Jedenaście słupków i poprzeczek
Królewskim brakuje też szczęścia
„Dużo kosztuje nas wbicie piłki do siatki. W ostatnich 4 meczach chyba 12 razy obijaliśmy słupki i poprzeczkę”, mówił Julen Lopetegui po wtorkowym meczu z Viktorią Pilzno. Trener nieco pomylił się w obliczeniach, ale wskazał na problem, jaki dotyka jego zespół. W rzeczywistości w tych czterech spotkaniach Królewscy siedmiokrotnie trafiali w obramowanie bramki, a od początku sezonu piłka po strzałach Los Blancos lądowała na słupku lub poprzeczce już jedenaście razy.
Szczególnie bolesne były zmarnowane sytuacje w spotkaniach z CSKA Moskwa i Levante. W każdym z nich zawodnicy Realu trafili w słupki lub poprzeczkę trzykrotnie. W obu tych meczach Królewscy wyraźnie przeważali, ale nie potrafili udokumentować swojej przewagi odpowiednią liczbą goli i minimalnie przegrali. Wyniki mogły być inne, gdyby futbolówka po uderzeniach graczy z Madrytu leciała choć kilka centymetrów w innym kierunku.
Brak bramek jest oczywistym problemem, z którego wszyscy doskonale zdają sobie sprawę. Odejście Cristiano do Juventusu pozostawiło lukę, której baskijski szkoleniowiec nie jest w stanie wypełnić. Królewscy oddali w trzynastu meczach 97 strzałów na bramkę i tylko 20 z nich trafiło do siatki. Oznacza to, że Real potrzebuje 4,8 strzału na mecz, aby móc cieszyć się z gola. To bardzo słaby wynik, szczególnie jeśli porównamy go z Barceloną i Atlético. Blaugrana potrzebuje 2,9 uderzeń, by świętować trafienie, a Atleti jedynie 2,5.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze