Fatalna postawa z silnymi przeciwnikami
Porażki z <i>Atleti</i> i Sevillą, remis z Athletkiem...
Real Madryt ciągle zajmuje drugie miejsce w tabeli La Ligi mimo porażki w Sewilli. Wszystko dzięki potknięciu Barcelony z Leganésem. To jedyne pocieszenie, które jednak nie może zatuszować rzeczywistości. Królewscy nie wygrali żadnego spotkania z wymagającym rywalem. Jeśli finał Superpucharu Europy z Atlético mógł być wypadkiem przy pracy, to już porażki z dwoma silnymi przeciwnikami niekoniecznie muszą być dziełem przypadku.
Real Madryt nie poradził sobie w pierwszym ważnym teście w lidze i zremisował 1:1 na San Mamés. Wczoraj oblał egzamin na Pizjuán. Oczywiście, trzeba podkreślić dobry występ z Romą w Lidze Mistrzów, jednak forma rzymskiego klubu mocno odbiega od tej prezentowanej chociażby w minionym sezonie. W dwóch przegranych spotkaniach nie sposób nie zwrócić uwagi na wysokie wynik: 2:4 z Atleti i 0:3 z Sevillą.
Wczorajsza porażka tylko potwierdziła, że Pizjuán to dla Los Blancos przeklęty teren. Zidane nie wygrał żadnego z trzech meczów na obiekcie Sevilli (porażki 1:2 i 2:3 w La Lidze i remis 3:3 w Pucharze Króla), ale w żadnym z nich nie zaprezentował się tak słabo, jak miało to miejsce wczoraj, szczególnie w pierwszej połowie. Fatalna seria w stolicy Andaluzji trwa. Królewscy przegrali cztery ostatnie ligowe wyjazdy na Pizjuán, a w ostatnich siedmiu latach przegrywali tam aż sześć razy.
Nie ma czasu na leczenie ran. Najbliższy mecz może obalić lub podtrzymać teorię o słabej postawie w starciach z lepszymi zespołami. W sobotę na Bernabéu przyjeżdża Atlético. Real Madryt potrzebuje wygranej, która pozwoliłaby rozwiać wątpliwości.
Katastrofa z Sevillą tylko potwierdziła, że Królewscy nie potrafią złapać odpowiedniej koncentracji po gali The Best. Wczoraj wydawało się, że niektórzy laureaci jeszcze nie zdjęli smokingów, ale to też nic nowego. W ubiegłym sezonie po gali FIFA Los Blancos przegrali z Gironą prowadzoną przez Pablo Machína. Dwa lata temu, po pierwszej edycji The Best, Real Madryt przegrał z Sevillą i przerwał passę 40 kolejnych meczów bez porażki.
Królewscy nie mieli swojej nocy. Zawiedli piłkarze z pierwszego składu, ale też zmiennicy, choć na ich obronę może działać fakt, że weszli już przy praktycznie ustalonym wyniku. Teraz przed Julenem Lopeteguim ważna praca do wykonania. Bask odpowiada za ten projekt i musi znaleźć sposób, by drużyna pokazywała więcej w starciach z silnymi przeciwnikami. O ile z Atlético mecz był do wygrania, to już z Athletikiem Królewscy nie zasłużyli na wiele więcej niż remis. Z Sevillą była po prostu katastrofa, na którą nie ma wytłumaczenia.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze