Guti: Muszę jeszcze wiele zrobić, by pojawić się na ławce Realu
Wywiad z legendą Królewskich
Guti od lipca jest asystentem trenera w Beşiktaşie, gdzie kończył karierę piłkarską i gdzie udał się po spędzeniu 14 lat w pierwszym zespole Realu Madryt. Hiszpan podjął w Stambule dziennikarzy Marki, opowiadając o swoim obecnym życiu oraz planach na przyszłość.
Drugi trener w Beşiktaşie, jak ci idzie?
Cóż, to kolejne doświadczenie. Cieszę się z postawienia tego kroku i z dalszego rozwijania mojej kariery trenerskiej. Pozwala mi to kształtować się jako szkoleniowiec, którym chcę zostać. To prawda, że sezon nie jest łatwy i prosty ani nie idzie tak, jak tego chcieliśmy, ale jestem zadowolony.
Jest duża różnica między byciem głównym odpowiedzialnym za zespół juniorski a przejściem na stanowisko drugiego trenera w elitarnym klubie jak Beşiktaş?
Tak, oczywiście, że tak. Kiedy jesteś w juniorach, to oczywiście chcesz wygrywać, ale najbardziej szukasz tego, by twoi gracze kształtowali się jako piłkarze. Chcesz, żeby zostali profesjonalistami, a tutaj już nimi są. Wiedziałem, że przychodzę do ważnego klubu. Zachowując odpowiedni dystans do Realu, to jest właśnie tutaj w Turcji klub, który walczy o wszystko. Wiedziałem, że będzie ciężko, jeśli nie będzie iść nam dobrze. Rywalizacja w lidze tureckiej przy zawodnikach, jakich mamy, nie mogła być łatwa. Doświadczenie jest jednak dosyć dobre i jestem szczęśliwy, że tu jestem.
Znałeś ligę tureckę, znałeś pasję, z jaką podchodzi się do futbolu w Turcji i znałeś Beşiktaş. Nic cię nie zaskoczyło, prawda?
Wiedziałem, jakie wymagania napotkam i to też był czynnik, który zachęcił mnie do przyjścia tutaj.
Magisterka, podyplomówka, praktyki… Jakbyś to opisał?
To magisterka z wielu względów. Wykonałem przeskok z juniorów do profesjonalnej piłki, a do tego przeszedłem do innego kraju niż Hiszpania i chociaż go znałem, to wszystko jest inne. Jestem w sztabie, który mnie nie znał i to przy języku było najtrudniejsze... Oni pracowali tu od dawna, a ja dopiero przyszedłem. To wszystko składa się na tę magisterkę, która bardzo mi się przydaje. Układam głowę i przygotowuję ją do tego wszystkiego, co będę musiał robić, gdy zostanę pierwszym trenerem.
Pokonujesz też trudne okresy, bo obecne otoczenie nie było dla ciebie idealne.
To nie był płynny sezon pod względem wyników i futbolu. Także na poziomie klubowym. Trudny rok, ale nie skarżę się. Kiedy przyszedłem tu w 2010 roku, zobaczyłem, jak tu się pracuje i wiedziałem, że teraz będzie tak samo. Nie skarżę się, bo robię to, czego chciałem, a do tego robię to w tak ważnym klubie.
Teraz, gdy już wyszedłeś z juniorów i masz codzienny kontakt z profesjonalistami, bycie trenerem i piłkarzem aż tak się różni?
Tak, różni się. Kiedy jesteś piłkarzem, martwisz się o siebie, swoją formę, swój trening, to czy trener cię wystawi. Teraz czuję, że muszę martwić się, aby 24 czy 25 graczy czuło się dobrze i było w najlepszej formie. Wiesz, że każdy ma swoją osobowość, że każdy ma swój styl gry, że pochodzą z innych krajów, kultur i to sprawia, iż jest to trudne. Trzeba umieć to prowadzić i dlatego jest bardzo ważne, by w sztabie być otoczonym dobrymi ludźmi. Utrzymanie ciężaru sezonu przez samego trenera jest bardzo trudne.
Piłkarz popełnia więcej błędów niż uważa?
Wszyscy się mylimy. Prawda jest jednak taka, że to oni wychodzą na boisko. To oni sprawiają, że ekipie idzie dobrze lub źle. Pod tym względem mają wielką odpowiedzialność, którą na końcu narzuca się także trenerowi. Jeśli wyniki są złe, pierwszy upada trener. Na końcu jednak odpowiedzialność i błędy należą do wszystkich.
Patrząc na to z drugiej strony, czego nie zrobiłbyś drugi raz jako piłkarz?
Nie wiem, bo na wszystko patrzy się z dużo innego punktu widzenia. Piłkarz nigdy nie może wejść w skórę trenera. Nie potrafi przeżyć tego, co czuje szkoleniowiec. Wejście w tę rolę jest bardzo trudne. Kiedy kończysz karierę zawodnika i przechodzisz na drugą stronę, właśnie wtedy zdajesz sobie sprawę, jakie znaczenie trener ma dla klubu, drużyny i całej organizacji.
Z pozycji trenera trudno doprowadzić do takiej piętki jak ta w meczu z Deportivo czy innego tak genialnego zagrania, prawda?
To jest niemożliwe. Możesz sprawić, by drużyna trochę dostosowała się do tego, co ci się podobało. To możesz osiągnąć. Prawda jest taka, że powinieneś mieć zawodników, którzy trochę pasują do twojego rozumienia piłki. W czasach prowadzenia juniorów, gdy widziałem dobrą grę zespołu czy robienie przez nich czegoś, czego chciałem, odczuwałem wielką radość.
Kiedy zrozumiałeś, że chcesz być trenerem?
Kiedy zostałem pierwszym trenerem Juvenilu w Realu Madryt. Gdy byłem asystentem, znosiłem to bardzo źle, bo ja lubię podejmować ostateczne decyzje, a będąc asystentem jest o to bardziej niż trudno.
Gdy wszedłeś na ten poziom trenerski i po byciu na nim przez wiele lat jako gracz, przypominasz sobie teraz te początkowe lata grania jako dziecko? Poświęcenie rodziców i rodziny?
Dzięki Bogu to było tego warte. Gdybym nie wszedł na ten poziom, też byłoby to warte. W szkółce Realu przeżywaliśmy piękne chwile, bardzo wyjątkowe. Kiedy wchodzisz do elity, wszystko jest inne i odczuwasz ogromną radość. Możesz żyć z tego, co lubisz. Do tego przychodzi ten moment, gdy wszyscy ludzie i rodzina, którzy pomagali ci w trudniejszych okresach, dostają rekompensatę i swój moment na radość.
Od wejścia do elity jako piłkarz twoi rodzice cały czas pozostawali przy tobie.
Jestem bardzo wdzięczny rodzicom za wszystko, co dla mnie zrobili. Starałem się oddawać im wszystko, co mi dawali, czyli wiele miłości, wsparcia i opieki od małego. W domu mieliśmy trudne chwile, mówię o finansach. Wiedziałem o tym, ale zawsze byli przy mnie i byli gotowi pomóc mi z uśmiechem na ustach. Na szczęście kiedy tylko mogłem, odwdzięczyłem się im. Czułem wobec nich dług, bo dali mi wszystko. Znosili to bardzo źle i chciałem, żeby pocieszyli się życiem. Zrobiłem to z pełną radością i zadowoleniem. To zawsze będzie we mnie. Udało mi się sprawić, żeby rodzice mieli wygodniejsze życie.
Jakie wartości wpajasz teraz swoim dzieciom?
One mnie wspierają. Wiedzą, jak trudno jest być trenerem. To ciężki i skomplikowany zawód, bo nigdy nie wiesz ani ile, ani gdzie będziesz mógł pracować. A to wszystko jest jeszcze trudniejsze, gdy masz dorosłe dzieci, bo one są bardziej zakorzenione w danym miejscu. Widzę się z nimi mniej, ale miłość pozostaje ta sama. Zawsze bardzo chcę do nich wracać.
Twój 6-letni synek podobno mówi już po turecku.
Jest tu z nami i prawda jest taka, że mówi lepiej po turecku od ojca.
Jak żyje się w Stambule?
Bardzo dobrze, naprawdę. Mieszkamy w spokojnej strefie, szkoła jest tuż obok, blisko jest ośrodek treningowy. Nie możemy narzekać. To miasto, do którego przyjeżdżasz, poznajesz je i cieszysz się nim na maksa. Jest spektakularne.
Chodzisz na Kryty Bazar czy do Hagii Sophii?
W czapce i w okularach, starając się nie odkrywać tatuaży, bo przez nie łatwiej mnie rozpoznają [śmiech]. Ludzie są jednak bardzo sympatyczni i okazują ci wielki szacunek.
A gdy przegrywacie?
Odczuwają wielką pasję wobec wszystkiego, zwycięstw i porażek. Jest podobnie do Bernabéu, więc nie jest to dla mnie nic nowego. Ci kibice lubią wygrywać i to jest dobre dla zawodnika, bo go motywuje i dzięki temu wie, że musi zawsze grać na maksa.
Najpierw piłkarz, a potem drugi trener Beşiktaşu…
Mówiłem o tym, gdy odchodziłem z Realu. Potrzebowałem rozwoju, bo chcę zostać pierwszym trenerem i to jest mój cel na następny sezon. Gdzie? Nie wiem. Jestem tutaj zadowolony i szczęśliwy, ale nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.
Wracając do kibiców na Bernabéu, ależ to był dla nich rok cierpienia, prawda?
Jako madridista przeżywałem to wszystko jak oni. Trudny sezon po tych cudownych latach, jakie przeżywaliśmy w Europie. Takie są cykle i to musiało przyjść. Uważam, że byli piłkarze i ludzie w klubie, którzy jasno na to wskazywali i takie coś mogło się wydarzyć. Nie wiadomo było, czy stanie się to teraz czy w następnym roku. Stało się w tym i teraz trzeba spróbować zachować spokój i poszukać najlepszych rozwiązań.
Ty przeżywałeś podobne okresy jako zawodnik…
Real Madryt zawsze wraca. Trzeba pochylić się nad pewnymi sprawami, by znowu walczyć o wszystko. Nie wiem, czy trzeba zmotywować piłkarzy, czy może konkurencyjnie wzmocnić ekipę… Jasne jest, że Real Madryt wie, iż musi zmienić pewne rzeczy i na pewno to zrobi. Wszyscy zawodnicy chcą przejść do Realu Madryt i nie sądzę, że będzie z tym wiele kłopotów. Real Madryt musi kupować i zobaczymy, jakie będą żądania.
Rynek jednak oszalał.
To szaleństwo. Nie wiem, gdzie to może dojść. Nie chodzi tylko o transfery, ale też pensje. Jednak jeśli tyle się płaci, to dlatego, że tyle się wytwarza. To na pewno.
Przy tym, co działo się w sezonie, myślałeś o tym, że możesz skończyć jako pierwszy trener Realu Madryt?
To oczywiste, że miałbym większe szanse, gdybym tam ciągle pracował, ale nie lubię też patrzeć za siebie. Nie ma w tym żadnej wartości. Dzisiaj jestem szczęśliwy z podjęcia decyzji o przyjeździe tutaj. Było to dla mnie świetne pod tym względem, że zrozumiałem, czym jest byciem trenerem w profesjonalnym futbolu.
Spodziewałeś się znowu zobaczyć Zidane'a na tej ławce?
Zaskoczył mnie, ale jasne jest, że Zidane poradził sobie świetnie w Realu Madryt, a drużyna miała delikatny okres. Pomogła też przyjaźń między Florentino a Zidane'em. Jeśli ma to wyjść na dobre, to wszyscy madridistas cieszymy się z jego powrotu.
Czy potrzeba dużej rewolucji?
W ekipie istnieją podstawy. Real Madryt zresztą wciąż jest urzędującym mistrzem Europy. Poza tym przy takim rynku nie można za wiele kupić. Jest jednak czas, by przemyśleć, czego się chce i co się ma oraz podjąć decyzje odnośnie zawodników, jacy powinni zostać i jakich potrzeba.
Wielu madridistas powtarza, że któregoś dnia Guti zostanie trenerem Realu Madryt. Takie wciąż są twoje aspiracje?
Oczywiście. Zawsze o tym mówiłem. Dla mnie ławka Realu to coś maksymalnego. Tak samo było przy byciu piłkarzem. Pojawienie się tam któregoś dnia byłoby czymś wielkim. Wiem, że muszę jeszcze wiele zrobić, by móc się tam znaleźć, ale bycie tam kosztowało mnie też wiele jako piłkarza. Nie boję się tego. Jedyne, czego chcę, to szansy, by zrobić coś dobrze, by rozwijać się i by pokazać swoją pracę.
W klubie już wiedzą, jaki jest Guti trener, nie?
Na razie jestem zadowolony z kroków, jakie postawiłem. Przede mną ten decydujący, czyli przejęcie profesjonalnego zespołu jako pierwszy trener. Czekam na to, mam wielkie nadzieje, ogromne chęci i oczekuję, że stanie się to tego lata.
Jak grającej drużyny chciałbyś?
Chcę, żeby była małym odbiciem tego, jakim byłem piłkarzem. To prawda, że w wielu momentach nie dałoby się grać w taki sposób i że będę musiał dostosowywać się do zawodników, jakich będę posiadać. Jeśli chodzi o to, czego chciałbym, to wiem dobrze, że ucieszyłbym się, gdybym zobaczył coś podobnego do tego, co robiłem sam na murawie. Jeśli to się nie uda, trzeba będzie się dostosować i wykazać się trenersko. To robią najwięksi. Moim celem jest bycie pierwszym szkoleniowcem. Nie mówię tu o Realu Madryt czy innym gigancie, bo to coś odległego. I trudnego. Musisz mieć nazwisko, by wykonać taki przeskok.
Ale jako Guti masz nazwisko, o jakim mówisz.
Wiele osób zostaje przy Gutim zawodniku, ale to skończyło się, gdy zawiesiłem buty na kołku. Teraz jestem innym człowiekiem. Pozostaję Gutim, bo będę nim zawsze, ale obecnie prowadzę zupełnie inne życie i mam nadzieję, że ktoś da mi szansę na bycie pierwszym trenerem.
To przejście było trudne?
Tak, bardzo. Zawsze lubiłem podejmować decyzje i gdy nie możesz ich podejmować... Zrozumiałem, że muszę pokonać taki etap, że muszę być asystentem, poprowadzić dzieci, ukształtować się…
Twoje przesłanie dociera do gracza?
Tak, oczywiście. Mówimy o tym samym. Traktuję ich tak, jak chciałbym, żeby traktowano mnie czy jak traktowało mnie wielu trenerów. Pomagam im zrozumieć, co jest najlepsze dla nich i dla zespołu.
Gdzie leży granica szkoleniowca?
Najlepszy trener to ten, który w złych chwilach sprawia, że drużyna wygląda dobrze, a w dobrych trochę odsuwa się na bok i pozwala na to, by to naprawdę piłkarze zbierali pochwały.
Wcześniej mówiłeś mi, że dobry trener to ten, który dobrze zarządza całą grupą.
Zrozumiałem, że jest to bardzo ważne. Gdy jesteś na poziomie profesjonalnym, to jest fundamentalne. Ludzie pracują na swoje pieniądze, pomagasz w wygrywaniu, w zdobywaniu mistrzostw czy utrzymaniu się… Trzeba dobrze zarządzać grupą.
Jak można dobrze zarządzać 24-osobową grupą, gdy na boisko wychodzi tylko 11?
Piłkarze o tym wiedzą. Prawda jest taka, że niektórzy znoszą to lepiej, a inni gorzej. Gracz wie, że musisz podejmować te decyzje. Musisz mieć sztab, który też z nimi rozmawia. Jako pierwszy trener nie możesz cały czas robić tego sam. To bardzo męczy.
Nikt nie wątpił w twoje madridismo, gdy odrzucałeś kolejne oferty czy gdy rywalizowałeś z kolejnymi nabytkami.
Wszystko, co przeżywałem jako zawodnik, doprowadza mnie do myślenia o tym, jakim mogę być trenerem. Mocno w siebie wierzę i uważam, że mogę sobie radzić dobrze. Będzie mnie to wiele kosztowało, bo ludzie mają w głowie Gutiego zawodnika, a nie Gutiego trenera, a tak jest już od 7 lat. Będzie dobrze, na pewno. Kto wie, czy za jakiś czas nie zobaczymy się przy okazji kolejnego wywiadu, ale już w innym klubie.
Cristiano czy Messi?
Obaj. To prawda, że niedawno zamieściłem twitta z pochwałami dla Messiego, ale bardzo doceniam to, co zrobił Cristiano. To wielki piłkarz. Messi ma większy talent, a Cristiano ma więcej „gola” i ambicji, to zawodnik stworzony przez siebie. To niesamowite, że w epoce z Messim był zdolny do zdobycia pięciu Złotych Piłek. Był bardzo ważnym piłkarzem, co pokazał w Realu Madryt.
Myślałeś, że będą tak bardzo za nim tęsknić?
To był ważny czynnik, najbardziej przez produktywność goli. Szczególnie w ważnych meczach. Real Madryt odczuł brak Ronaldo.
Hiszpan został do tego poproszony o wybranie dwóch jedenastek najlepszych piłkarzy ze swoich czasów i tych obecnych.
Historyczna: Casillas; Zanetti, Hierro, Maldini, Carlos; Figo, Zidane, Guti; Raúl, Ronaldo i Cristiano
Obecna: De Gea; Carvajal, Piqué, Ramos, Marcelo; Busquets, Modrić, Iniesta; Neymar, Messi i Cristiano.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze