Reguilón zmusza Marcelo do większego wysiłku
Brazylijczyk ma w końcu godnego konkurenta
Santiago Solari przyzwyczaił już kibiców, że podejmuje ryzykowne decyzje, ale czas pokazuje, że wiele z nich bywa trafionych. Od listopada trener sadzał na ławce wielu zawodników, tworząc silniejszy zespół przede wszystkim pod fizycznym kątem, aby przezwyciężyć kryzys. Jego zmiany były ostrzeżeniem dla innych, którzy uchodzili za nietykalnych.
Argentyńczyk niemal odsunął od składu Isco, wielokrotnie zmieniał Modrica w trakcie spotkań i posadził na ławce Marcelo, aby wzmocnić lewą stronę obrony. Dziś można wręcz powiedzieć, że to Sergio Reguilón, a nie Brazylijczyk, stał się podstawowym piłkarzem. Różnica między sytuacjami Isco i Marcelo jest jednak widoczna gołym okiem. Boczny defensor nieustannie okazuje wsparcie kolegom, dopinguje ich w trakcie spotkań i cieszy się z goli. To pokazuje, że brazylijski obrońca wie, iż nie jest ważniejszy od ogółu.
Reguilón jest skuteczniejszy w obronie i znajduje się w lepszej formie. Solari wie, co może zaoferować mu wychowanek i dlatego stawia na niego od pierwszych minut, ponieważ z nim w składzie gra w defensywie jest bardziej zrównoważona. Sergio Ramos nie musi się już martwić, że lewa strona pozostaje bez opieki i nie musi też tak często łatać dziur w defensywie. Reguilón cały czas się rozwija i jest w świetnej kondycji. Pokazuje też kapitanowi, że ten może mu ufać, ponieważ nie pozwala sobie na nonszalancję.
Trener ma wyraźny cel w tym, żeby regularnie desygnować do gry Reguilóna. Tym ruchem chce zmusić Marcelo do cięższej pracy. Wszystko to może przynieść korzyść obu obrońcom. Solari nie zamierza zachwalać Brazylijczyka i czeka, aż ten pokaże mu swoją pracą, że na to zasługuje. Pragnie także, aby Marcelo w spokoju odzyskał odpowiednią formę fizyczną, która pozwoliła mu zostać najlepszy ofensywnym obrońcą na świecie. Zamiar jest bardzo klarowny: Marcelo znów ma się stać tym Marcelo, który zachwycał kibiców. Szkoleniowiec chciałby, aby on i Reguilón byli w identycznej formie, aby sprawiedliwie dzielić między nimi minuty. Klub z kolei akceptuje decyzje Argentyńczyka i nie wchodzi w jego kompetencje.
Pojawienie się Reguilóna wymaga wręcz od Marcelo tego, aby ponownie pokazał swoją najlepszą wersję. Hiszpan awansował do pierwszego zespołu dopiero w tym sezonie, ale uzbierał już jedenaście występów, w tym aż osiem w samej lidze. W grudniu wygryzł ze składu Brazylijczyka, choć na przestrzeni całego sezonu ten grał znacznie częściej. Marcelo wystąpił w dwudziestu jeden meczach, w których zgromadził trzy gole i cztery asysty, ale teraz może liczyć głównie na występy w Pucharze Króla, gdzie ma odzyskać formę.
Marcelo nieustannie pracuje z Antonio Pintusem, tak jak robił to też w poprzednich sezonach, a wszystko po to, żeby od lutego znów zacząć błyszczeć. Podczas, gdy on wyciska siódme poty, Reguilón regularnie występuje w La Lidze. Wychowanek bez problemu radzi sobie z atakowaniem i bronieniem od początku do końca spotkań. Brazylijczyk chce być gotowy na Ligę Mistrzów, ale musi zachować wstrzemięźliwość i ostrożność, ponieważ do spotkania w Amsterdamie zostały już tylko dwa tygodnie, a wcześniej Królewskich czekają jeszcze derby Madrytu.
Solari czeka na powrót wicekapitana i wierzy, że ten odzyska formę, tak samo jak zrobił to Luka Modrić. Przeciwko Leganés sprawdzał nawet ustawienie, w którym Reguilón i Marcelo zagrali razem na lewej stronie, ale w lidze ponownie postawił na Hiszpana. To rywalizacja magii z praktyczną skutecznością, ale trzeba pamiętać, że w skomplikowanych momentach czasem lepiej nie stawiać na fantazję, lecz bezpieczeństwo, które gwarantuje właśnie Reguilón.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze