darmo. Wręcz przeciwnie, przedstawiono ofertę, porozmawialiśmy i tyle. To było prywatne spotkanie, które wyszło na światło dzienne. Na końcu trzeba było wyjaśnić fałszywe spekulacje, żeby ludzie dobrze wszystko rozumieli.
[EFE] W przeszłości mieliście już z prezesem problem i wtedy też mówiłeś, że wszystko rozwiązuje się, gdy odbywacie prywatne rozmowy. Dlaczego teraz tak nie było? Dlaczego od razu nie porozmawiałeś sam z prezesem? Coś w tym przeszkadzało?
Nie, nie… Propozycję przedstawiłem z pewnymi zaufanymi ludźmi, którzy od wielu lat są ze mną, a potem zostałem z nim. To, o czym miałem porozmawiać z prezesem, przekazałem sam. Mamy do siebie takie zaufanie, że możemy rozmawiać jak ojciec z synem, ale wtedy już nie było z nami osób, które mi towarzyszyły. Dlatego mówię, że to było coś poufnego i prywatnego między nami.
[Castilla-LaManchaTV] Raúl Bravo, twój były kolega z zespołu, został w tym tygodniu powiązany z siatką ustawiania meczów. Czy uważasz, że mogło dojść do ustawienia jakiego meczu w Primerze?
[parska śmiechem] Myślę, że to jest pytanie nie na miejscu. To tematy, gdzie wchodzi wymiar sprawiedliwości. Mam wobec Raúla Bravo wyjątkową sympatię, bo przez parę lat graliśmy tu w jednej ekipie. Cóż, to sprawy, które rozstrzygnie wymiar sprawiedliwości. Nie wiem, co zrobił czy czego nie zrobił. Prawda jest taka, że nie za bardzo mnie to martwi i w tym względzie pozostaję bardzo spokojny.
[El Espanol] By uniknąć jeszcze takich spekulacji, co dokładnie powiedział ci prezes? Czym cię przekonał?
On i ja wiemy, gdy feeling między nami jest totalny i gdy taki nie jest. Tak dobrze się rozumiemy od wielu lat, że po jednym spojrzeniu nie musimy nic mówić. Nie będę tu jednak zdradzał tematów rozmowy z prezesem. Gdybym ci o tym powiedział, wtedy mielibyśmy problem, wtedy by mnie wyrzucił [śmiech]. Nie, jak mówiłem, nasze stosunki są tak dobre, że on wie, jaki miałem problem czy kiedy poczułem się źle i na odwrót, kiedy ja mogłem go czymś urazić. Na końcu to było pojednanie, których było między nami wiele przez te lata przy tych relacjach ojca z synem. Nie można tu dodać wiele więcej.
[AS] Mówisz o wielu filarach, ale praktycznie nie powiedziałeś niczego o Zidane'ie. Rozmawiałeś z nim w ostatnich dniach? Jeśli tak, co ci powiedział?
Nie, w ostatnich dniach nie. Jednak to była nietypowa i niecodzienna propozycja, więc swego czasu rozmawiałem o niej z Zizou. Na końcu moim zdaniem to są rozmowy, które musisz odbyć ze swoim prezesem i ze swoim trenerem. Oczywiście Zizou był z tym wszystkim na bieżąco, ale to są sprawy prywatne między nim a mną, które nie powinny wychodzić.
[Vavel] Czy uważasz, że w Realu są większe wymagania niż gdziekolwiek indziej i że gdy tu się nie wygrywa, to znosi się to gorzej niż gdziekolwiek indziej?
Tak, ale to jest wielkość tego klubu. Przez te lata przychodzili tu wielcy zawodnicy, którzy prezentowali tu na końcu tylko połowę siebie. Cóż, jestem tu od wielu lat i te wymagania sprawiają, że jesteś lepszy. Wydźwięk wielkiego meczu w Realu jest nie do porównania z innym klubem. Jest w tym wiele pozytywnych i niewiele negatywnych rzeczy, ale ta presja i reperkusje moim zdaniem sprawiają, że jesteś lepszy i bardziej wymagający wobec siebie. Na końcu musisz mieć tu perfekcyjną karierę, bo przez byle słabość możesz tu utonąć. To też sprawia, że jesteś coraz mocniejszy i taki musisz być przez cały czas.
[agencja z Chin] Mówisz, że teraz do tego nie dojdzie, ale gdy uznasz, że ciało nie pozwala ci grać na topowym poziomie, bierzesz pod uwagę Chiny jako kierunek na kontynuowanie kariery?
Nie wiem. Prawda jest taka, że zawsze czułem sympatię, gdy jeździliśmy do tego kraju. Dlaczego nie? Nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Nie wiem jednak, czy będę tu dwa lata, czy cztery, czy wyjadę do Chin, czy wyjadę do Stanów Zjednoczonych, czy będę tutaj trenerem… Jest wiele opcji, ale nie potrafię teraz postawić na jedną, bo wtedy na pewno bym cię okłamał. Wachlarz jest tu bardzo szeroki. Ja skupiam się teraz na rywalizacji przez jak najdłuższy czas i chcę iść rok po roku, a potem zobaczymy, co się wydarzy.
[Fox Sports] Mówisz, że chcesz odejść w wielkim stylu, ale ostatni kapitanowie Realu Madryt nie odchodzili stąd w taki sposób. Dlaczego w twoim przypadku ma być inaczej? Co musisz zrobić, by było inaczej?
Nie wiem ani dlaczego, ani co powinno się było zrobić z innymi. Ja ci mówię o tym, czego bym chciał ja. Chciałbym zakończyć karierę w wielkim stylu, bo moim zdaniem na to zasługuję po tylu latach poświęcania się dla tego klubu. Zobaczymy. Widzieliśmy, jak kariery kończyli niektórzy koledzy, którzy ciągle byli młodzi… [śmiech] Nie wiem, wydaje mi się, że wielkość Realu sprawia, że zasługujesz na takie odejścia, jakie widzieliśmy w innych ligach w przypadkach takich ikon jak Pirlo, Buffon, Lampard czy Gerrard. To są odpowiednie pożegnania dla wielkich postaci, ale zobaczymy.
[Goles con Parrado] Czy po rozwiązaniu problemu z prezesem dałeś mu jakieś rady odnośnie do transferów?
Nie, ani nie przyjmuję takiej roli, ani nie doradzam nikomu. Prezes nie potrzebuje rady od piłkarza. To prawda, że czasami pyta się mnie jako kapitana o jakiegoś gracza, ale zapewniam, że to nie zależy ode mnie – na przykład czy przyjdzie Hazard. Te decyzje należą do innych. Jestem tu od wielu lat i czasami przypisuje mi się rzeczy, jakich wcale nie robię. Jestem tu od wielu lat i jestem tu kapitanem, ale nic więcej. Nie kupuję zawodników, nie ustalam, kto ma być trenerem i nie ustawiam godzin treningów. Od tego są odpowiedni ludzie. W tym względzie prezes to prezes, a kapitan to kapitan i każdy ma swoje miejsce.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze