Najwięcej porażek na Bernabéu w XXI wieku
Katastrofalne wyniki na własnym stadionie
Sinusoida odczuć w tym sezonie zwariowała – od epizodycznych chwil zadowolenia do rozczarowania połączonego z bezsilnością. I tak w kółko. Wiele było takich moment, w których kibice Realu Madryt mogli powiedzieć do samych siebie: „Przecież gorzej być już nie może”. A jednak – okazuje się, że może. Ostatnie tygodnie pokazały, jak łatwo odnaleźć wiarę, gdy zespół remisuje na Camp Nou i wygrywa na Wanda Metropolitano i w Amsterdamie, i jak szybko można ją stracić, gdy w trzy dni dostaje dwa gongi od Barcelony. Piłkarscy historycy zalewają nas statystykami, które sprawiają, że o ponowne odzyskanie tej wiary może być w tym sezonie bardzo trudno.
Nie pamięta tego momentu nikt z nas. Nie pamiętają też raczej nasi rodzice. Może znajdą się niektórzy dziadkowie. Przez ostatnich 87 lat Real Madryt mógł poszczycić się tym, że w całej historii starć z Barceloną ma lepszy bilans i wygrał więcej spotkań. Do wczoraj. W środę Blaugrana doprowadziła do remisu, a w sobotni wieczór wyszła na prowadzenie – 96 wygranych Katalończyków, 95 zwycięstw Królewskich i 51 remisów. Jakby tego było mało – Barça została pierwszą drużyną w historii, która triumfowała w czterech ligowych meczach na Bernabéu z rzędu. A Santiago Solari został pierwszym trenerem od czasów Leo Beenhakkera (1986/86), który nie potrafił wygrać żadnego z trzech pierwszych Klasyków.
Wczorajszy mecz był powtórnym dowodem na to, że wywiezienie punktów z Santiago Bernabéu nie wiąże się już z żadnym nadludzkim wysiłkiem, a powoli staje się niemal normą – szczególnie dla Barcelony. Kiedyś paraliżowało, onieśmielało i wzbudzało strach swoją wielkością. Przeciwnicy na samą myśl o wyjściu na Bernabéu mieli spętane nogi i nie potrafili wyzbyć się lęku przed grą w madryckiej świątyni. O panicznym przerażeniu, jakie wzbudza stadion Realu mogliśmy czytać latami, ale jakiś czas temu coś się zmieniło. Obiekt przy Concha Espina przestał być twierdzą. Dowodem na to jest fakt, że trzy ostatnie mecze na swoim stadionie kończyły się porażkami, a już we wtorek stawi się tu Ajax…
Trzynaście wygranych, jeden remis i sześć porażek. Tak wygląda dokładny bilans starć na Bernabéu. By zrozumieć, jak fatalne jest to statystyka, wystarczy napisać jedno: w XXI wieku Real jeszcze nigdy nie prezentował się tak źle na oczach własnych fanów i nie przegrał aż tylu meczów. Ostatni raz równie kiepsko było w sezonie 1999/2000. Dziewiętnaście lat temu. Wtedy całe madridismo miesiącami przeżywało słodko-gorzkie chwile, by pod koniec maja cieszyć się z kolejnej wygranej w Lidze Mistrzów. I oby tym razem historia zatoczyła koło, a kibice mogli udać się pod fontannę Cibeles, by świętować zdobycie czternastego Pucharu Europy, choć na dziś trudno nawet o tym marzyć…
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze