„La Liga w Stanach Zjednoczonych? Czas zamachów na tradycje”
Felieton Tomasza Ćwiąkały
„Środa. Wystąpienie jakich wiele. Rzecznik Barcelony, Josep Vives wychodzi do dziennikarzy, by opowiedzieć o sytuacji klubu. Leitmotiv prezentacji to jednak pierwszy mecz w historii LaLiga rozgrywany w Stanach Zjednoczonych. – Piłkarze zrozumieli nastawienie klubu i potrzeby Barcelony oraz ligi. Gramy nie tylko na Camp Nou, ale na całym świecie. Od kiedy usiedliśmy do rozmów z zawodnikami i przedstawiliśmy nasze argumenty, wygasły obawy, że piłkarze będą się czuli obrażeni.
Mija kilka dni i w strefie wywiadów staje Jordi Alba. – Decyzję o organizacji meczu z Gironą powinien podjąć klub. Ze mną nikt w tej sprawie nie rozmawiał. Być może z kapitanami tak. Czy podoba mi się ten pomysł? Czekałaby nas długa podróż. Podejrzewam, że zawodnicy Girony chcieliby zagrać u siebie, ale cóż… My, piłkarze, nie możemy zrobić zbyt wiele.
Od ładnych kilku-kilkunastu tygodni w piłkarskiej Hiszpanii to temat numer jeden. Każdy dzień przynosi kolejne dyskusje, wypowiedzi z konferencji prasowych czy nawet groźby strajku ze strony związku piłkarzy. Kraj podzielił się na dwa obozy. Jeden – ligowy – dostrzegający mnóstwo korzyści z organizacji meczu ligowego w Miami. Drugi – federacyjny – twierdzący, że czeka nas zamach na tradycję i kilkupoziomowe naruszenie terminarza Primera División. Oba kluby oficjalnie wyraziły chęć wyruszenia w eskapadę, ale ze strony zawodników Barcelony wielkiego entuzjazmu nie widać. Do ciekawej sytuacji doszło zresztą po starciu na kartoflisku w Valladolid. Wtedy kilku zawodników Blaugrany pytanych stricte o stan boiska na Estadio José Zorrilla, a wcale nie o Miami, zasugerowało wprost, że zanim La Liga pomyśli o wyprowadzaniu produktu za granicę, mogłaby najpierw skupić się na zabezpieczeniu infrastruktury przestarzałych obiektów. Przodował w tym Gerard Piqué, któremu akurat podróż sama w sobie nie powinna aż tak przeszkadzać. W końcu tuż przed inauguracją Primera División z Deportivo Alavés wybrał się na moment do Orlando, by rewolucjonizować tenisowy Puchar Davisa”, pisze na łamach Przeglądu Sportowego Tomasz Ćwiąkała, który na co dzień komentuje spotkania ligi hiszpańskiej w kanałach Eleven Sports.
Cały artykuł można przeczytać tutaj.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze