Morderczy bój
Zapowiedź meczu
Klęska na Pizjuán? Wypadek przy pracy na trudnym terenie. W derbach pokażemy się z lepszej strony! Trzeba się przecież zrewanżować za Superpuchar Europy!
0:0 u siebie z Atlético? Cóż, jeden powie, że szklanka jest do połowy pusta, drugi, że do połowy pełna. Tak czy siak, teraz już będzie z górki!
Spoliczkowani na Łużnikach.
Tym razem to już na pewno, na pewno, na pewno, obiecujemy!
I znowu po mordzie.
Przecież to nie może trwać wiecznie, dziś nadejdzie wielkie przełamanie! Ale to już tak na bank!
Następne splunięcie w prosto w twarz. Choć – w tym momencie rozbrzmiewają fanfary – wreszcie udało się strzelić gola.
Szczerze mówiąc trudno cokolwiek napisać przed dzisiejszym meczem z Viktorią Pilzno po tak dramatycznej serii. Przez to, co wyczyniają w ostatnich tygodniach Królewscy, mamy bowiem wrażenie, że z każdą zapowiedzią tracimy na wiarygodności. Przekonujemy, że wszystko będzie dobrze, podczas gdy nic nie jest dobrze. Przed każdym spotkaniem piszemy, że dziś ta absurdalna, wstydliwa passa wreszcie dobiegnie końca, ale koniec końców czujemy się zawstydzeni własną naiwnością.
Tym razem zmienimy zatem retorykę i napiszemy, że czeka nas morderczy bój. Nasi rywale w lidze czeskiej zajmują pozycję wicelidera, tracąc zaledwie dwa oczka do Slavii Praga. Ligowy bilans dziewięciu zwycięstw, jednego remisu i dwóch porażek ma pewne prawo budzić uzasadnione obawy przed starciem z mistrzem Czech, który dodatkowo będzie wyjątkowo zmotywowany możliwością zmierzenia się na Santiago Bernabéu z obrońcą tytułu.
W Realu sprawy mają się zaś, jak zapewne każdy zauważył, niezbyt kolorowo. Florentino nasprzedawał i nawypożyczał, ale nikogo nie kupił, bo kadra jest kompletna (no chyba że miałby przyjść Neymar z fryzurą inspirowaną zupkami Vifon, wtedy to co innego). Julen nie ma bladego pojęcia, co z tym wszystkim począć, więc po prostu bezsilnie macha rękami za linią boczną i ogranicza się do powtarzania, że kolejne niepowodzenia jeszcze bardziej go motywują (no bo tak po prawdzie co innego ma gadać) Piłkarze natomiast myślami są chyba jeszcze... w sumie to już sami nie wiemy, gdzie, ale na pewno nie na boisku. Nawet jeśli im się chce, to jakoś niespecjalnie to widać.
Nie będziemy (jeszcze) otwarcie apelować o wywalenie wszystkich na zbity pysk i wydania zimą miliarda euro. Ale nie będziemy też sztucznie pompować nastrojów i zagrzewać Królewskich do boju przed takim spotkaniem, bo brzmiałoby to co najmniej śmiesznie. Kiedy trzeba chwalić, chwalimy. Kiedy jesteśmy wkurzeni, mówimy, że jesteśmy wkurzeni. Kiedy zaś jesteśmy – jak to mawiał pewien Portugalczyk – smutni, piszemy, że jesteśmy smutni. Tak, na tę chwilę jesteśmy właśnie smutni. Przepraszamy, jeśli ktoś poczuł się urażony pesymistycznym i gorzkim wydźwiękiem tego tekstu, ale najzwyczajniej w świecie jesteśmy przybici tym, co widzimy oraz wizją zbliżającego się wielkimi krokami Klasyku. Niezależnie od wyniku spotkania, życzymy wszystkim miłego wieczoru.
Żeby jednak znaleźć jakiś pozytyw, wspomnimy tylko, że zdaniem bukmacherów korzystny wynik Viktorii wydaje się mimo wszystko praktycznie niemożliwy, co potwierdzają kursy TOTALbet – stawiając na zwycięstwo gości można pomnożyć swoją wygraną aż 30-krotnie. Byłaby to więc wyjątkowa sensacja. Remis został z kolei wyceniony na 13,00. Kurs na wygraną Realu to 1,09.
Początek potyczki o godzinie 21:00. Transmisja w Polsce na kanale Polsat Sport Premium 3.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze