Tak źle poza Bernabéu nie było od 37 lat
Fatalne wyniki Realu na wyjeździe
Zatamowanie krwotoku, jakiego w tym sezonie nabawił się Real Madryt, nie jest najłatwiejszym zadaniem, ale w prosty sposób można określić, z jakich miejsca tryska krew. Z dala od Santiago Bernabéu. Królewscy rozegrali dotychczas jedenaście spotkań i o ile bilans domowych starć prezentuje się przyzwoicie, o tyle tego samego nie można powiedzieć o wyjazdowych potyczkach. Na własnym stadionie Los Blancos zanotowali cztery zwycięstwa i jeden remis, lecz z dala od domu wygrali tylko raz, raz też podzielili się punktami, a czterokrotnie musieli zaznać smaku porażki.
Realowi udało się wygrać jedynie w wyjazdowym meczu z Gironą. Królewscy musieli za to uznać wyższość Atleti w spotkaniu o Superpuchar Europy, które rozegrano w Tallinnie. Tylko remis udało ugrać się z Athletikiem w Bilbao, ale w pozostałych spotkaniach było jeszcze gorzej. Wysoka porażka z Sevillą na Ramón Sánchez Pizjuán i dwie ostatnie wpadki, kolejno w Moskwie i Vitorii. W samej La Lidze na wyjazdach udało się zdobyć tylko cztery na dwanaście możliwych punktów.
Wydaje się to szczególnie dziwnie, gdy przypomnimy sobie dwa ostatnie sezony. W ubiegłych rozgrywkach Real zdobył prawie tyle samo punktów poza domem (36), co na własnym stadionie (40). Z kolei w sezonie 2016/17, gdy udało się zdobyć mistrzostwo, Królewscy uzbierali więcej oczek na wyjeździe (47) niż na Bernabéu (46). Aby przypomnieć sobie równie kiepską sytuację, w której znaleźli się teraz Los Blancos, trzeba cofnąć się w czasie o prawie cztery dekady.
Dokładnie 37 lat temu Realowi nie udało się wygrać żadnego z pierwszych sześciu wyjazdowych meczów sezonu 1981/82. Królewscy zanotowali wówczas trzy remisy (Sevilla, Saragossa i Carl Zeiss Jena) i tyle samo porażek (Tatabánya, Real Sociedad i Espanyol). Dopiero siódmy mecz poza własnym stadionem przyniósł zwycięstwo na San Mamés przeciwko Athletikowi. Trenerem Los Blancos był wtedy Vujadin Boškov, a w swoim zespole miał takich graczy jak Camacho, Gallego, Stielike, Del Bosque, Juanito czy Santillana. Fatalny start sezonu skończył się tym, że Królewscy zajęli drugie miejsce w lidze, choć mieli tyle samo punktów co Real Sociedad, który sięgnął po tytuł. Drużyna była też o włos od zdobycia Pucharu Europy, ale w finale na Parc des Princes przegrała z Liverpoolem 0:1.
Równie przeciętny początek poza domem miał też miejsce w sezonie 1984/85, gdy zespół prowadzony przez Amancio zanotował jedną wygraną, dwa remisy i trzy porażki. Kiepsko było też tuż po przejęciu klubu przez Florentino Péreza, gdy ekipa Del Bosque wygrała raz, zremisowała trzykrotnie i dwa razy musiała uznać wyższość rywali. Największy problem tego Realu polega jednak na tym, że najbliższy wyjazdowy mecz odbędzie się na… Camp Nou. Jeśli nie uda wygrać się z Barceloną, Lopetegui może stać się trenerem z najgorszym startem sezonu poza domem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze