Minimalna porażka z Fenerbahçe
Zwycięstwo wymknęło się Realowi Madryt z rąk
Królewscy musieli uznać wyższość Fenerbahçe w meczu zamykającym pierwszą serię gier w Eurolidze. Mecz nie był popisem ofensywy z żadnej strony, zdobywanie punktów przychodziło z dużym trudem. Porażka może boleć tym bardziej, że tak naprawdę w końcówce to madrytczycy byli bliżej wygranej. Zabrakło być może tylko jednej udanej akcji. Turcy w ostatnich sekundach zachowali więcej zimnej krwi i wyszarpali zwycięstwo, umacniając się na pozycji lidera. Blancos przegrali w Eurolidze po raz trzeci, zamykając pierwszą rundę z i tak znakomitym bilansem.
Rudy przed meczem zapowiadał, że przez zmiany taktyczne Obradovicia, Królewscy często w starciach z Fenerbahçe maja problem z wejściem w mecz. Tak było też tym razem. Gospodarze rozpoczęli spotkanie z dużą energią, ale nie grali perfekcyjnie w defensywie. Madrytczycy potrafili stwarzać sobie okazje do rzutów, lecz ich nie wykorzystywali. Brak skuteczności sprawiał, że przewaga Turków szybko rosła. Campazzo próbował jeszcze w ostatnich sekundach zdobyć punkty, ale został zablokowany przed Guduricia. Problemy z punktowaniem zniknęły w drugiej kwarcie. Real Madryt zaczął grać lepiej i, przede wszystkim, skuteczniej. Rudy trzykrotnie trafił za trzy punkty, Campazzo raz, do tego punktował Thompkins. To wszystko sprawiło, że w połowie spotkania po przewadze gospodarzy nie było już śladu, a na tablicy świetlnej widniał wynik 32:32.
Po zmianie stron obie drużyny miały ogromny problem ze zdobywaniem punktów. Długo wynik oscylował w granicach remisu, lecz słabszy moment Gustavo Ayóna, który zmarnował dwa rzuty wolne i zaliczył dwie straty, pozwoliły Fenerbahçe odskoczyć. Do tego doszło sędziowanie budzące zdenerwowanie w szeregach Królewskich, stąd między innymi faul techniczny Sergio Llulla oburzonego decyzją arbitrów. Ostatnia kwarta rozpoczęła się „trójką” Randolpha i Real Madryt ponownie zaczął gonić rywali. Podopieczni Pabla Laso grali znakomicie i kiedy na niecałe trzy minuty przed końcem prowadzili sześcioma punktami, wydawało się, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Niestety, później nie udało się już trafić ani razu, a Fenerbahçe w kluczowej akcji meczu zaliczyło trzy ofensywne zbiórki. Tak nie można wygrać spotkania na szczycie Euroligi. Minimalnie, ale Real Madryt przegrał w Stambule.
65 – Fenerbahçe (22+10+16+17): Melli (4), Gudurić (11), Veselý (13), Muhammed (10), Datome (17), Green (0), Mahmutoğlu (3), Kalinić (3), Güler (0), Düverioğlu (0), Lauvergne (4).
63 – Real Madryt (12+20+12+19): Randolph (11), Ayón (8), Carroll (11), Llull (2), Deck (0), Causeur (2), Rudy (12), Campazzo (7), Tavares (6), Thompkins (4), Taylor (0).
Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze