Zimna wojna między Bale'em a Realem Madryt
Walijczyk utrzymuje, że nie zamierza odchodzić
Real Madryt nie liczy na Garetha Bale'a w kontekście kolejnego sezonu. Taka jest decyzja Zinédine'a Zidane'a, ale także zdanie działaczy, którzy uważają, że cykl Walijczyka dobiegł końca. Uznaje się wręcz, że brakuje tylko ostatecznej daty zakończenia tego związku. Sprawa jest jednak trudniejsza niż się wydaje, a cała telenowela dopiero startuje.
Temat jest prosty: Bale nie chce opuszczać Realu Madryt. Kolejne takie same wypowiedzi Jonathana Barnetta nie są żadną groźbą czy strategią, a po prostu życzeniem i planami zawodnika oraz jego rodziny. Atakujący i jego najbliżsi czują się doskonale w Madrycie i nie zamierzają tego zmieniać. Na przykład, jeśli chodzi o powrót na Wyspy Brytyjskie, problemy rodziny żony Walijczyka z mafią sprawiają, że poczucie bezpieczeństwa jest dużo wyższe w stolicy Hiszpanii niż w Anglii.
Z drugiej strony, aspekt sportowy też jest prosty: Bale nie liczy się dla Zidane'a. Wie o tym klub i widzi to sam zawodnik, nawet jeśli Francuz nie rozmawiał z nim jeszcze o następnym sezonie. Chociaż 29-latek sprawia wrażenie wyizolowanego i kompletnie obojętnego na wszystkie doniesienia, to dobrze wie, co się święci. Mimo wszystko jego nastawienie co do przyszłości się nie zmienia. Nawet pomimo tego, że – jak twierdzi MARCA na podstawie wiadomości od otoczenia Walijczyka – atakujący nie miał praktycznie żadnej interakcji z trenerem od jego powrotu poza przekazywaniem prostych instrukcji sportowych. Można powiedzieć, że ich codzienne relacje nie istnieją.
Zizou nie liczy na Bale'a, ale wpuszcza go do gry dla utrzymania jego wartości rynkowej. Francuz planuje kolejną drużynę bez atakującego, ale ten na dzisiaj nie zamierza odchodzić. Poza dobrym samopoczuciem w Madrycie dochodzi aspekt finansowy. Według większości źródeł, Walijczyk zarabia w Hiszpanii około 15-17 milionów euro netto rocznie, a takie zarobki może zaoferować mu teoretycznie tylko kilka klubów w Europie. Co więcej, obecnie ani Królewscy, ani zawodnik nie mają żadnych ofert czy nawet zapytań w jego sprawie, co utrudnia spełnienie życzenia Zidane'a.
Los Blancos oczywiście najmocniej liczyli i liczą na Manchester United. Problem jest taki, że na dzisiaj sam Bale nie rozważa przeprowadzki do Manchesteru, a tym bardziej jeśli Czerwone Diabły nie będą grać w Lidze Mistrzów. Co więc zostaje? Tottenham, chociaż ten nie ma w tym momencie warunków finansowych, by wykupić atakującego, a następnie zbliżyć się do jego wymagań finansowych. Tu pojawia się opcja wypożyczenia, o której ostatnio informowano, chociaż nie podoba się to otoczeniu gracza, które uznaje same takie spekulacje za brak szacunku. „Każdy inny piłkarz z przewrotką na wagę zwycięstwa w finale Ligi Mistrzów dostałby pomnik pod stadionem”, mówią najbliżsi Walijczyka.
Potencjalnie zostaje jeszcze Bayern, który ma siłę finansową i szykuje się do przebudowy. Niemcy jednak też na razie nie wyrazili żadnego zainteresowania sytuacją Bale'a. Ten obecnie odlicza dni do końca sezonu, zakończenia tego fatalnego roku i rozpoczęcia wakacji. W najbliższych dniach nie planuje wychodzić do mediów czy składać żadnych deklaracji, oddając ten temat swojemu agentowi. Sam Gareth powtarza, że skupia się na tym, co ma robić, czyli treningu i graniu. Chociaż Zidane na niego nie liczy, Walijczyk udaje, że nie ma to znaczenia. Być może coś zmieni się, gdy usłyszy to wprost od Francuza po zakończeniu sezonu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze